- Jeżeli w tej chwili pojawia się pomysł podniesienia opłaty paliwowej i utworzenia funduszu budowy dróg, który pozwoli zwiększyć inwestycje przede wszystkim w Polsce lokalnej to należy go rozważyć - mówiła niedawno premier Beata Szydło o najnowszym pomyśle posłów PiS.
Podwyżkę zakłada projekt ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych, który do marszałka Sejmu złożyli posłowie PiS. Analitycy nie mają wątpliwości, że kierowcy będą musieli głębiej sięgnąć do kieszeni. Dodatkowo stawka może rosnąć co roku - nawet ponad inflację (CZYTAJ WIĘCEJ>>).
Drożej o 25 groszy na każdym litrze benzyny i oleju napędowego
- Z punktu widzenia konsumentów pomysł oznacza w praktyce podniesienie obciążeń podatkowych na paliwach, czyli wzrost podatków, a w efekcie wzrost cen paliw - powiedziała dziennik.pl Urszula Cieślak, dyrektor marketingu BM Reflex.
- Inaczej ta kwestia wygląda z pozycji rządzących. To doskonały i szybki sposób na pozyskanie dodatkowego źródła finansowania wydatków budżetowych - oceniła.
Zdaniem Cieślak wzrost opłaty paliwowej przełoży się automatycznie na ceny detaliczne.
- I tak wzrost o 20 groszy na litrze spowoduje wzrost cen detalicznych o 25 groszy, bo musimy pamiętać o podatku VAT. Tym samym oprócz środków z opłaty paliwowej, które są przeznaczane na finansowanie dróg i kolei, budżet państwa wzbogaci się o wyższe wpływy z podatku VAT - wskazała.
Odkurzony pomysł z 2016 roku
Tym samym do żywych wraca pomysł, którym w kwietniu 2016 roku zaszokowało Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa. - Zastanawiamy się nad konsekwencjami wprowadzenia podwyżek opłaty paliwowej - powiedział wtedy wiceminister infrastruktury Jerzy Szmit i przedstawił kalkulacje. Po tych słowach rozpętała się burza i głos zabrał szef resortu minister Andrzej Adamczyk, który stwierdził, że: ani rząd, ani MIB nie planuje zmian w opłatach paliwowych. CZYTAJ WIĘCEJ>>
PiS miał lekarstwo na drogie paliwo. PO dziś: to hipokryzja
A co Beata Szydło mówiła na temat cen paliw będąc wiceszefowi Prawa i Sprawiedliwości, za czasów rządu Donalda Tuska? Internet nie zapomina…
- Tłumaczenie Donalda Tuska, że w tej sytuacji nie da się nic zrobić (red. drożejąca ropa naftowa), mogę potraktować jako wyraz bezradności. To nie jest wyraz bezradności, to brak dobrej woli i taka koniunkturalna kalkulacja - stwierdziła wówczas Szydło przed kamerą (WIDEO NIŻEJ). Dodała, że szuka się pieniędzy na zasypanie dziury budżetowej tam, gdzie łatwo je zdobyć.
- Donald Tusk doskonale zdaje sobie sprawę, że Polacy bez względu na to jaka będzie cena paliwa, to paliwo będą musieli kupować - zauważyła.
- Są możliwe proste prawne rozwiązania, które pomogą w sytuacji najwyższych podwyżek. Pierwsza to obniżenie akcyzy. My to postulujemy już od dawna. Położyliśmy projekt ustawy - wskazała Szydło. - Drugi projekt ustawy to jest propozycja odpisu podatkowego od podatku PIT dla osób fizycznych, coś na wzór ulgi internetowej. (…) To była by kwota ok. 750 zł rocznie, czyli tyle ile straciliśmy w ciągu roku na podwyżce paliw - wyliczyła przed kamerą.
Co na to opozycja? - Hipokryzja rządzących. Wykorzystują niższe ceny paliw na globalnych rynkach by dobić portfele Polaków. Problemu z zatankowaniem do pełna baków nie będą mieć tysiące pisiewiczów - powiedział dziennik.pl poseł PO Krzysztof Brejza.
Jarosław Kaczyński w sierpniu 2011 roku będąc liderem opozycji wzywał rząd PO-PSL do obniżenia akcyzy paliwowej. - Jeśli się ją obniży, to spadnie cena benzyny - przekonywał w trakcie konferencji stojąc obok specjalnie na tę okazję przygotowanego kanistra.