Likwidacja zielonej strzałki, zmniejszenie limitów prędkości - to, jak donosi Polskie Radio, propozycje zmian przygotowane przez zespół parlamentarny do spraw bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Dlaczego tak? Zdaniem posłanki PO Beaty Bublewicz kierowcy nie zatrzymują się przed "zieloną strzałką", co prowadzi do wielu wypadków, w których giną ludzie. Z tego powodu - jak mówiła - w innych krajach sygnalizacja "zielona strzałka" nie obowiązuje.
Kolejna propozycja dotyczy limitów prędkości. Zgodnie z nią na autostradach kierowcy mogliby jeździć maksymalnie 130 km/h, na drogach ekspresowych 110 km/h, a w obszarze zabudowanym 50 km/h (jak to jest obecnie), ale bez tzw. tolerancji pomiaru.
Wprowadzenie tolerancji pomiaru do 10 km/h - zdaniem posłanki - spowodowało zły efekt psychologiczny u kierowców, którzy uważają, że mogą jeździć szybciej, co rodzi niebezpieczeństwo. Likwidacja tolerancji pomiaru - co proponuje Bublewicz - spowoduje, że kierowcy będą musieli trzymać się wyznaczonych limitów prędkości.
Wiceszefowa klubu PO Małgorzata Kidawa-Błońska uważa, że te zmiany mogą poprawić bezpieczeństwo ruchu drogowego. Zastrzegła, że są to na razie tylko zapowiedzi.
Jej zdaniem niezależnie od działań legislacyjnych ważne jest podnoszenie świadomości w kwestii bezpieczeństwa na drogach, gdyż - jak dodała - najwięcej wypadków odbywa się w słoneczne dni na prostych odcinkach dróg ze względu na lekceważenie podstawowych zasad ruchu drogowego.
Politycy PO chcą również wprowadzić przepisy, które spowodują nieuchronność kary. Jak ma to wyglądać? Właściciel np. auta w ciągu 14 dni będzie musiał wskazać, kto prowadził pojazd, którym dokonano wykroczenia - wówczas jeżeli ureguluje dobrowolnie mandat będzie mógł liczyć na 20 proc. bonifikaty. Jeśli nie - konieczne będzie przesłanie oświadczenia sprawcy.
Projekt ustawy, który miał by wprowadzić te przepisy, nie jest jeszcze gotowy.