Brytyjskie media donoszą, że zakłady produkcyjne Toyoty w Derby w środkowej Anglii z początkiem 2009 r. przestaną pracować na dwa tygodnie. Japońska marka jest jednym z najprężniejszych producentów samochodów w Wielkiej Brytanii, dlatego wstrzymanie taśm jest traktowane jako kolejny dowód pogarszania się kondycji całego sektora.
>>>Kryzys zapukał do Hondy
Tymczasem rośnie presja na rząd, by przyszedł z pomocą branży samochodowej. Władze jednak bronią się przed udzielaniem wsparcia - obawiają się że inne gałęzie przemysłu zażądają podobnej asekuracji.
Ministerstwo finansów opowiada się za indywidualnymi rozmowami z poszczególnymi firmami z branży samochodowej, by dopomóc im w uzyskaniu linii kredytowych.
Jednak w ocenie producentów samochodów i związków zawodowych wsparcia potrzebuje cały sektor i rząd powinien opracować dla niego specjalny pakiet "wspomagaczy". Związkowcy oceniają potrzeby brytyjskiej branży samochodowej na 13 miliardów funtów.
Eksperci ze Stowarzyszenia Producentów Samochodów i Sprzedawców (SMMT) uważają, że jeśli branża samochodowa nie otrzyma pomocy, to ucierpią na tym inne sektory gospodarki, np. hutnictwo.
Brytyjsko-holenderski koncern hutniczy Corus wchodzący w skład indyjskiego konglomeratu Tata ogłosił ostatnio zmniejszenie produkcji o 30 proc.
>>>Będzie jeszcze gorzej!
SMMT przewiduje, iż sprzedaż nowych samochodów na brytyjskim rynku w 2009 roku spadnie do 1,8 mln - z 2,1 mln w 2008 r. Sprzedaż pojazdów w październiku 2008 r. była mniejsza o 27 proc. w ujęciu rocznym, zaś w listopadzie - o 36 proc.