Dotąd wymagania w stosunku do zawodowych kierowców w Polsce były rygorystyczne. Popełnienie przestępstwa umyślnego przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji, mieniu, wiarygodności dokumentów i środowisku automatycznie oznaczało, że sprawca nie może pracować jako kierowca autobusu czy ciężarówki.

Reklama
Powszechną praktyką w firmach przewozowych było pobieranie od kierowców oświadczeń o niekaralności lub występowanie do sądu z wnioskiem o udzielenie informacji z krajowego rejestru sądowego.
– Niestety wymóg zatrudniania w transporcie drogowym kierowców niekaranych za określone przestępstwa, choć uzasadniony, w praktyce był niemożliwy do zweryfikowania – mówi Iwona Szwed z biura prawnego Arena 561.
– Złożone przez kierowcę oświadczenie o niekaralności lub informacja uzyskana z sądu są ważne tylko w dniu ich wystawienia, gdyż już następnego dnia może się uprawomocnić wyrok powodujący wpis do rejestru. Stąd też zobligowanie kierowców do informowania na przyszłość o zmianie swojego statusu – dodaje prawniczka.
By wrócić do zawodu, kierowcy, wobec których orzeczono grzywny lub kary w zawieszeniu, po trzech latach występowali o zatarcie skazania (ci z karami więzienia bez zawieszenia mogli złożyć taki wniosek po pięciu latach od odbycia kary). Po wejściu w życie nowelizacji zawodowymi kierowcami nie będą mogły być osoby z sądowym orzeczeniem zakazu wykonywania zawodu.
– W konsekwencji przedsiębiorcy mają obowiązek współpracy z kierowcami, wobec których nie orzeczono takiego zakazu. Oznacza to możliwość powrotu do zawodu wszystkich do tej pory karanych kierowców – zaznacza Iwona Szwed.
Jak przyznają prawnicy, orzeczenie zakazu wykonywania zawodu nie było powszechnie stosowanym środkiem karnym przez sądy. Być może sędziowie będą teraz częściej korzystali z art. 41 par. 1 kodeksu karnego, który daje im taką możliwość. Zdaniem ekspertów nowe regulacje nie wpłyną negatywnie na bezpieczeństwo.
Nie widzę uzasadnienia do utrzymywania nadmiernych wymagań w stosunku do kierowców, w sytuacji kiedy nie jest to konieczne – uważa mec. Paweł Judek z kancelarii Działyński i Judek choć dodaje, że takie przestępstwa, jak np. jazda po alkoholu, powinny być zawsze z całą surowością tępione. – Z drugiej strony do tej pory polski przewoźnik drogowy nie mógł zatrudnić kogoś, kto np. ukradł 300 zł – zaznacza.
Jak podkreśla radca prawny, o tym, czy ktoś popełnia już przestępstwo, czy tylko wykroczenie w ruchu drogowym, decyduje często szczęście.
– Trzeba też pamiętać, że kierowców obowiązuje taryfikator, więc ci, którzy często łamią przepisy, stracą prawo jazdy. Poza tym w przypadku popełnienia poważnego przestępstwa drogowego sądy orzekają zakaz prowadzenia pojazdów, co również uniemożliwia w tym wypadku pracę w zawodzie – dodaje Paweł Judek.

Trwa ładowanie wpisu