- Używane: Fiat 500 czy MINI (R56)? Niby podobne, a jednak różne
- Używane: Fiat 500 czy MINI (R56)? Jakie ceny? Ile kosztują?
- Używane: Fiat 500 czy MINI (R56)? Jakie różnice? Który model wybrać?
- Używane: Fiat 500 czy MINI (R56)? Jeden ma mniej poważnych usterek, drugi lepiej jeździ
- Używany Fiat 500 (od 2007 r.): typowe usterki i problemy
Używane: Fiat 500 czy MINI (R56)? Niby podobne, a jednak różne
Samochody lifestylowe to zawsze miła odskocznia od szarej codzienności. Bo w końcu aż tak duże znaczenie przestają mieć te nudnawe aspekty, którym najczęściej podczas pisania (i czytania) o samochodach należy poświęcać uwagę. Przestronność kabiny? Pojemność bagażnika? A kto by tam się tym na początek martwił. Mieszczę się za kierownicą, to wystarcza, a z tyłu (ewentualnie poza psem lub plecakiem/torebką) nikt i tak jeździł nie będzie. I nawet jeśli na jaw wyjdą jakieś wady (a wyjdą!), to często i tak znaczenia nie mają, bo w grę przecież wchodzą uczucia. Trochę brzmi jak frazes, ale cóż począć – w wielu przypadkach z Fiatem 500 i MINI tak to właśnie wygląda.
Zdecydowanie: i Fiata, i MINI kupuje się zazwyczaj sercem, choć w MINI dochodzi do tego jeszcze ważny aspekt – fenomenalne własności jezdne. Spalanie? No, jakieś tam będzie, nie ma co drążyć. No bo on taki stylowy, taki fajny, słodki, ma ładne naklejki. I taki kolor. Ja muszę go mieć. Słuszne podejście, nie samym pragmatyzmem i chłodnymi kalkulacjami człowiek żyje.
Używane: Fiat 500 czy MINI (R56)? Jakie ceny? Ile kosztują?
Kilku przyziemnym sprawom będziemy się jednak musieli przyjrzeć, ale zrobimy to szybko i będziemy mieli za sobą. A zatem: ceny. W przypadku Fiata 500 (produkcja od 2007 r. do dziś) na sensowny egzemplarz z początku produkcji wystarczy 25-30 tys. zł. Względnie atrakcyjna oferta, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, ile wtedy kosztowały nowe egzemplarze w salonach, to okaże się, że spadek wartości jest tak naprawdę dość znikomy. Zwłaszcza jak na Fiata.
No i tak się szczęśliwie składa, że kwota rzędu 25-30 tys. zł swobodnie wystarczy też na MINI generacji R56 (2006-14). W założonym budżecie bez problemu zmieszczą się nawet lepiej wyposażone odmiany One, Cooper i Cooper D sprzed liftu (2006-10), ale z taką kwotą w kieszeni powinniście też dać radę upolować i te nieco mniej zadbane/uboższe wersje po modernizacji. Co jasne, mówimy tu o "zwykłych" silnikach i o "regularnych" wersjach, bo zarówno odmiany specjalne (w MINI np. Mayfair) obu modeli (było ich tyle, że czasem gubią się w nich nawet osoby uważające się za miłośnika danego auta) jak i ich usportowione wersje (Abarth i JCW, bo akurat Coopera S da się kupić do 30 tys. zł bez problemu) grają zazwyczaj w trochę innej lidze cenowej.
Ale to nie koniec podobieństw. I Fiat 500, i MINI R56 sąmałe, zwinne i znakomicie poradzą sobie w mieście, ale przeważnie nie protestują i podczas szybszej jazdy autostradą (chyba że to Fiat 500 i akurat wieje mocny boczny wiatr). Wiele egzemplarzy ma dość bogate wyposażenie (szczególnie jak na segmenty A i B): w "pięćsetce" i MINI często trafiają się np. automatyczna klimatyzacja i szklany panoramiczny dach, lepsze audio. Naklejki, wesołe kolory, modne wzory felg – wszystko zazwyczaj jest na miejscu.
