Tomasz Sewastianwicz: Łapiesz gumę na trasie i co wtedy?
Cezary Kopiczko: Wyciągam klucze i naprawiam.
Sam?
Jasne! Żaden problem. No chyba, że ktoś się zatrzyma i pomoże, ale specjalnie nie proszę nikogo. Raz w trasie do Moskwy przepaliła się żarówka, a policja tylko czeka na takie historie - czas gonił, a dostęp do reflektora jest utrudniony - wymieniłem na nową i ruszyłem dalej w drogę. Żeby nie tracić na czasie pracy, poświęciłem na to 45 minut z obowiązkowej przerwy…
Jesteś mechanikiem z wykształcenia?
Nie, jestem po suwalskim ekonomiaku. A po maturze składałem papiery do Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie - byłem przyjęty, ale zrezygnowałem.
Bez sensu, teraz latałbyś F-16. Dlaczego odpuściłeś?
Rodzinna firma i inne pomysły na życie. Nie żałuję. A poza tym boję się latać, choć lubię adrenalinę (śmiech).
I stąd pomysł, by zostać kierowcą ciężarówki?
Kiedy tylko moja głowa zaczęła wystawać zza kierownicy, ciężko mnie było wyciągnąć z auta - lubiłem jeździć. Z samochodami miałem do czynienia od urodzenia w rodzinnej firmie transportowej. Podglądałem mechaników przy pracy, uczyłem się, a czego nie rozumiałem, doczytywałem w internecie. Dziś muszę nadrobić zaległości, bo obecne samochody reperuje się komputerem a nie kluczem. Ale starsze samochody bez bardziej rozwiniętej elektroniki naprawiam śmiało. Poza tym od dziecka poznawałem kolejne struktury przedsiębiorstwa, aż wreszcie postanowiłem zostać zawodowym kierowcą.
I musiałeś zrobić prawo jazdy. Jak reagowali instruktorzy i egzaminatorzy?
Nikt nie wnikał. Poza tym, że w przeciwieństwie do pełnosprawnych osób ja musiałem odwiedzić kilku lekarzy, a nie jednego, i zdobyć odpowiednie zaświadczenia. Także na egzaminie nie czułem się wyobcowany - wszystkie manewry robiłem bez taryfy ulgowej. A zdałem za pierwszym razem.
Co mówią koledzy po fachu?
Różnie. Zazwyczaj są zaskoczeni...
Tak jak ja byłem, kiedy usłyszałem o tobie…
Gdybym przyjechał motorem, wtedy dopiero byś był w ciężkim szoku.
Jeszcze pewnie ścigaczem?
Nie ma problemu. Na jednym kole. Stójka na przednim? - żaden kłopot. Motocykl jest seryjny, bez żadnych przeróbek. Z internetu uczyłem się trików. Jeśli czegoś nie rozumiałem, to z pomocą przychodziło Google. Tak nauczyłem się sztuczki polegającej na ślizgu na nogach za jadącym motocyklem. Nie sztuką było zeskoczyć i złapać za tył, sztuką było podciągnąć się i wrócić na siodełko za kierownicę. Z sieci dowiedziałem się, jak to zrobić, i umiem. Poza tym z jazdą na motorze jest jak ze snowboardem - wystarczy balansować ciałem i maszyna się układa. Uwielbiam też gokarty.
Podpuszczasz mnie?
Przez długi okres miałem najlepszy czas toru w Suwałkach. Nie wiem, jak jest teraz, może ktoś okazał się szybszy. Zresztą zobaczysz na filmie, jak śmigam po zakrętach zwykłym kartem.
Ale ciężarówka jest jakoś specjalnie przystosowana?
Nie. Jeżdżę różnymi samochodami - z manualem i z automatem. Nie ma dla mnie barier. Ale może wytłumaczę to inaczej - trochę nieskromnie. Jestem jak MacGayver - od stolarki, elektryki po np. szycie - manualne czynności to dla mnie żaden kłopot. Sam sobie zaceruję ubranie, pozmywam, ugotuję, pokroję chleb. Jeżdżę na nartach wodnych, skuterem wodnym. W dzieciństwie grałem też na pianinie - nie były to skomplikowane utwory na dziesięć palców, ale na cztery klawisze wychodziło mi całkiem dobrze.
Policja?
Wystawia mandaty. Zawsze pytam o upust dla niepełnosprawnych, ale nie ma litości.
A Inspekcja Transportu Drogowego. Otwierają drzwi szoferki i…
Patrzą na mnie i pierwsze pytanie to: gdzie jest kierowca? Czasem żartuję, że uciekł, a ja tu tylko siedzę. Ale kiedy pokazuję im dokumenty, to przeważnie zbierają szczękę z asfaltu.
Masz jakieś mandaty, punkty karne?
Teraz już nie, ale zdarzyło się. Dziś mam czyste konto.
Jak radzisz sobie z załadunkiem? Jeździsz wózkiem widłowym?
Tak. I wózek jest standardowy. Poza tym mam uprawnienia operatora maszyn budowlanych, operatora koparko-ładowarki. Lista jest długa - mam chyba papiery na wszystko, co ma koła. No może poza czołgiem (śmiech).
Do jakich krajów wozisz towary?
Ogólnie do krajów Unii Europejskiej - Niemcy, Francja, Belgia. No i Wschód - Rosja, Białoruś.
Niemcy, Francja, Belgia - czy zdarzyły się tam "przygody" z uchodźcami?
Kilka razy niedaleko kanału La Manche widziałem, jak biegali po autostradzie. Niczym bezpańskie psy, jakby nikt nie miał nad nimi kontroli. Policja nic z tym nie robiła - jechały patrole i zero interwencji.
