Lexus LBX - test

Najnowszy i najtańszy model marki wjeżdża na polski rynek. Czym wyróżnia się Lexus LBX wśród swoich krewnych? To samochód opracowany przede wszystkim z myślą o Europie i kierowany do klientów na Starym Kontynencie. Niewielki SUV, który otwiera ofertę Lexusa powstał według receptury, którą większość producentów w klasie premium zdaje się omijać szerokim łukiem. Czy taki przepis daje szansę na sukces? I co on właściwie oznacza?

Dla Lexusa LBX niełatwo jest bowiem znaleźć bezpośredniego konkurenta. BMW X1 jest samochodem o numer większym, podobnie jak Mercedes GLA. Audi Q2 wyróżnia się rozmiarami zbliżonymi do Lexusa LBX, ale o istnieniu tego modelu zapomniał chyba nawet sam producent. Japończycy rzucają się na konkretną, rynkową niszę i mają ku temu powody.

Reklama

Lexus LBX - wymiary

Reklama

Rozmiary Lexusa to 4190 mm długości, 1825 mm szerokości oraz 1560 mm wysokości. Rozstaw osi wynosi z kolei 2580 mm - te wartości zdradzają, że bazą dla nowego modelu stał się istniejący produkt koncernu. To podwozie Toyoty Yaris Cross posłużyło za sprawdzoną bazę, a inżynierowie sięgnęli również po inne komponenty crossovera Toyoty. Nikt nie poszedł tu jednak na łatwiznę. Różnic miejscami jest wręcz zaskakująco dużo.

Lexus LBX / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Zacznijmy jednak od tego, co we wnętrzu nie zmieniło się prawie wcale. Chodzi o przestrzeń na tylnej kanapie, której jest tu jak na lekarstwo. Wysoki kierowca w praktyce wyklucza wygodną podróż dla dorosłego pasażera siedzącego za nim. Deska rozdzielcza przed pasażerem została sprytnie ukształtowana - pozwala dosunąć fotel bliżej i wygospodarować nieco więcej przestrzeni dla szczęśliwca, któremu przypadnie miejsce z tyłu po prawej stronie. Bagażnik? W testowanej wersji z napędem AWD-i raczej niewielki, bo zaledwie 255-litrowy. Są na rynku samochody, w których zbliżone wymiary zewnętrzne owocują znacznie bardziej przestronną kabiną. W LBX-ie nie o to jednak chodzi…

Wnętrze Lexusa LBX

Skala różnic względem Yarisa Cross imponuje, gdy tylko zajmiemy miejsce z przodu, a najlepiej - za kierownicą. Miła w dotyku skórzana tapicerka, pierwszorzędne wykończenie boczków drzwi, przełączniki i przyciski zaczerpnięte wprost z droższych i większych modeli, czy w końcu elegancki i ponadczasowy design deski rozdzielczej - wszystko jest tu na swoim miejscu i, nie ujmując małej Toyocie, kładzie Yarisa Cross na łopatki. Jeśli szukamy detali, które uzasadnią dopłatę względem modelu Toyoty, to właśnie kokpit okazuje się być najmocniejszym argumentem za wyborem Lexusa. Żeby dostać się do wnętrza auta musimy skorzystać z elektronicznych klamek E-Latch - rozwiązania, które zostało zaczerpnięte z większych modeli.

Lexus LBX / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Lexus LBX / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Ekran cyfrowych zegarów jest czytelny, a kierowca może ustawić kilka widoków zestawu wskaźników. Informacje wyświetlane są też na dużym ekranie head-up, a sterowanie "wirtualnymi" przyciskami na kierownicy odbywa się tak samo jak w większym Lexusie NX - po dotknięciu przycisków na HUD wyświetlane są odpowiednie etykiety guzików - dzięki temu na kierownicę można było przenieść nieco więcej funkcji.

Fotele? Nieco wygodniejsze niż w Toyocie, choć jak to w japońskiej marce - z nieco zbyt krótkim siedziskiem. Wysoka pozycja za kierownicą maskuje fakt, że miejsca na nogi nie ma tu zbyt wiele. Siedzi się dość wygodnie, choć nie tak naturalnie jak w modelach UX czy NX.

Lexus LBX / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Lexus LBX / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Lexus LBX - multimedia i nagłośnienie Mark Levinson

Wyświetlacz systemu multimedialnego umieszczono (trochę wbrew modzie) na środku deski rozdzielczej. Nie ma tu mowy o wystającym tablecie, a efekt końcowy jest rewelacyjny. Duży i czytelny ekran pozwala wyświetlać wbudowany system multimedialny lub Apple CarPlay, bez konieczności przewodowego łączenia. Do obsługi dotykowego interfejsu trzeba się przyzwyczaić, ale system działa dość płynnie i sprawnie. Kluczowe przyciski do regulacji głośności czy temperatury są nadal obecne w tradycyjnej, fizycznej formie.

Słowa uznania należą się też inżynierom odpowiedzialnym za opracowanie systemu audio Mark Levinson, który korzysta ze wszystkich zalet małej kubatury wnętrza. Dźwięk, jak na tę klasę, jest fenomenalny - pozbawiony tanich sztuczek, zaawansowanych opcji 3D czy Surround, ale po prostu precyzyjny, czysty i domyślnie tylko trochę zbyt basowy. Głośnik centralny w desce rozdzielczej jest tu mocno zaakcentowany, zupełnie tak jakby designerzy wykorzystywali wymiary auta i to, że wnętrze auta jest dość wąskie. Nie trzeba grzebać w ustawieniach, by słuchać muzyki z przyjemnością, a sam fakt, że na temat nagłośnienia da się napisać kilka zdań jest dla systemu audio w LBX dobrą rekomendacją.

