Wygląda na to, że to nie podwyższanie, a obniżanie kar najskuteczniej ogranicza przypadki łamania prawa. Tak przynajmniej można by sądzić, analizując przykład pijanych rowerzystów. Dopóki jazda w stanie nietrzeźwości (powyżej 0,5 promila alkoholu we krwi) stanowiła przestępstwo (art. 178a par. 2 kodeksu karnego), pijani rowerzyści – wedle statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości – stanowili istną plagę na polskich drogach. W krytycznych latach 2005 i 2006 liczba ukaranych z art. 178a par. 2 przekraczała nawet 80 tys. W ostatnich latach ustabilizowała się na poziomie 50-56 tys.
Wszystko się zmieniło, gdy ustawodawca postanowił przekwalifikować to przestępstwo na wykroczenie (kontrawencjonalizacja). Słuszna skądinąd zmiana, dokonana przy okazji dużej nowelizacji kodeksu postępowania karnego (Dz.U. z 2013 r. poz. 1247), weszła w życie 9 listopada 2013 roku. Już sama zapowiedź rychłej zmiany przepisów sprawiła, że w 2013 r. pijanych rowerzystów było 44,5 tys. A rok później już tylko 33 tys. Jeśli więc wierzyć liczbom, w dwa lata dzięki kontrawencjonalizacji liczba nietrzeźwych kierowców spadła o 36,5 proc. W tym roku ten trend się najprawdopodobniej utrzyma: z policyjnych statystyk wynika, że w pierwszym kwartale policjanci zatrzymali jedynie 7,2 tys. cyklistów na tzw. podwójnym gazie. Nawet jeśli w miesiącach letnich będzie ich więcej, to można szacować, że w całym roku za jazdę po alkoholu zostanie ukaranych ok. 30 tys. osób. Pytanie tylko, czy rzeczywiście mamy do czynienia z aż tak znaczną poprawą, czy też pijani rowerzyści po złagodzeniu przepisów przestali być obiektem zainteresowania stróżów prawa.
Nie poprawiają statystyk
Zdaniem prof. Ryszarda Stefańskiego z Uczelni Łazarskiego statystyki nie odzwierciedlają rzeczywistości.
– Trudno sądzić, że zmiana przepisów spowodowała aż tak znaczącą poprawę. Po prostu mamy do czynienia ze zmianą nastawienia policji. Jednym z podstawowych elementów decydujących o ocenie jakości i sprawności pracy funkcjonariuszy jest wykrywalność przestępstw, a więc ustalenie ich sprawców – mówi prof. Stefański.
– Kiedy jazda na rowerze w stanie nietrzeźwości była przestępstwem, jego wykrycie podnosiło statystyki. Wykrywalność przestępstw z art. 178a par. 2 była stuprocentowa, ponieważ w każdym przypadku ujawnienia jazdy na rowerze w stanie nietrzeźwości sprawca był od razu wykryty – tłumaczy ekspert.
Podobnie ów cud na drogach komentuje Ryszard Fonżychowski ze Stowarzyszenia „Droga i Bezpieczeństwo”.
– Niestety, mamy do czynienia z mniejszą determinacją funkcjonariuszy. Ściganie pijanych kierowców nie przekłada się już w takim stopniu na wpływy do budżetu, nie podnosi ogólnej wykrywalności przestępstw ani żadnemu policjantowi dyplomu uznania nie przyniesie – ocenia, podejrzewając, że w rzeczywistości liczba pijanych rowerzystów na skutek liberalizacji mogła jeszcze wzrosnąć.
– Do społeczeństwa poszedł przekaz, że ustawodawca nie uważa już tego czynu za szczególnie niebezpieczny, skoro łagodzi sankcje. Nie każdy, kto usłyszał, że jazda rowerem na podwójnym gazie nie jest już przestępstwem, zdaje sobie sprawę, że to nadal czyn zabroniony. Nie było ostatnio żadnej wielkiej kampanii uświadamiającej skierowanej do rowerzystów. A mając na uwadze zamiłowanie Polaków do alkoholu, a szczególnie dużą popularność piwa, trudno mi uwierzyć, że nagle pijanych rowerzystów jest mniej – dodaje Fonżychowski.
Nie przymykamy oka
Mł. insp. Marek Konkolewski z biura prewencji i ruchu drogowego Komendy Głównej Policji zapewnia jednak, że policja nie traktuje rowerzystów inaczej tylko dlatego, że prawo jest łagodniejsze. Przypomina, że również art. 45 ustawy – Prawo o ruchu drogowym (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 1137 ze zm.) zabrania kierowania pojazdem, prowadzenia kolumny pieszych, jazdy wierzchem lub pędzenia zwierząt w stanie nietrzeźwości, po użyciu alkoholu albo podobnie działającego środka.
– Rowerzysta jest pełnoprawnym uczestnikiem ruchu i ma takie same jak inni prawa i obowiązki. Wymaga się więc od niego, żeby przede wszystkim był trzeźwy, stosował się do przepisów i miał odpowiednio wyposażony i sprawny technicznie pojazd. Nie można powiedzieć, że skoro kierowanie rowerem w stanie nietrzeźwości jest już tylko wykroczeniem, to my już nie zwracamy na nie takiej uwagi – zapewnia Marek Konkolewski.
– Idąc tym tokiem myślenia, nie zwracalibyśmy uwagi na niestosowanie się do dozwolonej prędkości, ignorowanie sygnalizacji świetlnej, jazdę bez zapiętych pasów czy rozmowy przez telefon komórkowy. A przecież na te wszystkie wykroczenia reagujemy i ich nie tolerujemy – zapewnia policjant.
Jak przekonuje, spadek przyzwolenia na jazdę na podwójnym gazie jest zauważalny.
– Otrzymujemy telefony od kierowców, którzy widzą rowerzystę jadącego wężykiem, czy od ludzi, którzy widzą, że ktoś pije piwo pod parasolem, a potem wsiada na rower – przytacza funkcjonariusz.
Jak więc policja tłumaczy taki spadek liczby wykrytych pijanych rowerzystów? Właśnie pozytywnym trendem.
– Obserwujemy większą świadomość wszystkich uczestników ruchu, co objawia się zmniejszającą się liczbą zdarzeń drogowych spowodowanych przez pijanych kierujących i poprawiającym się z roku na rok bezpieczeństwem na polskich drogach – wskazuje Konkolewski.
W 2014 r. liczba wypadków drogowych spadała o 2,4 proc. w stosunku do ubiegłego roku, ofiar śmiertelnych o 4,6 proc. a pijanych kierowców aż o 13 proc.