Mini Cooper SE - test
Elektryczny Mini Cooper to typowo miejski samochód. Niewielki zasięg, homeopatyczny bagażnik i drugi rząd siedzeń, na który wcisną się tylko wysportowane osoby - i to raczej nie takie, które grają w siatkówkę lub koszykówkę. W MINI chodzi przede wszystkim o styl, dlatego powyższe cechy trudno rozpatrywać w kontekście wad. W kwestii dbałości o szczegóły, w swoim segmencie MINI nie ma sobie równych.
Jak jeździ elektryczny wariant SE i czym zaskakuje MINI na co dzień? Sprawdziliśmy to w praktyce i poszukaliśmy zalet oraz wad. Ile kosztuje nowy MINI Cooper SE?
Nowe MINI uwodzi charakterem
MINI Cooper to prawdziwe Porsche 911 wśród małych aut miejskich. Nie chodzi rzecz jasna o osiągi (choć i te nie przynoszą wstydu), a o bryłę - absolutnie ponadczasową i doskonale rozpoznawalną, niezależnie od generacji. Pierwsze "nowożytne" MINI, a więc model R50, nadal jest łudząco podobne do nowości ze zdjęć. Sylwetka pozostała niemal taka sama, a nowe MINI różni się detalami - tylna część zyskała nowe lampy LED-owe z wzorem brytyjskiej flagi, przednie reflektory mają teraz nową sygnaturę świetlną, która wita zbliżającego się kierowcę animacją, a katalog dostępnych felg powiększył się o udane wzory o dużej średnicy.
MINI Cooper nawet w bazowej odmianie wygląda znakomicie, choć w przypadku samochodu ze zdjęć mamy do czynienia z lepiej wyposażonym wariantem. Pod określeniem "Linia Favoured" kryje się bogate wyposażenie, wnętrze z jasną tapicerką i fotele obszyte skórą. W egzemplarzu, którym jeździliśmy nie brakowało także dodatków takich jak szklany dach czy system audio harman/kardon. W standardzie nie znajdziemy takich udogodnień, ale w MINI dodatkowo płatne opcje są dopieszczone, zebrane w pakiety wyposażenia i warte każdej wydanej złotówki. Na przykład szklany dach został starannie wykończony listwami z ambientowym podświetleniem, a nagłośnienie klasy premium naprawdę gra doskonale - jak w większym i droższym aucie.
MINI Cooper SE - wnętrze
Dbałość o szczegóły i projekt nowego wnętrza sprawia, że po zajęciu miejsca za kółkiem przez dłuższą chwilę w ogóle nie chce się rozważać kwestii związanych z napędem czy prowadzeniem. Rodzaj paliwa czy osiągi schodzą na dalszy plan, bo w pierwszym kontakcie z samochodem, stylowym wnętrzem małego modelu po prostu trudno się nie zachwycić. Okrągły ekran systemu multimedialnego imponuje rozdzielczością, odwzorowaniem kolorów i głębokimi czerniami. OLED-owa tafla wyświetla system multimedialny MINI OS, czyli prawdziwe mistrzostwo na polu estetyki i user experience.
Każda informacja na ekranie jest "klikalna" - np. gdy dotkniemy wyświetlanej prędkości, widok zmieni się na taki przypominający wielki, okrągły zestaw wskaźników ze starych modeli. Dotknięcie wskaźnika naładowania baterii przenosi nas z kolei do komputera pokładowego, a gdy naciśniemy na informację o wybranym przełożeniu (P, R, N, D), na ekranie wyświetlą się m.in. ustawienia rekuperacji w trybie B. Dodajmy do tego dopracowane animacje, fantastyczne grafiki i zestawienia kolorów i otrzymujemy prawie idealny system infotainment. Prawie, bo brakuje tu odrobinę mocniejszych podzespołów. System w testowanym MINI lubił się czasem dłużej zamyślić.
Kokpit MINI jest zdominowany przez okrągły wyświetlacz, ale i w innych kwestiach zdecydowanie "daje radę". Materiały nie są może miękkie jak w poprzedniku, ale ich montaż jest bardzo solidny. Miłym dodatkiem jest designerski schowek między fotelami czy parciane paski tu i ówdzie. Ten na kierownicy z powodzeniem pełni rolę trzeciego ramienia - wygląda to fantastycznie. Samochód uruchamia się imitacją kluczyka na środku deski rozdzielczej. Znalazło się tu kilka fizycznych przycisków, w tym ten od zmieniania trybów jazdy. Przemyślane jest także ambientowe oświetlenie kokpitu - nie jest kiczowate i wprowadza przyjemną atmosferę podczas jazdy po zmierzchu. Zaniepokojonych o to, jak elektryczny napęd wpłynął na pozycję za kierownicą, warto uspokoić - w MINI nadal siedzi się jak w małej wyścigówce. Z przodu przestrzeni nie brakuje, a tylna kanapa to dodatek głównie ozdobny. W razie potrzeby, niscy pasażerowie mogą jednak zająć miejsce w drugim rzędzie, co w miejskich warunkach powinno być wystarczające.
