Hyundai Santa Fe - test

Nowy Santa Fe to flagowy spalinowy model w ofercie Hyundaia. W typowy dla tej marki sposób, duży SUV w nowej odsłonie zrywa ze stylem poprzednika i proponuje zupełnie nowy design. Miękkie i lekko zaokrąglone linie zastąpiono prostymi, rysowanymi od linijki, a przód nie ma już ogromnego grilla i podzielonych świateł - zamiast nich zyskał horyzontalną atrapę chłodnicy i prostokątne reflektory z pikselowym motywem układającym się w literę H. Pojawia się ona również w lampach z tyłu - te umieszczono nisko i poziomo, a klapa bagażnika, na której się znajdują, ma powierzchnię boiska piłkarskiego. Santa Fe jest ogromny - choć nadwozie ma długość 4830 mm, wysokość 1730 mm i szerokość 1900 mm, na żywo wydaje się być jeszcze większe.

Reklama

Wrażenie, że Santa Fe piątej generacji został zaprojektowany z rozmachem nie ustępuje, gdy wdrapiemy się do środka. We wnętrzu czuć przestrzeń już od pierwszych chwil. Czy pomimo designerskiej rewolucji, SUV Hyundaia pozostał pojemny i rodzinny? Czym jeszcze zaskakuje?

Hyundai Santa Fe tylko jako hybryda

Reklama

Nowy Sante Fe jest dostępny wyłącznie w zelektryfikowanych odmianach. Kierowcy mogą wybrać 215-konną hybrydę z napędem na przód lub na obie osie. Droższy wariant to 253-konna hybryda plug-in, dostępna wyłącznie z 4WD. To napęd dołączany mechanicznie - w przeciwieństwie do wielu nowych hybryd mamy tu tradycyjny układ przeniesienia napędu. Skrzynia biegów? W obu wariantach tylko automatyczna i 6-stopniowa. Liczba przełożeń wprawdzie nie imponuje, ale hybrydy nie stanowi to większego problemu. Poszczególne przełożenia zestopniowano rozsądnie, dzięki czemu obroty silnika nie są zbyt wysokie również na autostradzie.

Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Benzynowy, turbodoładowany silnik 1.6 pracujący w tandemie z jednostką elektryczną to kombinacja, która zapewnia wystarczające osiągi. Pomiar wykazał, że Hyundai rozpędza się do setki w czasie około 9 sekund, a więc niemal o sekundę szybciej, niż wskazują na to dane fabryczne. Wynik nie jest co prawda powtarzalny, co sugeruje, że wigor jest tu mocno uzależniony od stanu naładowania baterii. Nawet w wariancie pesymistycznym, Hyundai przyspiesza od 0 do 100 km/h w czasie poniżej 10 sekund. Dynamiki nie brakuje również na autostradzie. 215 KM w tak dużym aucie nie zapowiada rewelacji, ale Santa Fe znakomicie radzi sobie ze swoją masą.

Ile pali hybrydowy Santa Fe? Według producenta, SUV w wersji z napędem na 4 koła zużywa średnio 6,9-7,3 l/100 km. Dane katalogowe całkiem dobrze pokrywają się z rzeczywistością. Bardzo oszczędna jazda pozwoli zbliżyć się nawet do wyniku 6,0 l/100 km, a z drugiej strony - szybka jazda po autostradzie owocuje wynikami bliższymi 9,0 l/100 km. Podsumowując, Santa Fe jest naprawdę oszczędne i nie pali wyraźnie więcej niż Toyota Highlander. A to już niemały komplement.

Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Tak jeździ Hyundai Santa Fe

Największy SUV Hyundaia nie zawodzi również w kwestii prowadzenia. Santa Fe nie jest przesadnie chętny do dynamicznej jazdy, a układ jezdny ustawiono z myślą o spokojnym pokonywaniu kilometrów. Nierówności w większości znikają pod kołami, a zawieszenie łagodzi dziury i wyboje w zgrabny sposób. Nadwozie dość mocno przechyla się w dynamicznych zakrętach, ale Hyundai pozostaje wzorowo stabilny i prowadzi się bardzo pewnie.

