Nowelizacja Prawa o ruchu drogowym w sprawie pierwszeństwa pieszych oczekujących wejścia na jezdnię - do kosza.
Sejm nie zebrał większości potrzebnej do odrzucenia senackiego wniosku o odrzucenie ustawy w całości. Oznacza to, że w sprawie pieszych nadal będą obowiązywały dotychczasowe zasady, zgodnie z którymi pieszy ma pierwszeństwo przed nadjeżdżającym pojazdem, ale tylko w chwili wejścia na pasy.
Krzysztof Hołwczyc w wywiadzie dla dziennik.pl zapytany o pomysł, żeby kierowca musiał się zatrzymać, kiedy widzi, że pieszy dochodzi do przejścia stwierdził: To fajnie brzmi, ale jest często nierealne. Jeszcze nie stać nas na to. Weźmy dwupasmówki, gdzie można jechać 90 albo nawet 110 km/h, tam przecież zdarzają się przejścia dla pieszych. I teraz proszę sobie wyobrazić - jadę swoim super sprawnym samochodem, widzę pieszego podchodzącego do pasów, więc wyhamuję. Ale jadące za mną trzy ciężarówki już nie dają rady… Kładki wybudujemy - mówią specjaliści. Ale jedna taka kładka to 2 mln zł. To, że takie prawo świetnie funkcjonuje np. w Niemczech, nie znaczy, że zadziała też u nas. Za granicą bardzo niewielu ludzi chodzi pieszo - tam, gdzie się chodzi, czyli w centrach miast, na starówkach, obowiązuje ograniczenie do 30 km/h i wtedy to pięknie działa. Nie możemy bezkrytycznie kopiować zachodnich rozwiązań, nie dostosowując uprzednio infrastruktury, bo przypominać to będzie działanie po omacku. Do niektórych rozwiązań musimy dorosnąć, zmądrzeć.
Kierowca wciąż nie musi, ale może zatrzymać się przed przejściem dla pieszych. Tak fiasko prac nad zmianą przepisów ruchu drogowego komentuje młodszy inspektor Marek Konkolewski z Komendy Głównej Policji.
- Szkoda, że ten przepis nie znajdzie się w ustawie prawo o ruchu drogowym - powiedział Konkolewski. Policjant tłumaczy, że nadal polscy kierowcy mogą sami świadczyć o swojej kulturze na drodze i zatrzymywać się przed przejściem, przy którym oczekuje pieszy.
Projekt nowelizacji kodeksu drogowego autorstwa posłów Platformy Obywatelskiej padł w Senacie przez sprzeciw grupy senatorów tej partii. Przyłączyli się oni do argumentacji opozycji. Tłumaczyli, że polscy kierowcy nie są gotowi na takie rozwiązanie, a jego wprowadzenie może spowodować więcej ofiar na przejściach dla pieszych.