Tak zdecydował Sąd Unii Europejskiej pierwszej instancji. Utrzymał tym samym w mocy decyzję Urzędu Harmonizacji Rynku Wewnętrznego (OHIM), zgodnie z którą nie ma niebezpieczeństwa wprowadzania konsumentów w błąd. Nie pomylą oni bowiem SWIFT GTi z wcześniejszym znakiem Volkswagena - Gti.
Rozporządzenie Rady WE nr 40/94 w sprawie wspólnotowego znaku towarowego pozwala właścicielowi wcześniejszego znaku sprzeciwić się rejestracji kolejnego, jeżeli z powodu podobieństwa ich lub oznaczanych nimi produktów istniałoby niebezpieczeństwo wprowadzenia w błąd opinii publicznej. Zderzenie oznaczeń musi oczywiście grozić pomyłką na terytorium, na którym wcześniejszy znak towarowy jest chroniony. Chodzi bowiem o wyeliminowanie ryzyka, że szeroka publiczność mogłaby uznać towary za pochodzące od tego samego lub powiązanych ze sobą producentów.
OHIM oddalił jednak sprzeciw Volkswagena. Uznał, że wszelkie podobieństwo znaków niemieckiego i japońskiego, związane z kombinacją liter GTI, które konsumenci intuicyjnie odnoszą do cech charakterystycznych samochodu lub jego silnika, jest znacznie lub nawet całkowicie zrównoważone przez nazwę fantazyjną modelu – Swift. A skoro znajduje się ona na początku zgłoszonego znaku towarowego, to trudno mówić o niebezpieczeństwie pomyłki co do producenta.
Sąd dodał do tej argumentacji, że skrótem GTI posługuje się wielu konstruktorów samochodów – Nissana, Mitsubishi, Peugeota czy Toyoty – dla oznaczenia cech technicznych określonych modeli. Poza tym zauważył, że istnieją już inne znaki towarowe zawierające skrót GTI (Peugeot GTI, Citroën GTI). Dlatego trudno przypuszczać, by przeciętny konsument w krajach, w których chroniony jest niemiecki znak GTI, mógł uznać, że wszystkie samochody, motocykle, części i akcesoria pochodzą od tego samego producenta tylko dlatego, że oznaczenie ich zawiera litery GTI. Prawdopodobieństwo wprowadzenia w błąd jest więc wykluczone – orzekł sąd Unii Europejskiej, umożliwiając rejestrację japońskiego znaku.
Reklama
Wyrok z 21 marca 2012 r. w sprawie T-63/09