Właściciele firm transportowych chcą pokazać swoje niezadowolenie z wprowadzania przez niemiecki rząd na terenie Niemiec godzinowej stawki minimalnej dla kierowców na poziomie 8,5 euro. Jak podkreślił Władysław Frasyniuk, niemiecka ustawa jest bardzo sprytna. Jej implementacja spowoduje usunięcie z rynku niemieckiego profesjonalnych usługodawców z innych krajów.
Frasyniuk dodał, że podobne przepisy mają wprowadzić Francja, Austria i Hiszpania. Oznacza to, że w każdym kraju będą nas obowiązywały inne stawki i inna dokumentacja, pozwalająca rozliczyć się z tamtejszymi instytucjami kontrolnymi - stwierdził i podkreślił, że to bardzo brutalna ochrona tamtejszych rynków.
Władysław Frasyniuk wyjaśnił, że protest skierowany jest również przeciwko polskiemu rządowi. Jeżeli władze w Warszawie nie wynegocjują od Brukseli wyłączenia polskich transportowców z niemieckich przepisów, już niedługo polskie firmy transportowe będą musiały poddać się niemieckiemu prawu.
Jego zdaniem strona polska w ogóle nie działa w tej sprawie.
Niedługo rozpoczną się kontrole na rynku niemieckim. Nad każdym z nas wiszą gigantyczne kary, które zapowiedział niemiecki ustawodawca - zauważył Frasyniuk. Dodał, że jeśli zgodnie z dzisiejszą zapowiedzią rzeczniczki rządu, za parę tygodni sprawa zostanie rozstrzygnięta w Unii Europejskiej, trzeba będzie zastanowić się nad dwoma wariantami. Korzystny zakłada, że ustawa jest sprzeczna z prawem europejskim. Niekorzystny oznaczałby natomiast duże zmiany w polskim kodeksie pracy.
Ze sporymi utrudnieniami w ruchu trzeba będzie się liczyć na niektórych odcinkach dróg na Dolnym Śląsku, Podlasiu, Mazowszu, Lubelszczyźnie, w Kujawsko-Pomorskiem, a także w Małopolsce, Lubuskiem i Zachodnio-Pomorskiem.