Lexus LBX / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Lexus LBX - to nie jest Toyota Yaris Cross w przebraniu

Pokusie nazwania Lexusa droższą kopią Yarisa Cross skutecznie przeciwdziała też to, co zaserwowali nam inżynierowie odpowiedzialni za układ napędowy i jezdny. Po kolei…

Pod maską małego SUV-a pracuje znany, 3-cylindrowy silnik 1.5 będący sercem hybrydowego układu o mocy 136 KM. Nieparzysta liczba cylindrów jest wyraźnie słyszalna, ale drgania wyraźnie ograniczono względem innych modeli koncernu - wszystko dzięki dodatkowemu wałkowi wyrównoważającemu i specjalnym mocowaniom silnika, innych niż te zastosowane w Toyocie. Sam układ jest oczywiście oszczędny i zadowala się niespełna 5 litrami paliwa na 100 km, ale osiągi są zadowalające głównie w mieście. Przy niewielkich prędkościach, szybkość reakcji na gaz i przyspieszenie nie budzą zastrzeżeń, ale przy prędkościach około 120 km/h dynamika robi się przeciętna. Układ napędowy ewidentnie najlepiej czuje się w miejskim cyklu jazdy. Pierwszą setkę osiągamy w 9,2 s w wersji FWD i w 9,6 s w wersji z napędem E-Four. Wyciszenie jest w porządku, choć przy szybkościach autostradowych w kabinie zaczyna przeszkadzać szum, głównie ten pochodzący z dachu i nadkoli. Cicho jest za to w okolicach drzwi i okien - nawet grubość szyb jest tu zupełnie inna niż w Yarisie Cross.

Grubsze szyby poprawiają wyciszenie / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Lexus LBX / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Jeszcze więcej dobrego można powiedzieć o zawieszeniu auta, które jest zestrojone dość sztywno, ale nieźle radzi sobie z wybieraniem nierówności. Praca układu jezdnego została starannie wytłumiona - w tej kwestii czuć, a raczej słychać, że LBX ma metkę klasy premium. Dodatkowym plusem jest rewelacyjna zwrotność. Najmniejszy Lexus ma średnicę zawracania zaledwie 10,4 m.

Lexus LBX - cena i konkurenci

Cena bazowej wersji Lexusa LBX wynosi 139 900 zł. W wersji wyposażenia LBX, która otwiera ofertę, możemy liczyć na dwustrefową, automatyczną klimatyzację, kierownicę obszytą skórą, aktywny tempomat, kamerę cofania, 9,8-calowy ekran systemu multimedialnego (jego wielkość nie różni się w zależności od wersji), 17-calowe felgi, LED-owe reflektory i standardowe systemy bezpieczeństwa. O "biedzie" nie ma więc mowy, a proponowany przez Lexusa pakiet Comfort pozwala rozszerzyć listę podstawowych elementów wyposażenia o dodatkowe wejścia USB, czujnik deszczu i podgrzewane fotele przednie.

Wersje wyposażenia LBX-a nazwane są "atmosferami". Jaka atmosfera panuje zatem w testowanej wersji? To wariant nazwany Relax, pozycjonowana między atmosferami Emotion i Cool. Testowane auto kosztuje według cennika 201 900 zł, ale promocyjna oferta na wersję z napędem na przednią oś obniża cenę do 175 900 zł. Meandry oferty pozwalają dobierać całe mnóstwo opcji, pakietów i wybierać spośród wielu kolorów. Topowa, najdroższa specyfikacja wyceniana jest na 205 900 zł. Rozpiętość cenowa jest więc spora, ale i wyposażenie topowych odmian nie pozostawia wiele do życzenia. Ambientowe podświetlenie, pamięć ustawień fotela kierowcy, 18-calowe felgi z polerowanym wykończeniem, naturalna skóra czy dwukolorowe nadwozie - lista opcji jest bardzo obszerna.

Lexus LBX / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Jacy są główni konkurenci? Aut klasy premium zbliżonych wielkością do LBX-a ze świecą szukać. Najbliższy wydaje się być DS 3 - równie kompaktowy i wyrafinowany, nieco lepiej wyciszony, ale starszy i pozbawiony hybrydowego wariantu. Cena bazowej, 100-konnej wersji to 129 900 zł, ale dla entuzjastów EV w ofercie jest również odmiana w pełni elektryczna. Wspomniane już Audi Q2 to wydatek 130 100 zł, ale bazowa jednostka 30 TFSI (110 KM) parowana jest z ręczną skrzynią biegów, a większość elementów wyposażenia wymaga dopłaty.

Lexus ma więc sporą szansę znaleźć swoje miejsce na rynku. Teraz pozostało tylko przekonać klientów, że małe też może być premium.

Lexus LBX / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Lexus LBX / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Lexus LBX / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Lexus LBX / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Lexus LBX / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Lexus LBX / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Lexus LBX / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Lexus LBX / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Lexus LBX / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Lexus LBX / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Lexus LBX / dziennik.pl / Maciej Lubczyński