Volkswagen T-Cross 1.0 TSI - test

Najtańszy crossover w gamie Volkswagena to mała podróż w czasie. Zaczyna się ona jeszcze zanim wsiądziemy do samochodu, bo kluczyk „scyzoryk” to coś, od czego klienci zdążyli się już odzwyczaić. W środku wita nas tradycyjny hamulec ręczny, a po uruchomieniu silnika nietrudno zorientować się, że na próżno szukać tu miękkiej hybrydy czy jakiejkolwiek formy elektryfikacji układu napędowego. Volkswagen T-Cross jest jak żywcem wyjęty z 2016 roku, choć prawdę mówiąc… trudno traktować to jak wadę.

Reklama

Miejski SUV z silnikiem 1.0 TSI pod maską i w wersji Life Plus to konfiguracja, która łączy przyzwoite wyposażenie z niewygórowaną ceną. Dopłaty (choć niewielkiej) wymagają chociażby większe cyfrowe zegary i system bezkluczykowy. Czy w dobie zażartej konkurencji i ataków chińskich rywali, T-Cross ma się czym bronić?

Ile pali Volkswagen T-Cross?

Reklama

Jak najbardziej! Najmniejszy SUV Volkswagena zaskakuje właściwościami, których na próżno szukać u dalekowschodnich konkurentów. Uboższe wyposażenie standardowe nie zmienia faktu, że w porównaniu do większości nowych SUV-ów z Chin, T-Cross wydaje się być wręcz wyrafinowanym samochodem. Silnik 1.0 TSI o mocy 116 KM sparowany jest w testowanym egzemplarzu z 7-stopniową skrzynią DSG - ta działa szybko i sprawnie.

Volkswagen T-Cross / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

W gamie są obecne również jednostki 1.0 TSI 95 KM z 5-biegową skrzynią manualną, oraz 116-konny wariant z 6-stopniową przekładnią ręczną. W ofercie jest też jedna 4-cylindrowa jednostka czyli 1.5 TSI o mocy 150 KM. Auto w testowanym wariancie rozpędza się do 100 km/h w czasie 10,3 s. Średnie spalanie? Tu Niemcy zostawiają Chińczyków w tyle - T-Cross w cyklu mieszanym zużywa 5,7-5,9 l/100 km. W mieście, spalanie przy oszczędnej jeździe nie przekroczy 7 l/100 km, a na autostradzie T-Cross spali około 7,5 l/100 km. Wynik da się obniżyć, jadąc 120 km/h zamiast 140 km/h - przy większych prędkościach mały crossover musi walczyć z oporami powietrza.

Tak jeździ Volkswagen T-Cross

Kolejną zaletą T-Crossa jest przewidywalność. Doskonale znane i obecne na rynku od lat podzespoły pracują w sposób, do którego kierowcy są po prostu przyzwyczajeni. Skrzynia DSG sprawnie wrzuca kolejne biegi, silnik TSI ma spory zapas momentu w średnim zakresie obrotów, a hamulec… działa jak tradycyjny hamulec. Brak hybrydy czy choćby 48-woltego systemu mild hybrid sprawia, że nie należy spodziewać się niespodzianek, adaptacyjnej rekuperacji czy systemu brake-by-wire. To miła odmiana od niektórych rynkowych nowości.

Volkswagen T-Cross / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Volkswagen T-Cross na 17-calowych felgach pozwala również całkiem komfortowo przemykać dziurawymi, miejskimi ulicami. Prosta konstrukcja zawieszenia daje o sobie znać na większych progach zwalniających i nie przepada za dynamiczną jazdą po zakrętach, ale niemiecki crossover jest wciąż zdecydowanie bardziej stabilny niż chińskie modele. Układ kierowniczy również przekazuje więcej informacji - wspomaganie pracuje dokładnie tak jak w większych modelach Volkswagena. Dziury i wyboje są sprawnie łagodzone przez układ jezdny, a jego praca jest nieźle wyciszona.

