Kontrolka rezerwy - lepiej nie oglądać jej za często
Wśród samochodowych kontrolek są takie, które budzą grozę, ale i takie, które regularnie, choć niechętnie, oglądamy na desce rozdzielczej. Do tej drugiej grupy zaliczyć można popularną kontrolkę rezerwy, sygnalizującą niski poziom paliwa w zbiorniku. Jeśli masz w zwyczaju jeździć do samego końca i czekać, aż wskaźnik zasięgu w komputerze pokładowym pokaże wartość bliską zera, lepiej zmień nawyki. Im starsze auto, tym gorsze mogą być skutki długotrwałej jazdy na rezerwie.
Dlaczego warto tankować, nim "zaświeci się rezerwa"?
Zwyczaj czekania z tankowaniem do ostatniej chwili nie służy samochodowi z kilku względów. Mowa głównie o starszych, kilku i kilkunastoletnich autach, choć zasadę, o której mowa warto stosować w przypadku każdego pojazdu. Warto wybrać się na stację, gdy wskaźnik paliwa pokazuje mniej niż ¼ zbiornika, a jeśli jeździmy rzadko, warto utrzymywać poziom paliwa na jak najwyższym poziomie.
Przede wszystkim, jazda "na oparach" zwiększa ryzyko zassania zanieczyszczeń z dna baku. Odkładane przez lata osady i nieczystości mogą dostać się do pompy paliwa gdy pewnego razu postanowimy sprawdzić, ile kilometrów przejedziemy na rezerwie. Szansa, że brud ze zbiornika dostanie się do silnika jest niewielka - po drodze znajduje się bowiem filtr paliwa. Nie zmienia to faktu, że jego zapchanie wiąże się zazwyczaj z koniecznością jego wymiany i z unieruchomieniem samochodu. To nic przyjemnego, szczególnie zimą!
Pompa paliwa tego nie lubi. Dlaczego nie warto jeździć na oparach?
Wśród możliwych konsekwencji regularnego jeżdżenia na głębokiej rezerwie jest jednak znacznie poważniejsze widmo awarii. Jak może do tego dojść? Chodzi o przegrzanie lub zatarcie pompy paliwa wskutek przerwy w dostawie paliwa. Taka sytuacja może wystąpić gdy benzyny lub oleju napędowego jest w zbiorniku tak mało, że np. w czasie pokonywania zakrętu lub na wybojach przepływ paliwa zostanie zakłócony. To właśnie paliwo jest czynnikiem chłodzącym, dlatego nawet krótkotrwała praca "na sucho" może skutkować nieodwracalnym zniszczeniem pompy. Ceny tej części nie są najniższe - w większości aut zakup nowej pompy paliwa wymaga przynajmniej kilkusetzłotowego wydatku.
Korozja i woda w zbiorniku paliwa
Nie bez znaczenia jest również wilgoć w baku. Na wewnętrznych ściankach zbiornika może bowiem osadzać się woda. To problem szczególnie zimą, kiedy duże zmiany temperatur sprzyjają skraplaniu pary wodnej. W większym stopniu dotyczy on również posiadaczy starych aut - wilgoć z czasem może bowiem doprowadzić do korozji, która potencjalnie może zmusić nas do wymiany całego zbiornika. Kolejnym zagrożeniem jest zawilgocenie paliwa, w wyniku którego może dojść do jego zamarzania i zapchania filtra.
Tankowanie - im więcej tym lepiej
Argumentów, które przemawiają za tym, by nie tankować "zawsze za stówkę" jest sporo. Oprócz oszczędności czasu i rzadszych odwiedzin na stacjach paliw warto również wziąć pod uwagę unikanie ewentualnych zagrożeń związanych z jazdą na oparach. Z drugiej strony - nie ma również powodu, by przejmować się na zapas i popadać w paranoję. Nic nie stanie się, jeśli czasami samochód przypomni nam o konieczności tankowania kontrolką lub komunikatem. Rezerwa w większości aut stanowi około 10 proc. pojemności baku, a w japońskich autach często jest to jeszcze więcej. Nawet gdy wskaźnik zasięgu w komputerze pokładowym pokazuje 0 km, lub nie wyświetla żadnej wartości, bez problemu powinniśmy jeszcze pokonać przynajmniej kilka-kilkanaście kilometrów. Nie warto jednak weryfikować tego we własnym zakresie - wskaźniki paliwa, podobnie jak każdy inny element, bywają zawodne i potrafią się mylić!