Zima zaatakuje w Polsce. Przynajmniej przez kilka dni

Po względnie spokojnej drugiej połowie grudnia i kilku pierwszych dniach stycznia do wielu regionów Polski – przynajmniej na jakiś czas – zawita tzw. prawdziwa zima. W każdym razie nagłówki w mediach będą zapewne krzyczeć o niskich temperaturach, mrożących krew w żyłach opadach śniegu, nieprzejezdnych drogach, odwołanych lotach i spóźniających się pociągach. Jednym słowem – Armagedon. No, ale jak to kiedyś ktoś trafnie zauważył, taki mamy klimat.

A ponieważ atak zimy często zaskakuje nie tylko drogowców, ale oznacza też nierzadko poważne kłopoty dla kierowców, to przypominamy kilka podstawowych zasad, dzięki którym przejście (i przejechanie!) przez ten trudny okres powinno być łatwiejsze. Ale po kolei.

Reklama

Zima atakuje. Konserwacja pojazdu, odpowiednie płyny

Zimą może spaść śnieg, to się zdarza, i zapewne w wielu miejscach kraju się zdarzy. W związku z tym w aucie dobrze mieć: skrobaczkę (lub, alternatywnie, odmrażacz do szyb) oraz szczotkę (jazda nieodśnieżonym autem oznacza mandat, patrz TUTAJ) i zapas zimowego płynu do spryskiwaczy. To ważne o tyle, że zwłaszcza podczas jazdy w warunkach błota pośniegowego często zużycie płynu sięga hektolitrów na godzinę. Teraz jest też dobry moment na to, by zabezpieczyć uszczelki przed przymarzaniem poprzez nałożenie specjalnego preparatu (zazwyczaj na bazie silikonu; np. w spreju lub w sztyfcie). Odmrażacz do zamków? Tak, ale – co jasne – nie przechowujemy go w aucie, bo nic nam po nim, gdy zamki zamarzną.

Samochód zasypany śniegiem. Za to grozi mandat. / Tomasz Sewastianowicz
Reklama

Na pokład warto zabrać też gąbkę lub ściereczkę z mikrofibry, na wypadek gdyby pojawiły się problemy z zaparowującymi szybami. Zwłaszcza kierowcy mieszkający na terenach górskich (lub planujących takie rejony odwiedzić) powinni rozważyć spakowanie na pokład łańcuchów.

Zimowe dodatki do paliwa: ważne zwłaszcza w dieslach

To temat zwłaszcza dla osób użytkujących diesla – olej napędowy może zgęstnieć/zmętnieć nawet przy nieprzesadnie mocno ściskającym mrozie, a parafina może zatkać nie tylko filtr paliwa, ale i inne kluczowe elementy układu paliwowego. Jak sobie radzić? Albo tankować tzw. arktyczne paliwo charakteryzujące się wystarczająco niskim parametrem blokady zimnego filtra paliwa (CFPP), albo – zawczasu – wlać do baku preparat zwany depresatorem (lub antyżelem). To specyfik, dzięki któremu paliwo nie powinno "zamarznąć", ale uwaga: należy go stosować zapobiegawczo, bo lanie do baku depresatora już po fakcie nic nie daje. W takiej sytuacji zostaje np. odstawienie auta do ciepłej hali/garażu.

Mycie auta w mróz: jak to robić bezpiecznie

Zimą należy regularnie dbać o mycie karoserii i podwozia choćby ze względu na duże ilości soli drogowej, która bardzo skutecznie penetruje wszelkie niezabezpieczone obszary i błyskawicznie przyspiesza procesy korozyjne. Nierzadko jest tak, że przed zimą wszystko niby wygląda OK, a na wiosnę– zupełnie nieoczekiwanie – ni stąd, ni zowąd, pojawiają się wżery, "bąble"i dziury. Ale jak myć samochód na mrozie? Opcje, tak jak i latem, są trzy: myjnia automatyczna, bezdotykowa i ręczna. Wszystkie mają swoje zalety i wady, ale jeśli komuś zależy na kondycji lakieru w aucie, ten powinien dokładnie czytać dalej.