Używane: Fiat 500 czy MINI (R56)? Jakie różnice? Który model wybrać?
Zasadnicza różnica dotyczy natomiast tego, że MINI w wersji 3d (czyli R56) jest nieco większe niż Fiat 500, w związku z czym oba modele tak naprawdę plasują się w różnych segmentach (odpowiednio: B i A). Ale czy to ma znaczenie? Niespecjalnie. Oba auta są porównywalnie małe, raczej ciasne w środku, średnio praktyczne, mają małe bagażniki i sprawdzają się raczej jako auto dla singla/singielki lub jako drugie lub trzecie w rodzinie. Uwaga; MINI tej generacji występowało też w niezliczonej liczbie innych wersji nadwoziowych (np. Clubman, Countryman, Paceman etc), ale z Fiatem 500 zestawiać ich nie wypada. Bo są znacznie większe i rzadko kiedy ktoś wybiera między "pięćsetką" a np. Clubmanem. Jeśli już, to między Fiatem 500C i MINI Cabrio.
Oba opisywane modele różnią się też nieco pod kątem kosztów eksploatacji. Fiat w większości wypadków oznacza i tańsze części, i tańszy serwis, swoje na pewno robi prostsza konstrukcja (silniki, zawieszenie; patrz też dalej) oraz fakt, iż "pięćsetka" jest – przynajmniej częściowo – pokrewna technicznie z Pandą II. A to jest auto naprawdę tanie w eksploatacji.
Dla amatorów MINI też mamy jednak dobre wieści: na rynku funkcjonujewiele niezależnych warsztatów specjalizujących się tylko i wyłącznie w naprawach i obsłudze aut tej marki. I tak zazwyczaj będzie drożej niż w Fiacie, jeśli jednak weźmiemy pod uwagę zaawansowaną konstrukcję MINI i ceny niektórych części, to okaże się, że często wcale nie jest źle. No, chyba że akurat szykuje się mały remoncik silnika Prince. Ale o tym dalej.
Używane: Fiat 500 czy MINI (R56)? Jeden ma mniej poważnych usterek, drugi lepiej jeździ
No właśnie, konstrukcja. MINI z tyłu wykorzystuje oś wielowahaczową (Fiat: belka skrętna), ma niżej położony środek ciężkości i znacznie lepiej się prowadzi. Dużo lepiej. Jeśli komuś zależy na przyjemności z jazdy, ten w tym segmencie tak naprawdę nie ma innego wyboru.
W Fiacie za kierownicą siedzi się trochę jak na tronie, a ze względu na bardzo krótki rozstaw osi i konstrukcję zawieszenia, "pięćsetka" niekiedy ma tendencję do galopowania i podskakiwania na wybojach jak piłeczka. Jeśli natomiast coś przeszkadza w MINI, to specyficznie pochylona przednia szyba, która sprawia, że nie zawsze łatwo da się obserwować np. sygnalizatory świetlne.
No i kwestia skrzyń automatycznych. W MINI dostajemy porządny automat Aisin z konwerterem momentu (znaczy postęp względem przekładni CVT montowanej w słabszych wersjach poprzedniej generacji), zaś w europejskiej odmianie Fiata 500 – tylko zrobotozywaną skrzynię Dualogic. Jest powolna, wymaga specyficznego stylu jazdy i nie zawsze wykazuje się odpowiednią trwałością. Ale znam takich, którzy ją lubią. Trzeba np. pamiętać o tym, by przed spodziewaną zmianą biegu nieco zdjąć nogę z gazu. Wtedy powinno być płynniej.
A co konkretnie się psuje w obu opisywanych autach? Typowe bolączki i problemy podsumowujemy w telegraficznym skrócie poniżej.
