Uruchamiając samochód w niskich temperaturach należy jak najbardziej ulżyć akumulatorowi i rozrusznikowi w ich zadaniu. Wyłączamy zatem wszelkie zbędne odbiorniki jak światła, czy radio, a w momencie rozruchu wciskamy pedał sprzęgła, mimo tego że skrzynia jest w położeniu neutralnym. Jeżeli tego nie zrobimy, rozrusznik dodatkowo będzie musiał obracać częścią mechanizmu skrzyni biegów, co generuje znaczne opory z uwagi na zwiększoną gęstość zimnego oleju, który wypełnia ten mechanizm. Należy także unikać długiego kręcenia rozrusznikiem - mówi portalowi dziennik.pl Artur Zaworski, specjalista ds. technicznych w firmie Starter.

Reklama

Najlepiej dmuchać na zimne. Kilka prostych czynności, które możesz wykonać sam lub zlecić mechanikowi, pomoże uniknąć kłopotów z zimowym rozruchem.

Należy sprawdzić stan akumulatora, układu ładowania, i w przypadku silników Diesla skontrolować działanie świec żarowych. Są to kluczowe obwody odpowiadające za rozruch silnika. W szczególnie niskich temperaturach mogą pojawić się problemy z paliwem. W przypadku silników benzynowych jest to zamarzniecie wody, której niewielkie ilości mogą znajdować się na dnie zbiornika. W przypadku silników Diesla niska temperatura powoduje wytrącenie parafiny z oleju napędowego. W obu przypadkach skutek jest ten sam - zablokowanie przepływu w przewodach i filtrach paliwowych. W okresie szczególnie silnych mrozów poleca się zastosować uszlachetniacze do paliwa, które wiążą wodę lub przeciwdziałają wytrącaniu parafiny. Występuje jednak jedno ograniczenie, wspomnianych dodatków należy użyć przed nadejściem fali mrozów. Gdy już nastąpi "zamarznięcie" paliwa, pomóc może tylko ciepły garaż - mówi nam Zaworski

Media / bialasz.eu

Podczas postoju auta na mrozie maleje zdolność rozruchowa akumulatora. Co w takim przypadku?

Zabieranie akumulatora do domu, jakkolwiek skomplikowanym rozwiązaniem by nie było, zasadniczo nie jest pozbawione sensu, jednak sprawny akumulator powinien bezproblemowo umożliwić rozruch sprawnego silnika, nawet w niskich temperaturach. Jeżeli zachodzi konieczność wymontowania akumulatora, co nie powinno być normą, z uwagi choćby na kodowanie radia samochodowego, czy pracę alarmu, najpierw odłączamy zacisk ujemny akumulatora (masę układu elektrycznego pojazdu), a następnie zdejmujemy klemę dodatnią. Montaż przeprowadzamy w kolejności odwrotnej - najpierw zakładamy plus potem minus - tłumaczy ekspert.

Kiedy jednak zima zaskoczy nas jak drogowców i akumulator spędził noc na mrozie wówczas lepiej zapomnij o metodzie "na pych". Szczególnie nowe auta znoszą ją bardzo źle. Dużo lepiej jest "pożyczyć" prąd od innego samochodu. Musisz jednak być bardzo ostrożny!

Kable rozruchowe trzeba podłączać w następujący sposób: najpierw dodatnie zaciski (zapłon "dawcy" powinien być wyłączony - jest to bezpieczniejsze dla jego instalacji elektrycznej), potem przewód czarny w/g kolejności - jeden koniec do ujemnego bieguna sprawnego akumulatora, a drugi do masy "biorcy". Pod żadnym pozorem nie dopuść do tego, aby samochody stykały się ze sobą podczas rozruchu.

Reklama

Przed próbą rozruchu upewnij się, że kable nie wkręcą się np. w wentylator. W czasie szybkiego ładowania, bateria intensywnie "gazuje". Ulatniający się z niej wodór, w połączeniu z powietrzem, tworzy mieszankę wybuchową. Wystarczy iskra, żeby wywołać eksplozję! Pamiętaj, żeby mieć to na uwadze.

W bagażniku nie może zabraknąć przewodów rozruchowych. Do diesla potrzebne Ci będą jednak solidniejsze przewody. Ich parametry podawane są na opakowaniach. Wybierz takie, które są zrobione z grubego kabla (istotna jest grubość rdzenia, a nie izolacji!).