Badanie techniczne - te usterki dyskwalifikują samochód

Badanie techniczne to obowiązkowy przegląd samochodu, który (nie licząc fabrycznie nowych aut) musi być wykonywany co 12 miesięcy. Nawet, jeśli wydaje się, że z autem wszystko jest w porządku, przeglądowi z reguły towarzyszy pewna ekscytacja. Nic dziwnego - zdarza się, że szarpaki, oko diagnosty i aparatura na stacji kontroli pojazdów pokazują zaskakujące dla nas i dla naszego portfela wyniki. Ewentualne usterki należy bowiem zlikwidować w terminie 14 dni, by samochód mógł przejść badanie częściowe. Od paru lat, wynik badania jest również zapisywany w CEPIK-u - negatywny rezultat będzie więc widoczny publicznie, w portalu historiapojazdu.gov.pl, a to może mieć znaczenie np. dla potencjalnego kupującego! Jakie usterki sprawią, że usłyszymy zmęczone westchnienie diagnosty lub mrożące krew w żyłach słowa "panie kierowco, pan zgasi silniki zejdzie tu na dół"?

Badanie techniczne - z tymi usterkami wynik będzie negatywny

Reklama

Samochód dopuszczony do ruchu musi spełnić określone normy. Diagnosta w każdym aucie musi sprawdzić stan techniczny zawieszenia, oświetlenia, układu hamulcowego, ogumienia, układu kierowniczego i szuka ewentualnych wad oraz braków, które mogą zaważyć na wyniku przeglądu.

Co może nie dawać objawów podczas jazdy, a jednocześnie przekreślić szanse na pozytywny wynik badania? To np. nieszczelne amortyzatory - wycieki pojawiają się pierwsze, jeszcze nim amortyzator straci sprawność. Usterka rozwija się przez parę tygodni, nim skuteczność tłumienia zostanie wyraźnie pogorszona. Badanie składu spalin i poziomów szkodliwych substancji również ma szansę zdyskwalifikować samochód - początkowe objawy zużycia katalizatora, powszechne w starszych autach, też nie dają oznak podczas jazdy.

Szczątkowe, trudne do zauważenia objawy mogą dawać również luzy na tulejach wahaczy czy łączniku stabilizatora. Nim precyzja prowadzenia zostanie odczuwalnie zaburzona, pojawiają się dźwięki, których w niektórych autach możemy zwyczajnie nie usłyszeć. Stuki z zawieszenia, ich rodzaj, natężenie czy charakterystyka to temat na całą książkę, bo potrafią się one różnić w zależności od marki i modelu auta, wyciszenia wnętrza, rodzaju dróg po których się poruszamy i nierówności, które spotykamy na drodze. To m.in. dlatego diagnoza "na słuch" rzadko daje jakiekolwiek rezultaty.

Dowód rejestracyjny, przegląd / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Reklama

Na co zwraca uwagę diagnosta?

W teorii, luzy w układzie jezdnym zamykają drogę do podbicia pieczątki, ale tajemnicą poliszynela jest, że diagnosta też człowiek i potrafi przymknąć oko na drobne wady lub usterki w początkowym stadium, zwłaszcza gdy samochód wydaje się zadbany. Są jednak uchybienia, przy których nie ma co liczyć na życzliwość. Mowa o usterkach widocznych na pierwszy rzut oka i takich, które policjant dostrzeże od razu przy okazji kontroli drogowej. Mowa tu m.in. o zaawansowanej korozji elementów konstrukcyjnych, zupełnie zużytych, starych i popękanych oponach, obfitych wyciekach, zmatowiałych, wypalonych reflektorach czy dymieniu z rury wydechowej. Trudno przypuszczać bowiem, by te wady pojawiły się z dnia na dzień. Kontrola drogowa takiego auta od razu wykazałaby przecież, że samochód przeszedł przegląd i stawiałoby pod znakiem zapytania rzetelność diagnosty. Nikt nie będzie ryzykował utraty uprawnień tylko po to, by zlitować się nad kierowcą, który nie utrzymuje auta w wymaganym stanie technicznym - diagnosta może ponieść odpowiedzialność karną za dopuszczenie do ruchu auta, które zagraża bezpieczeństwu. Poza tym spójrzmy prawdzie w oczy - wymagania stawiane samochodom w Polsce nie są wygórowane.

Z tym przeglądu nie przejdziesz - usterki

Czasami samochód, którym przyjeżdżamy na SKP jest naprawdę zadbany, ale drobne uchybieniasprawiają, że na pozytywny wynik przeglądu nie ma co liczyć. Gaśnica i trójkąt to absolutne podstawy, które nie mają związku ze stanem technicznym pojazdu, ale w teorii (a gdy diagnosta przykłada się do swojej pracy) oraz w praktyce uniemożliwiają dopuszczenie auta do ruchu. Zdarza się również, że brak naklejki znamionowej, która została zerwana np. z wnęki drzwi podczas prac lakierniczych też nie umknie uwadze diagnosty. Samochód nie przejdzie przeglądu również wtedy, gdy na szybie, w polu widzenia jest obecny odprysk lub pęknięcie. Podobny efekt będzie miała kontrolka poduszki powietrznej, lub inne lampki świadczące o awarii. "Choinka" na desce rozdzielczej teoretycznie uniemożliwia przejście przez ścieżkę diagnostyczną z pozytywnym wynikiem.

Przegląd samochodu, badanie techniczne / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Negatywny wynik badania technicznego - co dalej?

Gdy podczas przeglądu okaże się, że auto nie spełnia prawnych wymogów i nie przejdzie badania technicznego, ustawa przewiduje określony termin na usunięcie usterek. Gdy wyjedziemy z SKP z negatywnym wynikiem, otrzymujemy specjalne zaświadczenie, które daje nam możliwość poruszania się autem przez 14 dni. To czas, by zlikwidować braki i naprawić to, do czego "przyczepił się" diagnosta. Gdy w wyznaczonym terminie uporamy się z usterką i odwiedzimy tę samą stację kontroli, zostanie wykonane badanie częściowe - auto nie będzie przechodzić całej ścieżki diagnostycznej ponownie.

Usterki stwarzające zagrożenie

Istnieją również okoliczności, które sprawiają, że diagnosta nie tylko nie podbija przeglądu, ale i zabiera dowód rejestracyjny. Kogo czeka najgorszy scenariusz? Dotyczy to sytuacji, w której stwierdzona zostanie usterka stwarzająca zagrożenie. To m.in. skrajnie wyeksploatowane opony, brak okładzin hamulcowych czy lejące się na jezdnię płyny eksploatacyjne. Dowód rejestracyjny stracimy również za brak odpowiedniej liczby śrub mocujących koło czy spaliny przedostające się do kabiny.

Dowód rejestracyjny samochodu / dziennik.pl / Tomasz Sewastianowicz