Cisza na pokładzie to zresztą kolejny atut. Kabina Volkswaga T-Crossa przy prędkościach do 120 km/h jest zaskakująco dobrze odizolowana od niepożądanych odgłosów. Szumy powietrza dają się we znaki dopiero przy prędkościach typowo autostradowych.

Volkswagen T-Cross / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Volkswagen T-Cross / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Volkswagen T-Cross - wnętrze

Kokpit po modernizacji zyskał cyfrowe zegary w standardzie. W zależności od wersji wyposażenia, ekran multimediów może mieć przekątną 8 lub 9,2 cala. Dobra wiadomość jest taka, że do dyspozycji nadal mamy osobny panel klimatyzacji. Jest on wprawdzie dotykowy, ale ustawienie temperatury czy nawiewu jest i tak zdecydowanie wygodniejsze niż w przypadku obsługi z poziomu ekranu. Fotele? Miękkie i wygodne, ale z krótkim siedziskiem. Pozycja za kierownicą nie męczy nawet w trasie.

Volkswagen T-Cross / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Bagażnik oferuje pojemność od 385 do 455 l - zmienna wartość to zasługa przesuwnej tylnej kanapy. To miły dodatek, opracowany jakby z myślą o konkurowaniu z Renault Captur. Po złożeniu oparć drugiego rzędu powstaje przedział bagażowy o płaskiej podłodze i pojemności 1281 l. Składane oparcie przedniego fotela pasażera pozwala przewozić przedmioty o długości blisko 2,4 m. Dzięki temu, że linia dachu praktycznie nie opada, z tyłu w miarę wygodnie usiądą wysocy pasażerowie. To właśnie w drugim rzędzie różnica w porównaniu do Polo jest niebagatelna. Po modernizacji w kokpicie pojawiło się sporo miękkich tworzyw. Teraz, wnętrze nie sprawia wrażenia plastikowej skorupy. Solidny montaż sprawia z kolei, że w czasie jazdy wnętrze nie trzeszczy.

Volkswagen T-Cross / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Volkswagen T-Cross - cena

Choć detale zdradzają zaawansowany wiek konstrukcji, najmniejszy crossover Volkswagena jest całkiem przyjemnym samochodem. Patrząc na niego przez pryzmat rynkowych nowości można nazwać go chyba "prostym" autem dla ludu. Ale co w takim wypadku w cenniku robi kwota minimum 99 990 zł?

Z ceną "regularną", Volkswagen T-Cross nie miałby zbyt wiele do powiedzenia. Rywale są dziś po prostu wyraźnie tańsi. Na szczęście, B-SUV jest dostępny w promocyjnej ofercie, szytej na miarę obecnych rynkowych uwarunkowań. Dotyczy ona aut z rocznika 2024. Cena testowanego modelu ze zdjęć niewiele przekracza pułap 100 000 zł. Minimalna kwota dla bazowej odmiany w promocyjnym cenniku wynosi z kolei 79 990 zł. W standardowym wyposażeniu wersji "T-Cross" możemy liczyć na żółty lakier Grape, stalowe, 16-calowe felgi, LED-owe reflektory, wielofunkcyjną kierownicę, przesuwną tylną kanapę, klimatyzację manualną, komplet systemów wsparcia kierowcy wymaganych przez prawo, czujniki parkowania z tyłu, 8-calowy ekran zegarów oraz gniazda USB-C z przodu.

W wyższych wersjach wyposażenia możemy liczyć na LED-owe światła matrycowe, adaptacyjny tempomat, 18-calowe felgi czy nagłośnienie lepszej klasy. Cena promocyjna topowej odmiany R-Line Plus z silnikiem 1.5 TSI pod maską to obecnie całkiem sensowne 112 890 zł. Dla odmiany, regularna cena takiego wariantu to ponad 132 tys. złotych.

Volkswagen T-Cross / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Volkswagen T-Cross / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Volkswagen T-Cross / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Volkswagen T-Cross / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Volkswagen T-Cross / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Volkswagen T-Cross / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Volkswagen T-Cross / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Volkswagen T-Cross / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Volkswagen T-Cross / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Volkswagen T-Cross / dziennik.pl / Maciej Lubczyński