25 października zeszłego były poseł Artur Zawisza, prowadząc samochód, potrącił jadącą rowerem pracownicę Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Kobieta z obrażeniami została przewieziona do szpitala. Policja ustaliła, że sprawca był trzeźwy, nie miał jednak uprawnień do kierowania pojazdami. Jeszcze tego samego dnia wieczorem Zawisza znowu prowadził auto i został zatrzymany przez policję do kontroli drogowej.
Jak dowiedziała się PAP, Artur Zawisza w 2016 r. stracił prawo jazdy za prowadzenie auta pod wpływem alkoholu. Sąd wydał mu zakaz prowadzenia pojazdów, który wygasł z końcem lipca tego roku. Polityk wciąż nie ma prawa jazdy.
Jak poinformowała w środę PAP rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mirosława Chyr we wtorek były poseł został przesłuchany w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Mokotów, gdzie usłyszał cztery zarzuty.
Pierwszy dotyczy spowodowania wypadku w dniu 25 października 2019 r. na skrzyżowaniu ulic Sobieskiego i Ludwiga van Beethovena Warszawie, polegającego na zderzeniu pojazdu z osobą poruszającą się na rowerze - przekazała prokurator.
Wskazała, że kolejne trzy dotyczą prowadzenia samochodu wbrew decyzji o cofnięciu uprawnień do kierowania pojazdami kat. B. Według ustaleń prokuratury były poseł miał jeździć bez prawa jazdy dwukrotnie 25 października 2019 na skrzyżowaniu ulic Sobieskiego i Ludwiga van Beethovena, oraz przy ul. Chełmskiej w Warszawie. Trzeci zarzut dotyczy prowadzenia samochodu osobowego w dniu 15 września 2019 r. przy ul. Dostatniej 31 w Warszawie.
Podejrzany przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów, złożył wyjaśnienia, które są zgodne z ustaleniami faktycznymi poczynionymi na podstawie zeznań świadków i opinii z zakresu medycyny sądowej - dodała.
Jako pierwszy informację o zarzutach podał portal RMF24.pl.