Szybkie elektryczne MINI - osiągi, zasięg
Testowany wariant SE jest napędzany na przednią oś. 218-konny silnik to wybór ze środka gamy - bazowe MINI Cooper E ma bowiem 184 KM, a topowe MINI JCW E - 258 KM. Auto ze zdjęć rozpędza się do setki w 6,7 s, a elektryczny zasięg w cyklu mieszanym to według producenta 385-400 km. Wykręcenie takich wyników nie jest jednak proste. Co z ładowaniem? MINI potrafi pobierać prąd o mocy 95 kW, czyli nieco mniej niż konkurenci. Czas ładowania od 10 do 80% wynosi 30 minut, co przy stosunkowo niewielkiej baterii (49,2 kWh netto) nie jest rewelacyjnym wynikiem. Dobra wiadomość jest taka, że maksymalna moc ładowania AC wynosząca 11 kW pozwala całkiem sprawnie i skutecznie wykorzystywać tańsze i częściej występujące w miastach ładowarki.
choć pompa ciepła należy do standardowego wyposażenia MINI lubi zużyć więcej energii niż wynikałoby to z danych fabrycznych. Wyniki około 20 kWh/100 km na krótkich trasach i rezultaty bliższe 17-18 kWh/100 km to typowe wartości, które komputer pokładowy pokazuje w chłodne dni. Katalogowe 14,6 kWh/100 km przez większość roku, w polskim klimacie pozostaje trudne do osiągnięcia, a realny zasięg jest bliższy 300 km, zwłaszcza, gdy obchodzimy się z pedałem przyspieszenia tak, jak za słuszne podpowiada charakter układu jezdnego.
MINI jeździ bowiem fantastycznie. Na nierównościach skacze jak piłeczka, ale to cecha, która tkwi w naturze modelu od dawna. Elektryczna wersja dorównuje spalinowemu pierwowzorowi właściwościami jezdnymi i choć większą masę czuć na nierównościach czy podczas hamowania, Cooper SE jest wybitnie satysfakcjonujący w prowadzeniu. Wrażenia poprawia tryb jazdy Go-Kart, w którym rozpędzaniu towarzyszą skomponowane na potrzeby MINI dźwięki imitujące nawet strzały z wydechu. Takie doznania dźwiękowe można jednak wyłączyć - podobnie, jak układ kontroli trakcji. Uśpione DSC pozwala zabawić się nadsterownością z odjęcia. Warto też wspomnieć o tym, że DSC w domyślnym trybie jest znakomite dostrojone - daje szansę możliwie efektywnie przenieść moment obrotowy na przednie koła.
MINI Cooper SE - wyposażenie, cena i konkurencja
Można chyba zaryzykować stwierdzenie, że żaden inny samochód nie łączy tak zgrabnie stylu retro z nowoczesnymi technologiami. Za rogiem czai się już jednak Renault 5, które wyrasta na głównego rywala elektrycznego MINI. Ma 5-drzwiowe nadwozie, jest nieco tańsze, a na dodatek umożliwia ładowanie prądem AC o mocy 22 kW. Sensownym rywalem wydaje się też Abarth 500e, choć w jego przypadku, relacja ceny do osiągów oraz zasięgu jest po prostu mizerna, a charakter jeszcze bardziej bezkompromisowy niż w przypadku MINI. Na liście potencjalnych konkurentów jest też Volvo EX30, czyli szwedzki bestseller, który w cenie zbliżonej do Mini proponuje wyraźnie większy bagażnik, dodatkową parę drzwi i prawie tak samo designerskie podejście do koncepcji miejskiego elektryka.
Zestaw cech w przypadku MINI jest więc naprawdę interesujący, a ceny na poziomie 146 500 zł za odmianę E, 164 000 zł za SE i 205 700 zł za JCW E nie wydają się aż tak przesadzone. To wciąż drogie auto, ale z dotacją w ramach programu NaszEauto na poziomie 30 000 zł (tyle wynosi dopłata dla jednoosobowych działalności lub dla osób fizycznych z kartą dużej rodziny) pozwala zbić cenę do pułapu spalinowego MINI. To wciąż niszowy samochód, ale trudno odmówić mu charakteru, uroku i drogowych kompetencji - aż chce się nim jeździć!