Nissan Juke Hybrid - test

Wściekle żółty Juke z czarnym dachem i 19-calowymi felgami prezentuje się całkiem rasowo. Mały crossover, który od lat polaryzuje kierowców odważną stylistyką ma jednak pod maską oszczędną hybrydę, a żółte dodatki w wersji wyposażenia N-Sport to zabieg tylko i wyłącznie designerski. Hybrydowa wersja Juke'a nie jest sportowo usposobiona, ale z zastosowania hybrydy mogą wynikać inne zalety. Poszukaliśmy ich podczas kilkudniowego testu.

Nissan Juke w topowej specyfikacji ma być oszczędny, zwinny i skrojony pod miejską eksploatację. Model, który oferowany jest już od kilku lat dopiero od niedawna może być napędzany hybrydą zapożyczoną z Renault. Jak rozwiązanie sprawdza się pod maską małego, japońskiego crossovera?

Reklama

Nowy hybrydowy Nissan

Reklama

Juke jest obecnie najtańszym nowym Nissanem. Czasy mniejszych modeli takich jak Micra czy Note minęły. Teraz ofertę otwiera mały SUV, który rywalizuje m.in. z Yarisem Cross czy Oplem Mokka. Juke ze swoim charakterystycznym designem jest jednym z założycielskich modeli segmentu B-SUV - pierwsza generacja pojawiła się w 2010 roku. Druga odsłona wytwarzana jest od 2019 roku i po drodze przeszła jeden lifting. Od niedawna w gamie dostępna jest hybryda oraz wersja wyposażenia N-Sport.

Nissan Juke Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Hybrydowy układ pod maską nie jest jednak do końca japoński. To napęd, który dość mocno rozpycha się ostatnimi czasy na rynku - znajdziemy go bowiem w wielu modelach Renault, bliźniaczych autach spod znaku Mitsubishi, a teraz także w Nissanie. Juke wykorzystuje wolnossący silnik 1.6, dwie jednostki elektryczne oraz skrzynię biegów Smart Multi Model Hybrid. Moc systemowa hybrydy to 143 KM. Na papierze liczba koni mechanicznych jest więc całkiem słuszna. A jak zelektryfikowany napęd sprawdza się w praktyce?

Nissan Juke Hybrid - osiągi i zużycie paliwa

Choć Nissan jest charakternie stylizowany, a żółto czarna konfiguracja wprowadza odrobinę sportowego klimatu, na próżno szukać mocnych wrażeń zza kierownicy. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h w czasie 10,1 s to wynik wystarczający do sprawnej, miejskiej jazdy, a prędkość maksymalna 166 km/h jest niższa niż w benzynowych odmianach DIG-T 114. Reakcja na gaz i chęć do przyspieszania nie budzą zastrzeżeń przy miejskich prędkościach. Po wyjechaniu na autostradę zapału do przyspieszania jest jednak znacznie mniej. Juke, podobnie jak jego technologiczni krewni z Francji, zmienia biegi w specyficzny sposób, korzysta w dużej mierze z silnika elektrycznego, a charakterystyka pracy hybrydy wymaga przyzwyczajenia.

Nissan Juke Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Jak Nissan wypada pod kątem zużycia paliwa? Według danych technicznych średnie spalanie to zaledwie 4,6 l/100 km. Osiągnięcie takiej wartości w drogowych warunkach nie jest jednak łatwym zadaniem. Hybryda w mieście zużywa około 5,5-6,0 l/100 km, a w trasie wyniki sięgają 6,5-7,0 l/100 km. Na krótkich dystansach, w jesiennych warunkach silnik spalinowy regularnie dochodzi do głosu, a jego praca jest niezbędna, by ogrzać kabinę. Juke staje się więc nieco bardziej paliwożerny od konkurentów. W porównaniu np. z Yarisem Cross zużywa wyraźnie więcej paliwa, choć warto zauważyć, że od hybrydowej Toyoty jest też zauważalnie szybszy.

Nissan Juke - zza kierownicy

Crossover Nissana ma kilka asów w rękawie. Choć jest zestrojony sztywno i zapewnia ledwie przeciętny komfort na nierównościach, prowadzenie dzięki takim nastawom podwozia jest satysfakcjonujące. Przechyły nadwozia są niewielkie, a samochód nie nurkuje podczas gwałtownego hamowania. Jeśli szukać sportu, to właśnie w układzie jezdnym. Nieco mniej pochwał należy się układowi kierowniczemu - wspomaganie jest bardzo syntetyczne, a praca kierownicy pozbawiona informacji zwrotnej z przednich kół. To cecha większości nowych modeli Nissana.

Nissan Juke Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Nissan Juke Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Kierowców ucieszy fakt, że pozycja za kierownicą jest tu więcej niż poprawna. W przeciwieństwie do większości konkurentów, Nissan pozwala zasiąść za kółkiem nisko i poprawnie ustawić fotel również wyższym kierowcom. Ceną takiego rozwiązania jest nieco ciaśniejsza tylna kanapa, ale przestrzeni nie jest wcale mniej niż w Yarisie Cross. Pod tym względem Juke przegrywa z Renault Captur i Oplem Mokka. Standardem w wersjach Tekna, N-Design i N-Sport są sportowe fotele ze zintegrowanym zagłówkiem. Podparcie tułowia jest dość oszczędne, za to ogólna wygoda - bez zarzutu. Podróżowanie byłoby jeszcze przyjemniejsze, gdyby nie mizerne wyciszenie kabiny. We znaki szczególnie dają się podmuchy wiatru, a szum wdziera się do środka za sprawą dość cienkich szyb.