W Rosji gdzie już byłeś? Jak odnoszą się do Polaków?
Jeżdżę głównie do Moskwy, w przypadku niektórych towarów to wyjątkowo chłonny rynek. Zdarza się też Petersburg. Jeździłem do Soczi, kiedy Rosjanie przygotowywali się do igrzysk - woziłem m.in. klimatyzatory, materiały budowlane. A jak się odnoszą? Czasem ktoś pomarudzi na polski rząd, że dziwne rzeczy o Rosji mówią w Warszawie. Odpowiadam, że nie wiem, o co chodzi, bo nie oglądam telewizji.
Bezpiecznie jest na rosyjskich drogach? Jak z kulturą jazdy?
Jeśli porównywać rosyjskie drogi z niemieckimi autostradami, gdzie jest kilka pasów w obie strony przedzielonych barierami, to jest mniej bezpiecznie. W Rosji takich dróg jest zdecydowanie mniej, ale podobnie jak w innych krajach są linie ciągłe, przerywane, sygnalizacja świetlna - jeżeli ktoś się stosuje, to jest w miarę bezpiecznie. Z kulturą jazdy bywa różnie, jednak zdarzają się ludzie, którzy wpuszczają i są uprzejmi.
A drogówka?
Znają mnie. Policjant otwiera drzwi i mówi: o to znowu ty, co słychać?
Kierowca TIR-a - to ciężka robota?
Ja wypoczywam w trasie. Tydzień podróży i jestem jak nowy. Do Suwałk wracam naładowany energią. Bardzo lubię zwiedzać, poznawać nowe miejsca - kiedy mam pauzę, a jestem np. 20 km od Paryża, to wsiadam do najbliższego autobusu i jadę zwiedzać miasto. Korzystam z okazji. W taki sposób zobaczyłem wszystkie ciekawe miejsca w Europie, przez które prowadziła moja trasa. A Moskwa nocą jest piękna.
Najdłuższa trasa ciężarówką?
Pod Kazachstan. Ponad tydzień się jedzie w jedną stronę.
Co sprawia najwięcej trudności? Jak jest z cofaniem?
Akurat cofanie jest proste. Trzeba patrzeć w lusterka panoramiczne i pamiętać, jak rozmieszczone są punkty, o które można ewentualnie zahaczyć naczepą. Nie jest źle. Najtrudniej jest w dużym ruchu, w korkach - ludzie w osobówkach wciskają się, a wtedy łatwo kogoś popchnąć, zahaczyć zderzakiem. Ja w ciężarówce siedzę wysoko, nie widzę, co się dzieje pode mną - ciągle muszę kontrolować lusterka horyzontalne. Zdarzało się, że w ostatniej chwili wciskałem hamulec.
Wkurza cię coś na polskich drogach?
Ludzie, którzy jadą przesadnie wolno np. 55 km/h, kiedy można pojechać 90 km/h. Albo niezdecydowani na skrzyżowaniach. Na pewno nie wpadam w złość, kiedy zdarzy mi się zrobić coś nie tak, a że ktoś inny krzyczy za kierownicą? Cóż, może mu to pomaga, niech krzyczy, każdy ma prawo do gorszego dnia.
Przygody za kierownicą?
Wypadek na Białorusi. Przysnąłem za kierownicą. Przeżyłem, bo wypadłem przez przednią szybę. Kabina, cały samochód był rozerwany na strzępy - kierownica zatrzymała się na tylnej ścianie szoferki. Wstałem, rozejrzałem się, sprawdziłem, czy jestem cały. Chciałem jechać dalej, ale nie było już czym. Człowiek z ubezpieczenia na widok wraku zapytał: a ile kierowca miał lat? Nie wierzył, że przeżyłem.
Ktoś tam w górze ma jakiś plan dla ciebie. Miałeś szczęście…
Tam szczęście, pecha raczej. Gdybym miał szczęście, to bym się nie rozbił.
Miałeś w życiu okres załamania?
Nie. Ani razu. Choć dziwnie czułem się, kiedy chciałem robić coś nowego. Nie mogłem liczyć na kredyt zaufania jak człowiek pełnosprawny. Kiedy już dostawałem możliwość wykazania się, to wychodziło na moje, że pracuję sprawniej i solidniej od osoby zdrowej. Najlepszym dowodem będzie mój wynik na ogólnopolskich zawodach Renault Optifuel - zająłem tam drugie miejsce, pokonując 500 rywali. A chodziło o to, by jak najszybciej pokonać ciężarówką wyznaczony odcinek i przy jak najmniejszym zużyciu paliwa. Dwóch pierwszych kierowców mogło lecieć na finał do Portugalii - tam byłem ósmy. I to chyba w jakiś sposób pokazuje, że nie jestem złym kierowcą mimo tego, co mnie w życiu spotkało. Nie uważam tego za barierę, radzę sobie lepiej niż zdrowi ludzie. Mój tata kiedyś mi powiedział - jeszcze nikt rękoma się nie dorobił, tylko głową. Proponowano mi kiedyś doszycie rąk lub protezy, ale nie chciałem - musiałbym wszystkiego uczyć się od nowa. Uważam siebie za sprawnego człowieka, dobrze mi z tym.
Marzenia?
Wyścigi samochodowe, rajdy - w ogóle sport motorowy. Próbowałem, jednak wszystko zeszło na drugi plan z powodu braku finansów. Gdyby udało się zdobyć sponsorów, to sądzę, że mógłbym być dobrym zawodnikiem. Przede wszystkim nie boję się, a to już jest plus w tej dyscyplinie.
Napisz książkę…
Myślałem o tym, mam już nawet tytuł: "Zdrowy umysł w chorym ciele".