Toyota Mirai nowej, drugiej generacji będzie największą gwiazdą japońskiego koncernu w czasie salonu samochodowego w Tokio. Już na podstawie zdjęć można stwierdzić, że show zaplanowane na 23 października 2019 będzie należało wyłącznie do najnowszego dzieła inżynierów tego koncernu. Wreszcie o atrakcyjności Mirai mają decydować m.in. wygląd, osiągi i radość z jazdy, a nie jedynie zastosowanie napędu wodorowego. Czapki z głów. To nie jest nudny samochód. Ale po kolei…
Toyota zapowiada, że nowa Mirai będzie nie tylko demonstracją nowej technologii napędu na ogniwa paliwowe, ale także dowodem na to, że samochód z alternatywnym sercem może mieć jednocześnie seksowny design i zapewniać wrażenia z jazdy na zupełnie innym poziomie. Wiadomo, że zasięg Mirai drugiej generacji wzrośnie o około 30 proc. w porównaniu do obecnego wcielenia, które przejeżdża dystans od 500 do ponad 700 km. Szybkie obliczenie i wygląda na to, że nowa wodorowa Toyota pokona od 650 do ponad 910 km za jednym tankowaniem. Japończykom udało się to osiągnąć dzięki udoskonaleniu systemu ogniw paliwowych oraz zastosowaniu większych zbiorników wodoru.
– Naszym celem było opracowanie samochodu, którym nasi klienci będą chcieli jeździć przy każdej okazji. Skupiliśmy się na budowie auta o atrakcyjnym, budzącym emocje wyglądzie i dynamicznym napędzie, którego osiągi zapewnią radość z jazdy – powiedział Yoshikazu Tanaka, główny inżynier nowej Toyoty Mirai. – Chcę, żeby klienci wybierali Mirai nie tylko ze względu na technologię ogniw paliwowych, ale przede wszystkim dlatego, że chcą jeździć właśnie tym samochodem, który – tak się składa – ma wodorowy napęd. Kontynuujemy prace rozwojowe nad nowym modelem, koncentrując się na tym właśnie celu. Mamy nadzieję, że z nowym Mirai będziemy liderem wodorowej motoryzacji – podkreślił.
Styl nowej Toyoty Mirai to wyważone eleganckie proporcje, w których można zauważyć odrobinę szalonej iskry zapożyczonej z najnowszej sportowej Supry. Tak naładowane energetycznie nadwozie czai się nisko asfaltu zawieszone na efektownych 20-calowych kołach. Specjalnie na potrzeby pierwszego prototypu powstał lakier o niebieskim odcieniu – nakładano go wielowarstwowo, aby uzyskać wyjątkową głębię i połysk.
Nowoczesność wlała się także do wnętrza. Przejrzysty projekt kokpitu nastawiony jest na wygodę kierowcy. Pierwsze skrzypce gra tu 12,3-calowy ekran dotykowy na konsoli centralnej, a deska rozdzielcza sprawia wrażenie otulania człowieka za kółkiem. Mirai drugiej generacji powstała na nowej platformie TNGA, dlatego większy rozstaw osi przełożył się na przestronną kabinę z miejscem dla pięciu pasażerów.
Co ciekawe, tylnonapędowa platforma Toyoty Mirai została tak opracowana, by można było na niej zamontować różnego rodzaju źródła mocy – w tym właśnie napęd na ogniwa paliwowe. Producent twierdzi, że ta architektura zapewnia wodorowej nowości większą sztywność nadwozia, która przekłada się na zwinność i szybsze reakcje na polecenia kierowcy. A obniżony środek ciężkości powinien sprawić, że auto będzie bardziej zwinne i sportowo przyjemne w prowadzeniu.
Ale nowa Mirai nie tylko zajedzie dalej na jednym tankowaniu. Wydajniejsza praca ogniw paliwowych przyniesie również bardziej płynne, linearne przyspieszenie, większą kulturę pracy napędu i jego bezpośrednie reakcje. Auto powinno łatwiej przemykać przez kręte drogi, a maksymalny moment obrotowy dostępny w pełnym zakresie prędkości zapewni dynamikę i moc na zawołanie.
Rynkowa premiera Toyoty Mirai drugiej generacji jest zaplanowana na 2020 rok, początkowo w Japonii, Stanach Zjednoczonych i Europie.
Cena jak za hybrydę?
Toyota prognozuje, iż w ciągu najbliższych 10 lat kierowcy za samochód "wodorowy" będą płacić tyle, co za auto z napędem hybrydowym (spalinowo-elektrycznym).
– Spodziewamy się, że przy trzeciej generacji ceny samochodów z ogniwami paliwowymi będą porównywalne z hybrydami. Uważamy też, że pojazdy z ogniwami paliwowymi mają ogromny potencjał – powiedział Matt Harrison, szef sprzedaży i marketingu Toyoty w Europie.
Pięć lat wodorowej Toyoty Mirai
Pierwsze wcielenie Mirai pojawiło się na rynku w 2014 roku. Toyota przedstawiała ten model jako pierwszy seryjny samochód z ogniwami paliwowymi. Pod futurystyczną karoserią zaprzęgnięto do pracy układ Toyota Fuel Cell System (System Ogniw Paliwowych Toyoty), który uzyskuje energię elektryczną z reakcji wodoru i tlenu. Jedynym produktem ubocznym tej reakcji jest para wodna. Ogniwa paliwowe zasilają silnik elektryczny o mocy 154 KM. Co istotne, Mirai prowadzi się tak samo łatwo, jak każdy samochód z automatyczną skrzynią biegów. Deklarowany przez producenta zasięg na jednym tankowaniu wynosi w zależności od stylu jazdy od 500 do ponad 700 km, a samo tankowanie ma trwać 3 minuty. Do tej pory Toyota sprzedała 10 tys. egzemplarzy Mirai, jednocześnie wspierając rozwój infrastruktury tankowania wodoru na kluczowych rynkach.