Powszechne przekraczanie dozwolonej prędkości, co jest główną przyczyną wypadków drogowych w Polsce, wynika z mentalności kierowców - przekonywał w czwartek wiceminister infrastruktury Radosław Stępień.
>>>Co mówi raport NIK o polskich drogach?
Jak podkreślił Stępień podczas konferencji na temat trwającej od kwietnia kampanii "Prędkość zabija. Włącz myślenie", nadmierna szybkość jest w Polsce przyczyną 31 proc. wypadków i 46 proc. zgonów w ogólnej liczbie śmiertelnych ofiar wypadków. Średnia prędkość jazdy w terenie zabudowanym wynosi w Polsce 74 km/h, podczas gdy dozwolona to 50 km/h.
Stępień ocenił, że główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że Polacy kochają prędkość. Z zaprezentowanych przez niego danych wynika, że szybka jazda sprawia przyjemność 45 proc. polskich kierowców, co jest najwyższym wskaźnikiem w krajach Unii Europejskiej.
Według danych z europejskiego raportu Sartre 3 z 2002 r., na które powołują się organizatorzy kampanii, szybką jazdę lubią też Cypryjczycy (44 proc.), Szwedzi i Niemcy (po 43 proc.). Deklarację taką złożyło także ponad 40 proc. Greków, Szwajcarów, Duńczyków, Portugalczyków, Estończyków i Słowaków. Najmniejszy odsetek kierowców lubiących prędką jazdę odnotowano w Irlandii (18 proc.), mniej niż 30 proc. było ich też w Chorwacji, Finlandii, Wielkiej Brytanii i Belgii.
Podczas konferencji podkreślono, że w czerwcu (w tym miesiącu w telewizji, radiu i prasie pojawiały się spoty kampanii) udało się zahamować pogarszające się statystyki dotyczące wypadków. Na polskich drogach było wtedy o 194 wypadki mniej niż rok wcześniej (w sumie było ich 3875). Zginęło w nich o 19 osób mniej (w sumie 376), było też o 359 mniej rannych (w sumie 4796) niż w czerwcu 2010 r.
Z danych KGP wynika, że lepsze niż przed rokiem były także statystyki za marzec (o 177 wypadków mniej, o 14 mniej zabitych i o 314 mniej rannych). Mniejszą liczbę wypadków, także tych ze skutkiem śmiertelnym, policja odnotowuje systematycznie od 2007 r.
Podczas konferencji zwrócono uwagę, że mimo wciąż wysokiej wypadkowości parlament zdecydował w ubiegłym roku o podniesieniu limitu prędkości na autostradach z 130 km/h do 140 km/h, a na drogach ekspresowych - ze 110 km/h do 120 km/h.
Stępień zaznaczył, że wypadków na autostradach zdarza się relatywnie mało, jednak gdy już do nich dochodzi, są one poważne. W 2010 r. na autostradach doszło do 274 wypadków, w których zginęło 28 osób. Na drogach dwukierunkowych, jednojezdniowych, których jest w Polsce najwięcej, doszło do 5147 wypadków; zginęło w nich 349 osób.
Wiceminister ocenił także, że wśród polskich kierowców istnieje "społeczna nieakceptacja" dla tych, którzy jeżdżą zgodnie z przepisami, a przekraczanie dozwolonej prędkości to jedyna norma, którą kierowcy powszechnie i jawnie łamią w obecności swoich dzieci. Jak dodał, zmiana tego stanu rzeczy to zadanie na lata i nie nastąpi na skutek jednej kampanii społecznej.
Głównym celem kampanii "Prędkość zabija. Włącz myślenie" jest uświadomienie kierowcom, że prędkość jest głównym czynnikiem mającym wpływ na tragiczne skutki wypadków drogowych.
Psycholog transportu Andrzej Markowski podkreślił innowacyjność tej kampanii. "Po raz pierwszy w tego typu kampanii nie zakazuje się żadnych zachowań, lecz oddziałuje się na wewnętrzne poczucie odpowiedzialności, które świadczy o dojrzałości emocjonalnej człowieka" - powiedział.
W ramach kampanii - oprócz tradycyjnych form przekazu - do wolniejszej jazdy kierowcy byli zachęcani przez CB radio oraz za pomocą urządzeń GPS. Akcja prowadzona była również na Open'er Festival, który odwiedziło 85 tys. osób. Kierowcy w największych polskich miastach otrzymali też ok. 90 tys. płyt CD, które zawierały m.in. animację na temat zagrożeń płynących z rozwijania nadmiernej prędkości.
Z danych przedstawionych na konferencji wynika, że spoty telewizyjne dotarły do blisko 14 mln odbiorców. Według badań TNS Pentor, 65 proc. kierowców zadeklarowało, że kampania może zmienić ich zachowania na drodze.
Akcja "Prędkość zabija. Włącz myślenie" do końca sierpnia będzie prowadzona w internecie; ma tez swój profil na Facebooku.
Organizatorem akcji jest Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.