W dokumencie podpisanym na szczycie klimatycznym w Glasgow przez Polskę i ponad 30 innych krajów znalazła się deklaracja, że za 14 lat po raz pierwszy rejestrowane samochody osobowe i dostawcze mają być wyłącznie zeroemisyjne – elektryczne lub wodorowe. To zbieżne z planami Komisji Europejskiej, która identyczne regulacje chce obowiązkowo wprowadzić w ramach pakietu „Fit for 55”. Postawienie na ekologiczne rozwiązania jest jednym z ważniejszych filarów tych propozycji, bo w UE transport, w którym samochody odgrywają decydującą rolę, odpowiada za prawie 30 proc. całkowitej emisji CO2.
Elektryków nie można wprawdzie uznać za pojazdy w pełni ekologiczne, bo ich produkcja i składowanie też powodują emisję CO2, ale biorąc pod uwagę strukturę całej europejskiej energetyki, już teraz są czystsze niż pojazdy napędzane benzyną. Przy założeniu przejścia na energię odnawialną pojazdy na prąd w całym cyklu życia powodowałyby o dwie trzecie mniejszą emisję.
W Polsce jest jeszcze dodatkowy problem – lokalne zanieczyszczania powietrza – głównie w metropoliach. Komisja Europejska wytknęła nam w tym roku, że w aglomeracjach: warszawskiej, krakowskiej, wrocławskiej i górnośląskiej przekraczane są dopuszczalne wartości bardzo szkodliwego dla człowieka dwutlenku azotu, pochodzącego w dużej części ze starszych samochodów z silnikiem Diesla.
Reklama
Reklama