Pierwszy eksperyment z odcinkowym pomiarem prędkości, czyli nową bronią przeciw kierowcom ze zbyt ciężka nogą zakończył się niepowodzeniem. W trakcie prób inspektorzy GITD stwierdzili brak jednej z wymaganych funkcjonalności czyli rejestrowania przez urządzenie danych statystycznych - liczby wszystkich przejeżdżających pojazdów. W efekcie inspekcja musiała powtórzyć procedurę przetargową. CZYTAJ WIĘCEJ Odcinkowy pomiar prędkości... nie umie liczyć
Odcinkowy pomiar prędkości zdał NOWE testy
Jak dowiedział się dziennik.pl nowe testy odcinkowego pomiaru prędkości przeprowadzone na początku września w ramach powtórzonego postępowania przetargowego zakończyły się dla urządzeń pomyślnym wynikiem.
Analizowane były nie tylko parametry związane z pomiarem prędkości, lecz także trafność w odczycie numerów tablic rejestracyjnych oraz rozpoznawaniu kategorii i marki pojazdów - mówi w rozmowie z portalem dziennik.pl Łukasz Majchrzak z Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD).
Przedstawiciel CANARD przyznaje, że urządzenia wykrywały samochody na całej szerokości jezdni, a wykonywane przez nie zdjęcia cechowały się bardzo wysokim poziomem szczegółowości. Testy przeprowadzono na próbie 1200 pojazdów.
Wykonawcą odcinkowego pomiaru prędkości będzie firma Sprint. Umowa z wykonawcą została już podpisana. Pierwsze urządzenia mają działać w II kwartale 2015 roku, a budowa sieci składającej się z 29 lokalizacji zostanie zakończona 2015 roku - powiedział nam Majchrzak.
Monitoring przejazdu na czerwonym świetle
W czerwcu 2014 r. GITD i firma Neurosoft podpisały umowę na wykonanie monitoringu wjazdu na czerwonym świetle. Rozwiązanie zostanie zainstalowane w 20 miejscach przy drogach krajowych na terenie całej Polski. W skład sieci wejdzie ponad 200 kamer wysokiej rozdzielczości.
Rozwiązanie pozytywnie przeszło etap testowy i obecnie trwają pierwsze prace projektowe. Monitoring przejazdu na czerwonym świetle ma być gotowy w czerwcu 2015 roku, jednak pierwsze urządzenia zostaną zamontowane za miesiąc, najdalej 1,5 miesiąca - przyznał w rozmowie z portalem dziennik.pl Łukasz Majchrzak z CANARD.
Jak wyglądały testy?
GITD stworzył wierną imitację warunków drogowych na wydzielonym i zabezpieczonym pasie startowym toruńskiego aeroklubu. Za pomocą taśm wyznaczono skrzyżowanie typu T, a także zainstalowano tymczasową sygnalizację świetlną. Przejazdy i zatrzymania wykonywane były - zgodnie ze scenariuszem - pojazdami różnych kategorii. W każdym z symulowanych przypadków system działał prawidłowo - powiedział nam Majchrzak.
W próbach wykorzystano samochód ciężarowy, pojazdy dostawcze oraz osobowe. Łącznie symulowano 800 wykroczeń.