Używany Fiat 500 (od 2007 r.): typowe usterki i problemy
Ciężko w to uwierzyć, ale zaraz minie 17 lat od wprowadzenia tego modelu na rynek. A wydaje się, że to było tak niedawno, prawda? No właśnie. Po części czas zleciał nam tak szybko dlatego, że pod względem stylistycznym ten samochód udał się wręcz wybitnie, a modernizacje zmieniały jedynie detale. I choć nowożytny Fiat 500 zapewne nigdy nie będzie aż taką legendą jak jego pierwowzór, to jednak bez wątpienia na stałe zapisze się w historii marki. No, a poza tym przez te lata "pięćsetka" napchała Fiatowi kieszenie, aż miło. I dobrze, Włochom się to po prostu należało.
Nie mogło jednak być inaczej, bo Fiat 500 wiele rzeczy robi dobrze. Polska fabryka w Tychach dołożyła starań, by był to model dobrze dopracowany i to – przeważnie – widać. Słabym punktem tego auta są detale, często dość irytujące detale. I tak, trzeszczeć może szklany dach, nie zawsze idealnie po latach wyglądają elementy "chromowane", nagminnie przepalają się żarówki w reflektorach, w autach z pewnego okresu produkcji stosowano wadliwe klamki drzwi (zostawały w ręku), w starszych autach swoim życiem często żył system Blue&Me.
Zawieszenie, tak samo jak w Pandzie II, nie jest wybitnie trwałe, ale przynajmniej tanie w naprawach. Norma to hałasujące łożyska, skrzypiące łożyska kolumn MacPhersona, lejące olej amortyzatory, wybite łączniki stabilizatora. Wciąż, jak w starych Fiatach, pękać mogą obudowy alternatora, wciąż mogą pojawiać się bezsensowne komunikaty na desce. Takie uroki, trzeba z tym żyć.
Zabezpieczenie antykorozyjne? Nie jet źle, choć elementy podwozia (np. belka, tłumik końcowy) nie zawsze wyglądają już przesadnie świeżo, zawsze warto też zerknąć na progi i podłużnice. Uwaga: znane są przypadki uszkodzonych przekładni kierowniczych i problemów ze wspomaganiem (choć na pewno nie takie, jak kiedyś). Z "grubszych" spraw na pewno wspomnieć muszę o hałasujących skrzyniach biegów i elementach układu przeniesienia napędu (tzw. wycie), znane są przypadki uszkodzonych łożysk. Ogólnie jednak poważne awarie zdarzają rzadko, i to jest ta dobra wiadomość.
Używany Fiat 500 (od 2007 r.): jaki silnik wybrać?
Jaki silnik wybrać? Jeśli chodzi o auta z początku produkcji, to nasze typy są dwa: 1.2/69 i 1.4 16V/100 KM. Mniejsza z tych dwóch jednostek stanowi trzon oferty używanych Fiatów 500: jest nieprzesadnie dynamiczna, ale przynajmniej nie tak dużo pali. Jeśli coś się psuje, to są to dość proste kwestie typu brudnej przepustnicy, falujących obrotów, padniętych cewek. Ogólnie silnik 1.2 jest dość udany i bardzo tani w naprawach. Z kolei 1.4 to dużo lepsze osiągi, ale i nieco wyższe spalanie. Tu pod uwagę należy wziąć nieco podniesione spalanie oleju, ale to zazwyczaj cecha produktu.
Dwucylindrowy motor 0.9 Twinair "rasowo" brzmi (dźwięk przypomina trochę ten znany z Malucha), ale okazuje się dość skomplikowany i nie każdy serwis patrzy na niego chętnym okiem. Deklarowane spalanie wersji 0.9 z turbo można wsadzić między bajki – to nie jest oszczędna jednostka. Mało pali za to diesel 1.3, choć tu znane są problemy z łańcuchem rozrządu, a filtr cząstek stałych pierwszej generacji nie bardzo lubi jazdę po mieście. Silniki 1.4 T-jet stosowano tylko w wersjach Abarth, ale to wdzięczne autko zasługuje na osobne omówienie. W końcowym etapie produkcji pojawiła się też miękka hybryda oparta na wolnossącym silniku 1.0 R3 – obecnie to jedyny silnik dostępny w cenniku.
