"Śnieg pada, śnieg pada, cieszą się dzieci"

Największymi miłośnikami śniegu są oczywiście dzieci. Sanki, narty, snowboard, jabłuszka i inne gadżety umożliwiające poślizganie się po białym puchu to prawdziwa frajda. Wszystkie te czynności smakują zawsze tak samo, bo są ograniczone sezonowo: musi być zima i musi być śnieg. Każda z nich też wymaga… gór, albo chociaż pagórków.

Kiedy w okolicy nie ma górek, a dzieci nalegają na jazdę na sankach, zmęczeni ciągnięciem sznurka rodzice mogą wpaść na absurdalny, ale też banalny pomysł: a gdyby tak podczepić to do samochodu i powoli pojeździć po zaśnieżonej drodze pod domem…?

Reklama

To głupi pomysł. Nie róbcie tego

Samochód to nie zabawka. Kierowca ciężkiego pojazdu nie będzie nawet czuł prędkości, którą czuje dziecko (lub osoba dorosła, jeśli taki plan powstał w gronie osób pełnoletnich) na sankach przywiązanych za autem.Inna sprawa, że kierowcywydaje się, że jedzie spokojnie, bo zawieszenie auta wybiera nierówności, tymczasem te same nierówności dla jakiegokolwiek sprzętu zimowego mogą okazać się bardzo niebezpieczne.

Sanki to świetny przedmiot na ferie, ale nienajlepszy, jeśli podczepicie je do samochodu… / Shutterstock
Reklama

A kiedy już wpadniecie w taką nierówność, która się sankom "nie spodoba" i się po prostu przewrócą, to możecie pasażera ciągnąć nieświadomie, lub nawet zrzucić i nie zauważyć. Jaki będzie dalszy scenariusz, to często zależy od prędkości. Jedno jest pewne: na pewno nieprzyjemny. W ten sposób w 2021 roku w Adamowie (pod Elblągiem) zginęła 15-latka, ciągnięta razem z 5 innymi dziećmi na sankach przez własnego ojca.

Kulig za samochodem: co mówią przepisy?

Pomijając już fakt, jak bardzo irracjonalny jest ten pomysł, to możemy przejść do podstawy prawnej i mandatu, który wam grozi za taką zabawę. Zapisane jest to w ustawie Prawo o ruchu drogowym, w artykule 60 pkt 2:

Zabrania się kierującemu (...) ciągnięcia za pojazdem kierującego hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego, osoby poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch, osoby na sankach lub innym podobnym urządzeniu, zwierzęcia lub ładunku

Przepisy więc mówią jasno: organizowanie kuligu za samochodem na drodze publicznej jest niedozwolone. Mandat za to może wynieść 500 złotych i 5 punktów karnych, jednak ostatecznie sprawa może trafić do sądu, w którym konsekwencje mogą być znacznie gorsze. Jeśli w trakcie takiego kuligu dojdzie do wypadku, to kierowca może być ukarany nawet pozbawieniem wolności.

Jaka jest alternatywa na bezpieczny kulig: podpowiada policja

Policja z Nowego Sącza radzi, by stanowczo unikać kuligów za samochodem. Za bezpieczną i legalną alternatywę podaje kulig w zaprzęgu. Warto jednak podkreślić, że najrozsądniejszym wyborem jest unikanie dróg publicznych, a jeśli nie ma wyjścia: dostosowywanie się do zasad ruchu pojazdu zaprzęgowego, zapisanych w kodeksie drogowym.

Chociaż reniferów, jak w Rovaniemi, u nas nie znajdziecie, to za kulig za koniem nie jest niczym dziwnym w górskich miejscowościach. / Shutterstock