Problem oceny, czy możliwe jest rozróżnianie między szkodami odniesionymi w różnych rodzajach wypadków, TS musiał rozważyć wskutek pytania postawionego przez włoski sąd, przed którym wszczęli proces Enrico i Carlo Petrillowie. Domagali się ponad 14 tys. euro od Unipolu, ubezpieczyciela Maura Recchioniego, który uderzył w tył auta należącego do jednego z nich. Z tytułu szkody niematerialnej poniesionej przez Enrica ubezpieczyciel wypłacił bowiem tylko 2,7 tys. euro.

Reklama
Sąd zgodził się, że zgodnie z włoskim prawem gdyby szkody poniesione przez Włocha wynikały z innego wypadku niż komunikacyjny, dostałby ok. 8 tys. euro więcej, niż należało mu się zgodnie z włoskim kodeksem ubezpieczeń prywatnych. W tym jednak przypadku, skoro nie stało mu się nic wielkiego, Enrico nie dostał z polisy winnego nic ponad zwrot kosztów leczenia. W takich sytuacjach we Włoszech nie jest bowiem przewidziane zadośćuczynienie za krzywdę, choć – co zauważyły sądy – rozwija się już orzecznictwo bardziej korzystne dla poszkodowanych.
Sąd z Tivoli zapytał więc Trybunał Sprawiedliwości, czy zgodne z prawem unijnym są krajowe przepisy, które w razie wypłaty odszkodowania za szkodę powstałą w wypadku komunikacyjnym ograniczają rekompensatę za naruszenie nietykalności psychicznej i fizycznej w porównaniu do tego, co jest przyjęte w dziedzinie innych zadośćuczynień.
TS odpowiedział, że państwa członkowskie zachowują swobodę w określaniu systemów odpowiedzialności cywilnej. I jeśli system krajowy nie ma na celu wyłączenia w sposób automatyczny lub jeśli nieproporcjonalnie nie ogranicza prawa poszkodowanego do dochodzenia zadośćuczynienia, to nie może być mowy o naruszeniu zasad prawa UE.
Zwłaszcza lekkie obrażenia odniesione na drodze mogą być przez ubezpieczycieli traktowane inaczej niż odniesione we wszelkich innych nieszczęśliwych wypadkach. Dlatego też możliwe są inne zasady obliczania zadośćuczynień.