Używane MINI R56 (2006-14): typowe usterki i problemy
Dwie główne zalety tego auta to wygląd i prowadzenie. Inna sprawa, że większość osób kupuje "Miniaka" oczami, a do własności jezdnych uwagę przywiązuje zdecydowanie mniej klientów. Ale na pewno tacy się też trafiają i wysiłki inżynierów BMW, by uczynić z MINI maszynę do dawania frajdy, nie poszły z pewnością na marne. Uff.
Ale uwaga: każdy kij ma dwa końce, a w tym wypadku chodzi o to, że MINI R56 wcale nie jest takim "słodziakiem", jakim się pozornie wydaje. To auto skrojone pod kierowcę i nie każdemu może odpowiadać np. jakość resorowania czy gokartowe prowadzenie. Zdarza się bowiem tak, że ktoś kupuje ten samochód wyłącznie sercem, a potem szybko sprzedaje, bo okazał się zbyt ciężki w odbiorze. Tacy klienci powinni chyba jednak szukać Fiata 500.
Jeśli chodzi o trwałość i (bez)awaryjność, to też jest chyba jednak inaczej niż w "pięćsetce": drobne awarie zdarzają się chyba nieco rzadziej, ale poważne – niestety dość często. Problem przeważnie dotyczy silników benzynowych z rodziny Prince: 1.4 (N12) i 1.6 (N12 i N16) i 1.6 turbo (N14 i N18). Każdy z nich może zmagać się z dużym lub bardzo dużym apetytem na olej, wybitnie nietrwały okazuje się łańcuch rozrządu, w wersjach bez turbo (zwłaszcza 1.6) problemy sprawia głowica, z kolei w odmianach z doładowaniem norma to odkładanie się nagarów (wtrysk bezpośredni), zdarzały się też pękające tłoki i usterki pomp wysokiego ciśnienia. Brzmi średnio, i często tak też w praktyce jest, choć w pewnych kręgach wersje wprowadzone w trackie produkcji (czyli N16 i N18) uchodzą za nieco lepsze.
Używane MINI R56 (2006-14): to chyba jednak ten francuski diesel…
W związku z tym w autach z pierwszych lat produkcji najbardziej sensownym wyjściem wydaje się zakup diesla 1.6 – to znane i lubiane 1.6 HDi zapożyczone od Grupy PSA. Nie jest to napęd idealny (np. podkładki wtryskiwaczy, łańcuch spinający wałki rozrządu), ale chyba mimo wszystko nieco lepszy niż pierwsze silniki Prince. Jeśli jednak ma być benzyna, to tylko i wyłącznie z pewną historią, a najlepiej – po naprawach.
W trakcie produkcji francuskiego diesla zastąpił motor N47 BMW o tej samej pojemności (1.6), ale do oferty trafiła też odmiana 2.0 (Cooper SD). Żeby nie było za nudno, to tu napęd rozrządu też lubi poddać się nawet po 100-150 tys. km, Rdza? Blachy trzymają się przeważnie poprawnie (uwaga jednak np. na ranty drzwi i tylnej klapy), nie można tego powiedzieć natomiast o podwoziu zwłaszcza starszych egzemplarzy: podłoga w tylnej części i elementy zawieszenia potrafią już wyglądać brzydko. Pozostałe problemy dotyczą np. niedziałającej klimatyzacji, w mało zadbanych egzemplarzach często słychać stuki i trzaski z kokpitu, czasem hałasują bezramkowe szyby.