Napęd na 4 koła - warto dopłacać?

Jak długo trwa sezon na napęd 4x4? Cały rok! Zalety tego rozwiązania łatwo docenić również na suchych drogach, choć skala korzyści rośnie wtedy, gdy jezdnie zaczynają się niebezpiecznie błyszczeć, a zamiast pobocza, szlak wyznaczają zaspy. W takich mieszanych, uniwersalnych warunkach mieliśmy okazję przetestować nowe modele Skody. W Superbie i Kodiaqu zastosowano najnowszą generację napędu. Choć możliwości tych aut bledną przy tym, co pokazał nam Miko Marczyk w swojej rajdowej Fabii, sprawdziliśmy nowego SUV-a i kombi na różnego rodzaju nawierzchniach, by odpowiedzieć na pytanie "czy warto dopłacać do napędu na 4 koła?".

Zacznijmy jednak od tego, czym auta z 4x4 nie różnią się od innych. Jak przypomina Radosław Jaskulski, czyli najbardziej doświadczony trener prowadzący zajęcia w Škoda Auto Szkoła, samochody z napędem na 4 koła rozpędzają się szybciej, ale hamują tak samo jak te z napędem na przednią lub tylną oś. Choć szybki, skuteczny samochód wymaga nieco więcej wyobraźni, napęd 4x4 można traktować jako system bezpieczeństwa. Włączanie się do ruchu, trakcja na śniegu i lodzie, a nawet większe możliwości holownicze samochodu z takim rozwiązaniem sprawiają, że jest on szczególnie pożądany w mocnych, dużych i rodzinnych samochodach. Czyli m.in. w Superbie i Kodiaqu.

Reklama

Skoda Superb i Skoda Kodiaq 4x4

Reklama

Nowe modele Skody to bohaterowie dwóch dni spędzonych w Dolomitach. Napęd 4x4 jest dostępny również w Skodzie Karoq i Skodzie Enyaq, ale ta pierwsza wykorzystuje rozwiązanie poprzedniej generacji, a Enyaq to z kolei samochód elektryczny, pozbawiony tradycyjnych elementów układu przeniesienia napędu. Jak spisuje się więc najnowsze dzieło inżynierów i co zmienia w codziennej eksploatacji?

Skoda Kodiaq 4x4 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Skoda Kodiaq 4x4 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Od czasów pierwszej "współczesnej" Skody z napędem na obie osie (była to Octavia w 1999 roku) sporo się zmieniło. Największą nowością jest możliwość skierowania 100% momentu obrotowego na tylko jedno, dowolne koło. W zwykłych, drogowych warunkach, samochód przez większość czasu pozostaje przednionapędowy. "Tył" wkracza do akcji błyskawicznie, gdy wystąpi deficyt przyczepności na którymś z kół. Ta, mocno uproszczona, zasada działania nie oddaje w pełni zdolności nowego napędu, bowiem np. podczas mocnego przyspieszania, większość momentu obrotowego od razu trafia na tylną oś - jest ona w końcu znacznie mocniej dociążona. System śledzi sytuację z częstotliwością 300 razy na sekundę, w praktyce non-stop decydując o tym, na które z kół powędruje moment.

W Kodiaqu i Superbie mamy do czynienia z tradycyjnym układem, a więc napędem 4x4 z wałem napędowym biegnącym pod podłogą samochodu. Nie zagłębiając się w technikalia, o których eksperci mogliby napisać niejedną książkę - jak napęd na 4 koła daje o sobie znać podczas jazdy po górach, na suchym asfalcie?

Skoda Kodiaq 4x4 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Napęd 4x4 Skody. Oto główne korzyści

Największą zaletą jest to, że napęd na obie osie pracuje niemal niepostrzeżenie. Uślizgi kół po prostu nie występują, niezależnie, czy ruszamy na mokrym asfalcie, czy suchej, betonowej nawierzchni. Podczas jazdy autostradą, samochód zachowuje się dokładnie tak, jak ten z napędem na przednią oś. Jest tylko o około 80 kg cięższy, co może w pewnym stopniu zaważyć na wyższym zużyciu paliwa.

