ZUS kazał przedsiębiorcy zapłacić składki na ubezpieczenia społeczne i ubezpieczenie zdrowotne od diet wypłacanych przez niego zatrudnionym u niego kierowcom, którzy jeździli po całej Europie. Firma odwołała się do sądu okręgowego, który poparł stanowisko Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Zdaniem sędziów należności pobrane przez kierowców powinny być uznane za przychód ze stosunku pracy, od którego pracodawca powinien odprowadzić zaliczkę na podatek i składki do ZUS.
Te należności to nie były diety z tytułu podróży służbowej, od których nie są uiszczane wspomniane daniny publiczne. One przysługują bowiem osobom przebywającym w podróży służbowej. A kierowcy nie byli w takiej podróży, bo stale byli za granicą, a nie jeździli tam incydentalnie.
Przedsiębiorca złożył odwołanie do sądu apelacyjnego, ale przegrał, bo II instancja powtórzyła argumenty sądu okręgowego. Sprawa trafiła więc, po złożeniu skargi kasacyjnej przez pracodawcę, do Sądu Najwyższego. Ten uchylił wyrok sądu apelacyjnego i ponownie przekazał mu sprawę do rozpoznania. Sędziowie uznali, powołując się na art. 775 par. 1 kodeksu pracy, że kierowcy jeżdżąc po całej Europie, byli w podróży służbowej. Przepis ten stanowi bowiem, że pracownikowi wykonującemu na polecenie pracodawcy zadanie służbowe poza miejscowością, w której znajduje się siedziba firmy, lub poza stałym miejscem pracy przysługują należności na pokrycie kosztów związanych z podróżą służbową.
Reklama
Taki sam wniosek płynie z art. 21a i art. 2 pkt 7 ustawy z 16 kwietnia 2004 r. o czasie pracy kierowców (Dz.U. nr 92 poz. 879 z późn. zm.). Z przepisów tych – zdaniem SN – wynika, iż w ramach odbywanych wyjazdów zagranicznych kierowcom przysługują należności na pokrycie kosztów związanych z realizacją zleconych im zadań służbowych poza siedzibą pracodawcy, których nie mogli oni wykonać w granicach umówionej dniówki pracy oraz bez ograniczenia możliwości wyżywienia i rodzinnego lub pracowniczego odpoczynku w miejscu stałego zamieszkania lub pobytu.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 24 listopada 2011 roku, sygn. akt I UK 180/11
Więcej nawww.sn.pl