– Policjanci ruchu drogowego w środę 14 listopada od godziny 6.00 do 22.00 będą prowadzić w całym kraju ogólnopolskie działania kontrolno-prewencyjne pod nazwą "Smog" - powiedział dziennik.pl podinsp. Radosław Kobryś z Biura Ruchu Drogowego KGP. – To akcja, która ma na celu eliminowanie z ruchu pojazdów, których stan techniczny w oczywisty sposób wskazuje na nieprawidłowe działanie silnika lub uszkodzenie układu wydechowego, co może wpływać na zwiększoną emisję spalin – wyjaśnił policjant.
Przedstawiciel KGP zapowiedział, że funkcjonariusze będą również reagować na inne wykroczenia związane ze stanem technicznym pojazdów.
– Działania te pozwolą na wyeliminowanie z ruchu niesprawnych pojazdów zagrażających bezpieczeństwu oraz nadmiernie zanieczyszczających środowisko naturalne – wyjaśnił i dodał, że akcja ma również charakter edukacyjny. – Policjanci będą przypominali kierującym, że szczególnie o tej porze roku dający się we znaki smog, to również "zasługa" zdezelowanych aut emitujących spaliny o nadmiernej toksyczności – stwierdził.
Przedstawiciel KGP wyliczył, że od początku roku w trakcie ośmiu przeprowadzonych akcji mundurowi skontrolowali w całej Polsce niemal 238 tys. pojazdów i zatrzymali ponad 6,8 tys. dowodów rejestracyjnych.
– W tej liczbie przeszło 1500 dokumentów zatrzymano w związku z nadmierną emisją spalin, a ponad 4200 za inne naruszenia wymagań ochrony środowiska – uściślił.
A jak wygląda badanie na drodze?
– Po zatrzymaniu funkcjonariusz podłączy w odpowiedni sposób do kontrolowanego pojazdu dymomierz lub analizator spalin. Policja jest wyposażona w blisko 100 takich urządzeń, które pozwalają na stwierdzenie, czy emisja spalin lub zadymienie spalin jest zgodne z obowiązującymi w Polsce normami – wyjaśnił Kobryś.
Zaznaczył, że funkcjonariusz drogówki ma też prawo zatrzymać dowód rejestracyjny oraz skierować pojazd na badania techniczne nawet wtedy, kiedy nie ma przy sobie specjalistycznego sprzętu. Jakim cudem?
– Policjant zatrzyma dowód rejestracyjny w razie stwierdzenia, lub uzasadnionego przypuszczenia – mówi o tym przepis z art. 132 Prawo o ruchu drogowym – przypomniał przedstawiciel KGP. – W przypadku użycia do kontroli urządzenia mamy do czynienia ze stwierdzeniem i wówczas nie ma dyskusji. Brak urządzenia nie oznacza bezradności, bo kiedy policjant np. zauważy, że z układu wydechowego wydobywa się czarny dym wtedy ma uzasadnione podejrzenie, że pojazd nie spełnia norm – wyjaśniał.
Przypominamy, że 1 października zniesiono obowiązek posiadania przy sobie dowodu rejestracyjnego. A to wiąże się również ze zmianą dotyczącą zatrzymywania i zwrotu tego dokumentu. Do tej pory dowód rejestracyjny był zatrzymywany fizycznie. Teraz w przypadku, gdy pojazd nie spełnia wymagań ochrony środowiska, zagraża bezpieczeństwu lub porządkowi ruchu drogowego – uprawnione służby odnotują zatrzymanie dokumentu w systemie informatycznym. Informacja o zatrzymaniu zostanie przekazana do Centralnej Ewidencji Pojazdów, a kierowca otrzyma – podobnie jak dotychczas – pokwitowanie. Zwrot dokumentu nastąpi także w sposób wirtualny, poprzez wykasowanie informacji o zatrzymaniu.
500 zł to nie wszystko...
Poza zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego kierowca, który ewidentnie zaniedbał obsługę swojego samochodu może liczyć się z mandatem nawet do 500 zł. Ale to nie będą jedyne koszty…
– Po zatrzymaniu dowodu rejestracyjnego za naruszenie norm ochrony środowiska – bez względu na to, czy chodzi o wycieki, czy o przekroczenie norm spalin - taki pojazd dalej nie pojedzie. Z miejsca kontroli może być jedynie odholowany lub odwieziony na lawecie – zapowiedział policjant. Czyli dochodzi jeszcze opłata za transport do warsztatu.
