- Nawet 600 zł opłaty karnej plus odsetki. Kierowcy zaskoczeni
- Parkowanie pod sklepem Lidl czy Biedronka. Na co uważać?
- Karę dostał już po 5 minutach. Tajniak tylko czekał
- Czy trzeba płacić karę za brak biletu parkingowego pod Lidlem lub Biedronką?
- Dostałem mandat za parkowanie pod Lidlem czy Biedronką? Prawnik rozwiewa wątpliwości
Nawet 600 zł opłaty karnej plus odsetki. Kierowcy zaskoczeni
Firmy zarządzające parkingami znowu poczuły łatwy interes. –Departament Zarządzania Parkingami wzywa do zapłaty łącznej kwoty 600 zł wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie od dnia wymagalności do dnia zapłaty – można przeczytać w piśmie jakie otrzymał jeden z kierowców.
– Wskoczyłem do Lidla żeby kupić kawę do ekspresu. Zakupy na ostatnią chwilę. Pech chciał, że w pośpiechu nie pobrałem biletu parkingowego. W sklepie byłem dosłownie 5 minut. Po powrocie znalazłem za wycieraczką "prezent". Co mam zrobić w tej sytuacji? – pyta pan Paweł z Trzebnicy, który przesłał nam wezwanie do wniesienia opłaty dodatkowej. Podany na druku termin płatności 95 zł to 60 dni od daty wystawienia. – Nieuiszczone opłaty dodatkowemogą być dochodzone w drodze postępowania windykacyjnego na podstawie danych właściciela pojazdu uzyskanych w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK). Dowody zdjęciowe zostały wykonane – straszy zapis na kwicie.
Parkowanie pod sklepem Lidl czy Biedronka. Na co uważać?
Obie sytuacje przypominają tysiące innych przypadków notowanych na parkingach przy sklepach takich jak Lidl czy Biedronka, niektórych osiedlach czy pod restauracjami McDonald’s, gdzie coraz częściej pojawiają się parkometry. A jeśli w takich miejscach jest parkometr, to oznacza że w myśl regulaminu po zaparkowaniu auta należy pobrać bilet uprawniający do darmowego postoju (przez pierwsze 60 czy 90 minut przewidziane w regulaminie) i zostawić go na desce rozdzielczej za szybą samochodu. W ten sposób uda się uniknąć potencjalnego wezwania do wniesienia opłaty dodatkowej.
Karę dostał już po 5 minutach. Tajniak tylko czekał
Problem jednak w tym, że w wielu takich miejscach na nieświadomych kierowców czekają pracownicy firmy zarządzającej danym parkingiem – bywa, że tacy "tajniacy" siedzą w aucie i obserwują zachowanie ludzi przy parkometrze. Największe żniwa mają przed świętami, kiedy ludzie się spieszą i mają zajętą głowę. Jeśli parkingowy zauważy, że ktoś wchodzi do sklepu omijając parkometr wydający bezpłatny bilet (lub wydrukowany bilet chowa do kieszeni), natychmiast rusza do wystawienia opłaty karnej. Tak najwidoczniej musiało być w przypadku pana Pawła, który kupił paczkę kawy i po 5 minutach wrócił do auta, a tam znalazł wetknięte za wycieraczkę wezwanie do wniesienia opłaty dodatkowej 95 zł. Można coś z tym fantem zrobić?
Czy trzeba płacić karę za brak biletu parkingowego pod Lidlem lub Biedronką?
– Nie należy reagować na tego rodzaju wezwania znalezione za wycieraczką – mówi dziennik.pl Karol Hojda, radca prawny z Wrocławia. – Taki świstek najlepiej wyrzuć do śmieci i zapomnieć o sprawie. Dlaczego? Jest ku temu kilka powodów. Przede wszystkim to nie jest mandat. To nie jest też wezwanie od policji czy innych uprawnionych organów. To najprawdopodobniej nie jest też informacja o opłacie dodatkowej nakładanej w miejskiej strefie płatnego parkowania. Nigdy nie wiadomo, czy wezwanie pochodzi od podmiotu uprawnionego do pobierania jakichkolwiek opłat – wskazuje nasz rozmówca.