Nissan Juke N-Sport - wnętrze

Testowana odmiana N-Sport przemyca wiele żółtych akcentów również do kokpitu. Mamy tu sporo kontrastującej z czarną skórą nitki, wstawki z barwionego na żółto zamszu i… całe morze błyszczącego plastiku piano black. To ostatnie można uznać za wadę, bo tworzywo zbiera kurz i odciski palców jak magnes. Gdyby nie to, ocena byłaby wyższa, bo wnętrze zostało wykończone znacznie lepiej niż np. w Toyocie Yaris Cross. Obyło się bez wpadek montażowych, a podczas jazdy deska rozdzielcza i boczki drzwi nie wydają niepożądanych odgłosów. Obsługa większości funkcji odbywa się za pomocą fizycznych przycisków. Z dużego ekranu umieszczonego w centralnym miejscu kokpitu możemy sterować nawigacją, ustawieniami i Apple CarPlay lub Android Auto. Sporych rozmiarów selektor do zmiany trybu skrzyni biegów zdradza, że Juke jest na rynku już od dobrych kilku lat.

Nissan Juke Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Nissan Juke Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Bagażnik hybrydowej odmiany hybrydowej jest nieco mniejsza niż w przypadku konwencjonalnie napędzanych wariantów. Z 422 litrów zostały 354 litry. Kufer nie pozwoli więc zaszaleć z ilością bagażu podczas wakacyjnych wyjazdów, ale wystarczy na większe zakupy. Warto dodać, że wygospodarowano tu miejsce na dojazdówkę. Koło zapasowe umieszczone jest pod podłogą bagażnika. Po złożeniu siedzeń uzyskujemy użyteczną przestrzeń 734 l lub 1237 l, licząc do dachu.

Nissan Juke - cena i wyposażenie

4,2-metrowy SUV klasy B kosztuje obecnie 96 900 zł. Ta kwota dotyczy jednak auta z ręczną skrzynią biegów i 114-konnym silnikiem benzynowym pod maską. Ile trzeba dopłacić do hybrydy? Testowany wariant silnikowy to wydatek minimum 120 000 zł, a auto w konfiguracji ze zdjęć kosztuje 152 990 zł.

Nissan Juke Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Nissan Juke Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Jakie wyposażenie jest standardem w otwierającej cennik wersji Acenta? Dopłaty nie wymagają m.in. system multimedialny z 12,3-calowym ekranem, 17-calowe felgi aluminiowe, kamera cofania i klimatyzacja manualna. W droższej o 7500 zł wersji N-Connecta znajdziemy już podgrzewane fotele, cyfrowe zegary i system bezkluczykowy. Testowany wariant N-Sport oferuje w standardzie nagłośnienie Bose z głośnikami w zagłówkach, 19-calowe felgi aluminiowe, skórzaną tapicerkę, podgrzewaną kierownicę, system kamer 360 stopni, a także system ProPILOT Assist czyli adaptacyjny tempomat z asystentem jazdy. W standardzie znalazły się również nowe systemy bezpieczeństwa wymagane przez unijne przepisy. Alert systemu ISA, informujący o przekroczeniu dozwolonej prędkości, można łatwo i szybko wyłączyć paroma kliknięciami przycisków na kierownicy.

Nissan Juke - warto?

Najtańszy Nissan nie kosztuje wcale tak mało, choć rywale w segmencie B-SUV wyceniają swoje propozycje podobnie. Toyota Yaris Cross to wydatek 104 300 zł, choć w jej przypadku mówimy już tylko o hybrydowych układach napędowych. Opel Mokka w 136-konnej ale wyraźnie szybszej wersji Hybrid 1.2 Turbo 136 KM eDC6 kosztuje 109 900 zł. Renault Captur w bazowym wariancie wyceniony został na 86 800 zł, ale hybryda wymaga duzej dopłaty, bo kosztuje 120 800 zł - niemal tyle samo co Juke Hybrid.

W przypadku Nissana Całkiem dopłata do hybrydy wymaga przemyślenia - opłaci się tylko niektórym kierowcom. Zelektryfikowany układ nie zachwyca sposobem pracy, a osiągnięcie katalogowych wartości zużycia paliwa w realnych drogowych warunkach (szczególnie zimą) nie będzie łatwe. Można odnieść wrażenie, że napęd pracuje nieco mniej wydajnie niż we francuskim krewnym. Juke sam w sobie pozostaje ciekawą propozycją, a w konfiguracji takiej jak na zdjęciach, z pewnością nie pozostanie niezauważony. Przyzwoite właściwości jezdne, dobre wyposażenie w droższych wersjach i nietuzinkowy styl to komplet zalet, który podpowiada, że warto rozważyć Nissana podczas poszukiwań crossovera za około 100 000 zł.

Nissan Juke Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Nissan Juke Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Nissan Juke Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Nissan Juke Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Nissan Juke Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Nissan Juke Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Nissan Juke Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Nissan Juke Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Nissan Juke Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Nissan Juke Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Nissan Juke Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Nissan Juke Hybrid / dziennik.pl / Maciej Lubczyński