Myjnia automatyczna. / Shutterstock

Myjnie automatyczne zwykle działają do chwili, gdy mróz nie chwyci już naprawdę mocno. Czyli do czasu, gdy temperatura nie spadnie znacząco poniżej minus kilkunastu stopni Celsjusza. Ich zaletą jest szybkość działania i względnie łatwe mycie podwozia. Główna wada to, co jasne, ryzyko uszkodzenia lakieru poprzez działanie ostrych i nie zawsze czystych szczotek. Dobrym pomysłem może być wybranie myjni, w której zastosowano szczotki (gąbki) tekstylne lub miękkie z poliuretanu – w przeciwieństwie do klasycznych "twardych" szczotek z włosiem powinny być nieco bezpieczniejsze dla lakieru. Gdy wasze auto jest mocno zabrudzone, tak naprawdę najlepiej byłoby skorzystać najpierw z myjki ciśnieniowej i "wstępnie" zdjąć z lakieru najgrubszy brud, ale nie zawsze jest taka możliwość.

Myjnia automatyczna zimą: niby suszy, jednak warto jej pomóc

Inny problem z myjnią automatyczną dotyczy suszenia – woda w zakamarkach nadwozia zawsze gdzieś zostanie i jeśli po wyjechaniu z myjni nie wstawimy auta do (ogrzewanego) garażu, lecz pozostawimy pod chmurką na działanie mrozu, to rano możemy się nieprzyjemnie zdziwić. Aby tego uniknąć, to po myciu na pewno nie zaszkodzi osuszyć uszczelki i okolice zamków, a także przejechać autem kilka kilometrów, by pęd powietrza dodatkowo "zebrał" z karoserii resztki wody. Inna sprawa, że automatyczne mycie auta też nie zawsze jest dokładne, bo są takie miejsca, do których szczotki po prostu nie mają się jak dostać.

Sól drogowa nie działa na lakier/blachy wybitnie korzystnie. / Shutterstock

Uwaga: myjnia automatyczna odpada np. w przypadku aut z bagażnikiem dachowym, lepiej też z niej nie korzystać, jeśli na auto została nałożona powłoka ceramiczna. Ale też żeby nie było: jeśli auto mamy białe od soli i raz czy dwa razy awaryjnie skorzystamy z myjni automatycznej, na dodatek z takiej wyposażonej w szczotki "przyjazne" dla lakieru, to aż tak dużych szkód być nie powinno.

Myjnia bezdotykowa: można też zimą. Ale…

Myjnie bezdotykowe mają tę zaletę, że są względnie bezpieczne dla lakieru. O ile nie będziemy korzystać z opcji mycia szczotką. Wady? Często chemia stosowana przez obsługę jest tak słaba, że kilkuminutowe mycie pozwala jedynie zmyć sól i wierzchnią warstwę brudu (choć w akurat zmycie soli w kontekście ewentualnych problemów z korozją to już coś…). No i kwestia suszenia, a w zasadzie – brak możliwości suszenia: jeśli umyjemy samochód w myjni bezdotykowej, a potem zostawimy pod domem na (mroźną) noc, to rano możemy zastać nie auto, lecz lodową skorupę.

Myjnia bezdotykowa. / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Po myciu warto, w miarę możliwości, karoserię osuszyć ręcznie. / Shutterstock

Zawsze warto więc ręcznie osuszyć uszczelki i okolice zamków i korzystać z myjni bezdotykowej wtedy, gdy jest możliwość wstawienia auta do garażu. Przynajmniej na jakiś czas.

Myjnia ręczna: droga, ale bezpieczna?

To opcja zazwyczaj najdroższa, ale przeważnie dużo dokładniejsza. I mniej męczy lakier, oczywiście pod warunkiem, że pracownik myjni wie, co robi. Także suszenie/wycieranie przeważnie jest lepsze niż w przypadku "automatu".

Na koniec: kwestia zabezpieczania lakieru. Jeśli dane auto nie ma nałożonej np. powłoki ceramicznej, to warto na pewno rozważyć przynajmniej aplikację wosku zabezpieczającego. Tyle tylko, że dobrze to zrobić jeszcze zanim na drogach pojawią się śnieg, błoto i sól, a to w wielu miejscach już się wydarzyło.

Mycie ręczne: drogie, ale przeważnie bezpieczne. / Shutterstock