Stosunkowo niewielka masa własna (1845 kg w wersji FWD i 1910 kg z AWD) zdecydowanie pomaga również w tym aspekcie. Komfort jazdy dodatkowo poprawia dobre wyciszenie wnętrza i wytłumienie pracy układu jezdnego. Miłośnicy ciszy docenią również, że kokpit nie skrzypi na nierównościach. Zwrotność, wyciszenie, wygoda foteli - wszystko to stoi na przyzwoitym poziomie. Santa Fe w większości z kategorii reprezentuje po prostu solidną średnią półkę.

Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Hyundai Santa Fe V - wnętrze

Santa Fe może pomieścić 5, 6 lub 7 osób. Wzorem poprzednika, dostępna jest tu tradycyjna konfiguracja z tylną kanapą, wersja z trzema rzędami siedzeń 2+3+2 lub odmiana 6 osobowa 2+2+2. Ta ostatnia proponuje kapitańskie, osobne fotele w drugim rzędzie. Testowany wóz to konfiguracja 5-osobowa. Choć przewiezie najmniej pasażerów, jej walory praktyczne są nie do przecenienia.

Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Bagażnik ma solidne 711 litrów pojemności. Po złożeniu oparć drugiego rzędu zyskujemy płaską podłogę i objętość ponad 2000 litrów! Szkoda, że nie wygospodarowano tu miejsca na roletę - widać, że wytłoczka jest przygotowana do jej ukrycia pod podłogą, ale kwestia napędu na 4 koła i hybrydy wyklucza taką możliwość. Kufer jest wyposażony w praktyczny schowek, haczyki oraz gniazdko 12V. W lewej wnęce miejsce zajmuje subwoofer.

W drugim rzędzie siedzeń miejsca będzie pod dostatkiem dla każdego. Kanapa jest całkiem wygodna, choć umieszczono ją raczej nisko nad podłogą. Kąt oparcia jest regulowany i można je dość mocno położyć. Podróż umilają również roletki przeciwsłoneczne w drzwiach, ogromne, skrojone pod amerykański rynek, podwójne cupholdery, a także schowki w tunelu środkowym. Ten w podłokietniku można otwierać zarówno od przodu i jak i od tyłu - sprytne rozwiązanie!

Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Deska rozdzielcza wyraźnie nawiązuje do projektu nadwozia. Jej design to rzecz gustu, ale walory praktyczne bezdyskusyjnie stoją na bardzo wysokim poziomie. Do dyspozycji mamy podwójną ładowarkę do smartfona, przyciski i przełączniki służące do zmiany trybów jazdy, obsługi klimatyzacji i radia, a także dotykowy, poziomo umieszczony ekran dotykowy. Warto wyrobić sobie pamięć mięśniową, bo choć wiele funkcji da się obsługiwać praktycznymi guzikami, systemy wsparcia kierowcy (a te są tu wyjątkowo natarczywe) wyłącza się tylko przechodząc do odpowiedniej zakładki w systemie infotainment. Szkoda, że nie ma tu skrótu, który pozwoliłby uśpić wybrane systemy nieco łatwiej i szybciej. Jazda z cyfrowymi kagańcami kończy się kakofonią różnych dźwięków, piknięć, alertów i sygnałów, które czasami trudno rozszyfrować.

Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Hyundai Santa Fe - cena

Santa Fe poprzedniej generacji był samochodem, któremu trudno było zarzucić większe niedociągnięcia. Choć model w nowej odsłonie zrywa z dotychczasowym wyglądem i proponuje zupełnie nowe podejście, wyróżnia się tą samą poprawnością, co poprzednik. To dopracowany samochód o oszczędną hybrydą pod maską. Projekt nadwozia nie każdemu przypadnie do gustu i chyba każdy kierowca choć raz poczuje lekką irytację wynikającą z zawiłej obsługi multimediów i natarczywego działania systemów wsparcia kierowcy. Na tym, lista istotnych bolączek się kończy, a rodzinny SUV dobrze spełnia swoje zadanie.

Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Ile kosztuje bazowa wersja Hyundaia Santa Fe Hybrid i jakie wyposażenie proponuje? Cena podstawowego wariantu Smart 1.6 T-GDI HEV 2WD to 207 900 zł. Mowa o zamawianym do produkcji samochodzie z rocznika 2025. W standardzie możemy liczyć na materiałową tapicerkę, 18-calowe felgi aluminiowe, LED-owe reflektory, podgrzewane fotele przednie i podgrzewaną kierownicę, system multimedialny z 12,3” ekranem dotykowym, łączność Android Auto i Apple Car Play, ładowarkę bezprzewodową do smartfonów, adaptacyjny tempomat, a także dwustrefową klimatyzację. Choć główny ekran jest taki sam, jak w innych wariantach, bazowy Santa Fe nie oferuje cyfrowych zegarów z dużym wyświetlaczem. Standardem są segmentowe wskaźniki i małym, 4-calowym ekranikiem pomiędzy nimi.

Bogatszy wariant Executive wymaga sporej dopłaty. Jego cena to 244 900 zł. Do wyposażenia dołączają 20-calowe felgi, elektrycznie sterowane fotele przednie, skórzana tapicerka, cyfrowy zestaw wskaźników, samopoziomujące zawieszenie tylne, szerszy zestaw systemów wsparcia kierowcy i ambientowe oświetlenie wnętrza. Wersja Executive ma również zamszową podsufitkę - miły akcent, który znamy z poprzednika, daje wrażenie obcowania z produktem z górnej półki.

Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Ile kosztuje testowany Hyundai Santa Fe?

Testowane auto w wersji Platinum to wydatek minimum 270 900 zł. W wyposażeniu znalazły się m.in. lepsze LED-owe reflektory, podgrzewane fotele z tyłu, system kamer 360 stopni, asystent martwego pola, cyfrowy kluczyk, system nagłośnienia Premium Audio Bose, gniazdko 230V, elektrycznie sterowana kolumna kierownicza, elektrycznie ustawiane podparcie lędźwiowe w fotelu kierowcy, wentylacja przednich foteli oraz jeszcze więcej systemów bezpieczeństwa - m.in. asystent unikania kolizji podczas cofania (PCA).

Topowa odmiana o nazwie Caligraphy kosztuje przynajmniej 290 900 zł. Wyróżnia się ona 20-calowymi felgami lakierowanymi na czarno, przednimi fotelami Premium Relaxation (można je rozłożyć do półleżącej pozycji), a także czarną tapicerką ze skóry Nappa. Ponadto, najbogatszy wariant Santa Fe proponuje lampę UV-C do dezynfekcji przedmiotów w konsoli środkowej, elektrycznie sterowane okno dachowe, wyświetlacz head-up oraz garść dodatków stylistycznych - boczne lusterka w kolorze Glossy Black, wykończenie grilla w kolorze ciemnego chromu, listwy boczne w kolorze Glossy Black oraz osłonę zderzaka w kolorze ciemnego chromu.

Czy Santa Fe jest drogi? Cenowo, koreański SUV pozycjonowany jest niewiele powyżej Skody Kodiaq. W każdej konfiguracji jest około 10-20 tys. złotych droższy od czeskiego konkurenta. Hyundai jest natomiast znacznie tańszy od Toyoty Highlander - nieco większej, lepiej wyposażonej, ale o blisko 80 000 zł droższej od Santa Fe. Oferta jest więc skrojona rozsądnie i nic dziwnego, że na ulicach coraz łatwiej zauważyć już pierwsze sztuki rodzinnego SUV-a.

Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Hyundai Santa Fe Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński