Szykuje się wysyp nowych zleceń na utrzymanie dróg podległych Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Z informacji DGP wynika, że do końca 2017 r. GDDKiA chce oddać w ręce prywatnego biznesu nowe wieloletnie kontrakty utrzymaniowe o wartości ok. 2 mld zł. Do tej pory łączna długość odcinków autostrad i ekspresówek funkcjonujących w modelu „utrzymaj standard”, czyli obsługiwanych przez prywatne firmy, wynosi 1219 km. Wartość tych kontraktów to 1,1 mld zł.
– Co roku wydajemy na utrzymanie dróg ponad 1 mld zł. Ze względu na przyrost sieci ta kwota będzie się zwiększała. Pieniądze w coraz większym stopniu będą trafiały do wykonawców w modelu „utrzymaj standard” – potwierdza Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA.
Rządowy zarządca dróg twierdzi, że prywatne firmy są tańsze i skuteczniejsze w sprzątaniu, odśnieżaniu i doraźnych naprawach nawierzchni. Jak wyliczyła firma konsultingowa PwC, w latach 2011–2014 średnia różnica między miesięcznymi wydatkami na utrzymanie dróg w outsourcingu i w modelu tradycyjnym w Polsce to 984 zł za 1 km, czyli 6 proc.
Nowe zlecenia powinny być sporym impulsem dla rynku. Z dużych graczy działalnością utrzymaniową parają się m.in. Strabag i Mota-Engil. Budimex i Ferrovial Services powołały w tym celu spółkę córkę FBSerwis, dla której drogówka to dziś 70 proc. przychodów, a oprócz tego zajmuje się utrzymaniem technicznym obiektów, m.in. Stadionu Narodowego.
Reklama
– Czy kontrakty dla GDDKiA będą dochodowe, to się dopiero okaże. Zawierane są średnio na pięć lat i zawierają wiele czynników ryzyka. Konstruując ofertę, powinniśmy np. skutecznie odgadywać warunki meteo, aby dobrze założyć wielkość zużycia soli drogowej – tłumaczy Dariusz Blocher, prezes Budimeksu.
Reklama
Większość rynku to małe firmy. – Ponad połowa kontraktów trafiła do firm zatrudniających poniżej 250 osób o przychodzie nie większym niż 100 mln zł. Formuła „utrzymaj standard” otworzyła rynek dla nowych, także mniejszych graczy – informuje GDDKiA. Przykładem jest spółka Maldrobud z rejonu Myśliborza, która mocno urosła na „utrzymaj standard” (UE). Nie tylko ona.
Rynek jest tak obiecujący, że firmy współpracujące w tej kwestii z GDDKiA są skupowane przez fundusze inwestycyjne. Przykład – w spółkę Zaberd (także utrzymuje standard) zainwestował fundusz private equity Avallon MBO Fund II.
Na potrzeby kontraktów utrzymaniowych powstają wyspecjalizowane konsorcja, np. firmy Wardex i Planeta stworzyły Autostradę Mazowiecką, która odpowiada za odcinek autostrady A2 od Warszawy do granicy z województwem łódzkim. – Planujemy start w kolejnych przetargach, ale niepokoi nas trwająca wojna cenowa. Tydzień temu GDDKiA otworzyła oferty w przetargu dotyczącym krajowej „jedynki” w rejonie Bydgoszczy, w którym kosztorys inwestorski wynosił 159 mln zł. Tymczasem najniższa oferta wyniosła nieco ponad 49 mln zł – podkreśla Andrzej Wardak z Autostrady Mazowieckiej.
Z danych za lata 2010–2014 wynika, że rynek wycenia realizację prac objętych umowami „utrzymaj standard” prawie o jedną trzecią niżej, niż wyceniały oddziały GDDKiA. Jedynym wyjątkiem był 2010 r., kiedy ruszał pilotaż tego modelu, potem wartości umów zjechały poniżej kosztorysów. Skumulowana wartość kontraktów zawartych od 2010 r. jest o pół miliarda złotych niższa niż kosztorysy oddziałów GDDKiA.
Dyrekcja podkreśla jasne strony: przeciętny kontrakt „US” generuje ok. 30–40 nowych miejsc pracy. – Dzięki dotychczasowym umowom stworzono ich w skali kraju nawet około tysiąca – podaje GDDKiA. Jak sprawdził DGP, wzrost znaczenia outsourcingu nie przełożył się na spadek zatrudnienia w oddziałach utrzymaniowych GDDKiA. – To dlatego, że 1219 km tras, na których podpisano kontrakty „US” w całej Polsce, stanowi tylko jakieś 7 proc. wszystkich dróg w naszym zarządzie – podaje GDDKiA.
Liczba zatrudnionych w GDDKiA ogółem od 2010 r. do dziś wzrosła z 4,2 tys. do 4,6 tys. osób. Dyrekcja tłumaczy to jednak zadaniami inwestycyjnymi, czyli budową dróg szybkiego ruchu w ramach dwóch unijnych budżetów.
W przypadku „utrzymaj standard” odpada zakup sprzętu przez GDDKiA. A pieniądze są niemałe. Na przykład wyposażenie niezbędne do utrzymania niespełna 48 km autostrady A1 na Śląsku przez sześć lat to według cen katalogowych koszt rzędu 8,3 mln zł.
Żeby egzekwować standard, GDDKiA stworzyła system dotkliwych kar umownych. Po kieszeni można dostać np. za niedotrzymanie terminu naprawy ubytków w jezdni czy przywrócenia czarnej jezdni po zakończeniu opadów śniegu. Sprawdza to pogotowie drogowe GDDKiA w trybie 24-godzinnym, siedem dni w tygodniu. Zasada jest prosta: płatność jest uzależniona od jakości utrzymania.