Dostałem mandat za parkowanie pod Lidlem czy Biedronką? Prawnik rozwiewa wątpliwości
Prawnik zauważa, że najprościej i najbezpieczniej jest po prostu czekać na ewentualny pozew. Niektóre firmy faktycznie pozywają inne zaś tego nie praktykują ograniczając się do wezwania do zapłaty.
– Pozwy zawsze kierowane są przeciwko właścicielom pojazdów i w oparciu o dane z CEPiK. Tymczasem pozew o zapłatę w takiej sprawie należy skierować przeciwko osobie, która zaparkowała pojazd w danym miejscu i czasie. Problem jednak w tym, że ten kto pozywa, ten musi udowodnić, że konkretna osoba jest mu winna określoną kwotę. Zarządca musi również wykazać, że spełnione zostały wszelkie obowiązki w zakresie poinformowania konsumenta o warunkach zawieranej umowy. Dlatego nawet jeśli właściciel zostanie pozwany, to jego skuteczna linia obrony zamyka się w jednym zdaniu: Ja tam nie parkowałem, nie zawierałem żadnej umowy i nie wiem o co chodzi. Tyle w zupełności wystarczy, żeby taki proces wygrać, co już wielokrotnie sprawdziłem w praktyce – wyjaśnia.
Reklamacja to zły pomysł. W ten sposób sam doniesiesz na siebie
Złym pomysłem jest także próba reklamacji z załączeniem paragonu ze sklepu czy restauracji. – Po pierwsze, jest to swoista auto-denuncjacja w zakresie osoby kierującej pojazdem w danym miejscu i czasie, ponieważ dziwnym trafem firmy zawsze wymagają podania kompletu danych do pozwu. Wiele osób korzysta z maili zawierających imię i nazwisko, albo po prostu podpisują się na końcu maila. Nie można też zapomnieć o tym, że większość z nas płaci za zakupy kartą, a na dole paragonu są ostatnie cyfry używanej karty płatniczej. Można tymi danymi potem posłużyć się w procesie celem identyfikacji. Po drugie, wewnętrzne umowy między firmami parkingowymi a właścicielami terenów ograniczają możliwość pozytywnego rozpatrzenia takich reklamacji – przestrzega prawnik.
Uwaga na oszustów. Metoda "na bilet" za darmowe parkowanie pod sklepem
Zdaniem radcy prawnego odrębna kwestią jest powszechnie znana praktyka umieszczania wezwań do zapłaty przez oszustów, którzy po prostu kupili odpowiednią drukarkę i tworzą wezwania podając własny rachunek bankowy do zapłaty. Przestępcy szukają łatwego celu - polują na tych kierowców, którzy nie pobiorą biletu z parkometru i wystawiają "mandat" we własnym imieniu. Do tego przekierowanie ofiary oszustwa kodem QR do fałszywej strony internetowej również nie stanowi dla najmniejszego problemu.
Kierowcy masowo dostają wezwania. Kara po 46 sekundach od pobrania biletu parkingowego
– W ostatnim czasie kancelaria coraz częściej otrzymuje sygnały, że poszczególne firmy z branży parkingowej kierują do właścicieli pojazdów wezwania do zapłaty. Kwoty sięgają nawet 600 zł – przyznaje Hojda. Także do UOKiK zgłaszają się kierowcy, którzy dostali opłaty karne mimo pobrania biletów uprawniających do darmowego parkowania. Nie brakowało też przypadków wystawienia wezwania do zapłaty osobom, które jeszcze nie zdążyły wrócić do auta z wydrukowanym biletem w ręku.
– Zaparkowałem na parkingu: Kraków Łokietka Biedronka w celu zrobienia zakupów. Po pobraniu biletu parkingowego (godz. 13:44:14) wróciłem do samochodu gdzie za wycieraczką znalazłem wezwanie do wniesienia opłaty dodatkowej, wystawione o godz. 13:45. Czas 46 sekund jest stanowczo za krótki na zapoznanie się z regulaminem parkingu i powrót z biletem parkingowym do auta na drugi koniec parkingu – napisał do UOKiK klient sklepu. Kontrowersje wzbudziła także sytuacja, w której kierowca położył bilet za przednią szybą, jednak zdaniem kontrolera kwitek nie był wystarczająco widoczny.