Gdzie jest filtr DPF?
Nie jest tajemnicą, że problemem na polskich drogach stają się pojazdy z wyciętym filtrem cząstek stałych DPF. Policja jednak nie dysponuje urządzeniami do ustalenia, czy była ingerencja w układ wydechowy. Rząd nie zamierza jednak biernie przyglądać się sprawie usuwania filtra cząstek stałych z samochodów i już pracuje nad wprowadzeniem nowych, ostrzejszych przepisów.
Nadciąga zaostrzenie normy zadymienia
Resort infrastruktury o pomoc w zagęszczeniu sita kontroli poprosił Instytut Transportu Samochodowego, a ten zarekomendował rozwiązania problemu. Czego mogą spodziewać się kierowcy, którzy pojawią się na okresowym przeglądzie w Stacji Kontroli Pojazdów?
– Podczas badania technicznego auta - wyposażonego w silnik wysokoprężny - sprawdza się tzw. zadymienie, czyli zawartość sadzy w emitowanych spalinach. Zaostrzenie aktualnej i dopuszczalnej wartości tzw. zadymienia pozwoli efektywnie weryfikować pojazdy, w których filtr cząstek stałych został usunięty. Dotyczy to pojazdów spełniających wymagania norm Euro 5 i Euro 6 – powiedział dziennik.pl dr inż. Wojciech Jarosiński z Instytutu Transportu Samochodowego.
Dodatkowo w trakcie przeglądu diagnosta będzie wpinał się w system diagnostyki pokładowej pojazdu (EOBD) by potwierdzić wycięcie filtra cząstek stałych. Kierowcy muszą też liczyć się z tym, że wyniki badań emisji zanieczyszczeń wchodzących w zakres okresowych badań technicznych będą archiwizowane.
– Pojazdy z usuniętym filtrem cząstek stałych nie uzyskają pozytywnego wyniku badania technicznego. By uzyskać pozytywny wynik badania trzeba będzie doposażyć pojazd w brakujący filtr DPF – wyjaśnił nam Mikołaj Krupiński z ITS.
Same Stacje Kontroli Pojazdów również obejmą zaostrzone przepisy. Resort po rekomendacji ITS przewiduje objęcie urządzeń kontrolno-pomiarowych znajdujących się na SKP, a wykorzystywanych do pomiaru emisji zanieczyszczeń obowiązkiem nadzoru oraz dodatkowymi wymaganiami w zakresie ich budowy i działania.
Mandat 5 tys. za wycięty filtr DPF
Przypominamy, że posłowie .Nowoczesnej w złożonym już do Sejmu projekcie chcą zaostrzenia przepisów oraz dziesięciokrotnego zwiększenia kary za usunięcie DPF. Pomysłodawcy przewidują 5 tys. zł grzywny dla właścicieli aut z wyciętymi filtrami cząstek stałych i tyle samo dla warsztatów, które wykonują takie modyfikacje. Parlamentarzyści .N przewidują ponadto, aby samochody, których stan techniczny narusza wymagania ochrony środowiska były usuwane z drogi na koszt właściciela. CZYTAJ WIĘCEJ>>>
Do Polski w latach 2016-2017 sprowadzono ok. 2 mln aut, w dużej mierze w wieku powyżej 10 lat, a ich znaczna część napędzana jest silnikiem Diesla.
Nie jest tajemnicą, że filtry cząstek stałych to utrapienie dla wielu właścicieli aut z nowymi silnikami Diesla. Ze względu na ograniczenia techniczne, wynikające z budowy i właściwości takich filtrów, samochody z jednostkami wysokoprężnymi nie bardzo nadają do użytkowania wyłącznie w ruchu miejskim, a jakakolwiek poważniejsza awaria wtrysku czy turbosprężarki niemal zawsze pociąga za sobą konieczność wymiany często ekstremalnie drogiego filtra. Nie jest to politycznie poprawne, ale eksperci zalecają... usuwanie tego dobrodziejstwa.
Aby go zobaczyć przejdź do strony z najnowszymi komentarzami.