Gdy pod nogą mamy do dyspozycji 400 Nm, 4x4 pomoże szybko włączyć się do ruchu, rozpędzić pasem rozbiegowym czy ruszyć na skręconych kołach. W górach, na uwagę zasługuje z kolei zwinność samochodu napędzanego na obie osie. Choć Kodiaq z silnikiem 2.0 TDI pod maską nie zachęca do dynamicznej jazdy i przechyla się na zakrętach, nigdy nie brakuje mu trakcji na szybkim wyjściu z łuku czy agrafce o dużej różnicy poziomów. W Dolomitach, w drodze na tor Pista Ghiaggio Val di Sole nadarzyła się nawet okazja, by sprawdzić, jak samochód poradzi sobie z lodem pod kołami z lewej strony i suchym asfaltem pod kołami z prawej. Po ułamku sekundy zawahania system skierował moment obrotowy tam, gdzie był on najbardziej potrzebny.

Skoda Superb i Kodiaq 4x4 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Skoda Kodiaq 4x4 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Kilkadziesiąt kilometrów za kierownicą Superba z benzynową jednostką 2.0 TSI i napędem 4x4 pozwoliło z kolei docenić właściwości jezdne pokaźnego kombi. Sztywne nadwozie, komfortowe podwozie, które pozwala czerpać sporo przyjemności z jazdy, czy wreszcie turbodoładowany silnik, dzięki któremu samochód ochoczo odpycha się od asfaltu.

Na śniegu i lekko terenowych warunkach napęd na obie osie pokazuje pełnię swoich możliwości. Nie chodzi jedynie o możliwość zakręcenia bączka na zaśnieżonym placu, ale o jazdę w miejscach, w których koła odrywają się od podłoża. Prześwit i wykrzyż osi nie pozwalają klasyfikować Kodiaqa jako samochodu terenowego, ale nawet jeśli auto poddamy ciężkim próbom przejazdu przez rampy i przeszkody, a jedno z kół powędruje w powietrze, system zarządzający rozdziałem momentu obrotowego szybko skoryguje sytuację tak, by moc trafiała na dociążone koło o maksymalnej przyczepności. Kierowca musi tylko wcisnąć gaz i pokierować samochód tam, gdzie sobie tego życzy.

Skoda Superb 4x4 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Skoda Kodiaq 4x4 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

4x4 na odcinkach specjalnych. Skoda wie, jak stworzyć rajdówkę

Oprócz aktywnych tempomatów, systemu monitorowania martwego pola czy asystenta pasa ruchu, napęd na 4 koła można traktować jako zaawansowany i cenny system bezpieczeństwa. Nawet, gdy wydaje się, że z możliwości układu 4x4 korzystamy kilka razy do roku, jego skuteczność i dyskrecja działania sprawiają, że w praktyce wkracza on do akcji znacznie częściej, niż może się wydawać zza kierownicy.

Oprócz wspominanych wcześniej modeli, Skoda produkuje jeszcze jeden samochód wyposażony w napęd na 4 koła. Nie jest to jednak model, który można kupić w salonie. Mało tego - takich aut istnieje na świecie około 100, a każdy z nich został sprzedany za równowartość około 1,2 miliona złotych. To Skoda Fabia RS Rally 2, czyli ponad 300-konna rajdówka z prawdziwego zdarzenia. Jej możliwości, a w szczególności te wynikające z zastosowania 4x4, przybliżył nam Mikołaj Marczyk - utytułowany kierowca rajdowy i ambasador marki Skoda. Zmrożona ziemia pokryta cienką warstwą śniegu stała się prawdziwym poligonem doświadczalnym. Zawieszenie na szuter (widać ogromny skok amortyzatorów), opony z kolcami, sekwencyjna skrzynia biegów, hydrauliczny hamulec ręczny i najmłodszy w historii Rajdowy Mistrz Polski za kierownicą. Takie spotkanie odczarowuje wizerunek Skody, jako nudnego auta i choć w cywilnych Kodiaqach i Superbach na próżno szukać mocnych wrażeń, w kategorii przyjemnej i bezpiecznej jazdy zasługują one na wyróżnienie.

Skoda Fabia RS Rally 2 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Skoda Fabia RS Rally 2 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Skoda Fabia RS Rally 2 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Skoda Fabia RS Rally 2 / dziennik.pl / Maciej Lubczyński