Producenci i importerzy gazu płynnego będą zobligowani do tworzenia rezerw odpowiadających aż 90 dniom krajowego zużycia tego paliwa. Dotąd gromadzili 30-dniowe zapasy. Przepisy mają zacząć obowiązywać jeszcze w tym półroczu.
Eksperci szacują, że ta decyzja rządu będzie kosztować firmy z branży autogazu 25–50 mln zł kwartalnie. Opłacalność gazowego biznesu mocno spadnie. Jakub Bogucki, analityk e-Petrol, przekonuje, że firmy większość kosztów będą starały się wziąć na siebie, by nie tracić klientów na i tak kurczącym się o kilka procent rocznie rynku LPG (od 2008 r. popyt na rynku spadł o ponad 12 proc.). Mimo to nie obejdzie się bez podwyżek. – Ceny autogazu mogą wzrosnąć o 4 grosze na litrze – prognozuje analityk e-Petrol.
Zamieszanie powstało za sprawą Ministerstwa Gospodarki, które przygotowało projekt nowelizacji ustawy o zapasach obowiązkowych ropy i paliw. Wprowadza ona rewolucyjne zmiany na rynku LPG. Nic dziwnego, że w branży gazowej zawrzało. – Nigdzie poza Polską nie wprowadzono tak wysokiego poziomu zapasów LPG – alarmuje Polska Organizacja Gazu Płynnego. W Hiszpanii i Portugalii sięgają one odpowiednio 20 i 30 dni. W Wielkiej Brytanii, która jest największym producentem gazu płynnego w UE, czy we Włoszech, które są europejską ojczyzną autogazu, w ogóle nie ma takiego obowiązku. Podobnie w Niemczech.
Polacy zużywają bardzo dużo LPG. Więcej tego paliwa idzie jedynie w Korei Płd., Turcji i Rosji. Jesteśmy również w czołówce krajów z największą liczbą aut na gaz i stacji LPG (odpowiednio na 2. i 3. miejscu w światowym rankingu). Sylwester Śmigiel, prezes Gaspolu, nie ukrywa oburzenia na działania MG. – Przy pracach nad projektem noweli nie wzięto pod uwagę postulatów branży, choć zmiana przepisów ma kluczowe znaczenie dla rozwoju tego sektora – podkreśla.
Reklama
Elżbieta Piskorz, zastępca dyrektora departamentu ropy i gazu w resorcie gospodarki, przyznaje, że zmiany w prawie nie są korzystne dla branży LPG, ale tłumaczy je względami bezpieczeństwa. Ponad 80 proc. zużywanego w kraju gazu pochodzi bowiem z importu, głównie ze Wschodu.
Resort, by zminimalizować negatywny wpływ tego rozwiązania na firmy, zdecydował, że do poziomu 90-dniowego dochodzić będą stopniowo przez 5 lat. Samodzielnie mają gromadzić rezerwy na poziomie 30 dni – albo w postaci gazu, albo zamiennie ropy bądź benzyny. Dodatkowe 60 dni w imieniu przedsiębiorstw surowiec magazynować ma Agencja Rezerw Materiałowych. Firmy jednak za to zapłacą – do 160 zł za tonę LPG.