Volkswagen ID.4 w seryjnych wersjach debiutuje w Polsce. Niemiecki producent wiąże ze swoim pierwszym elektrycznym SUV-em wielkie nadzieje – tylko w tym roku na całym świecie chce sprzedać aż 150 tys. sztuk tego auta. Zaczął nieźle – wszystkie 27 tys. egzemplarzy z limitowanej serii premierowej 1ST zostały już zarezerwowane i to zanim ruszyła produkcja w Zwickau, gdzie kiedyś powstawały… Trabanty. Nam w ręce wpadł model ID.4 1ST Max, czyli najlepiej wyposażony. Pierwsze wrażenia? Czym VW chce przekonać kierowców?
Z pewnością rozmachem sylwetki. ID.4 w niebieskim metalizowanym lakierze Dusk na wielkich 21-calowych felgach Narvik i z szaro-brązową tapicerką ArtVelours ma więcej polotu niż hatchback ID.3. Stoi na szeroko rozstawionych kołach w każdej chwili gotów wbić się w zakręt. I to jest super! Wypełniając całe miejsce parkingowe wśród innych samochodów wygląda jakby przeskoczył o dwie klasy wyżej. Optyczny awans to zasługa sztuczek stylistycznych i elektrycznej platformy MEB, z której korzysta także Skoda Enyaq oraz zapowiedziane na lato Audi Q4 e-tron. Jednak bliskiego pokrewieństwa między autami trzech marek na pierwszy rzut oka wcale nie widać. Volkswagen postawił akcent na proporcje smukłego coupe o długości 4,58 m. Lekko pociągnięta kreska karoserii ze sprytnie poprowadzonym tylnym słupkiem tworzącym złudzenie ściętego dachu skutecznie maskuje 2,1 t masy własnej (w tym ok. 500 kg 12-modułowego akumulatora). Z kolei Czesi uderzyli w ostre krawędzie splecione na kształt dużego vana. Kluczyk w kieszeni i ID.4 budzi się do życia – efektowna animacja matrycowych reflektorów IQ.Light sygnalizuje gotowość do podróży. Jednak zanim zakręcą się koła warto lepiej rozejrzeć się w środku…
Volkswagen poszedł po rozum do głowy
I pierwsze zaskoczenie – klamka z czujnikiem dotykowym schowana na równi z karoserią, jak w żadnym seryjnym VW do tej pory. To dla aerodynamiki. Soczysty odgłos trzaśnięcia drzwi – ID.4 1ST Max wita w krainie elektromobilności podlanej sosem z 76 najróżniejszych elementów wyposażenia seryjnego. Od razu czuć, że Niemcy z całych sił starali się wyciągnąć wnioski z żali wylewanych przez dotychczasowych użytkowników ID.3. Stąd ID.4 nabrał estetycznego szlifu, można już poczuć jakość Volkswagena i miękkie materiały. Choć tam gdzie wzrok nie sięga przyoszczędzono na tworzywach (np. panele tylnych drzwi). W nagrodę układ kokpitu z 12-calowym ekranem na środku – mimo, że lustrzany do tego w hatchbacku – wydaje się bardziej przyjaźnie nastawiony do szofera.
Nowe oprogramowanie pokładowe zyskało na funkcjonalności, stąd przykładowo dane dotyczące zużycia energii można teraz skasować z poziomu jednego widoku i jedną ikonką z dwoma zerami. W pierwszych ID.3 taka operacja wymagała klikania, ale i to się zmieni po letniej aktualizacji softu… Sam interfejs multimediów ID.4 bez problemów łączy się bezprzewodowo z Apple CarPlay, a telefon można wówczas doładować indukcyjnie w zamykanej konsoli środkowej. Do dyspozycji są jeszcze cztery porty USB-C (po dwa z przodu i z tyłu). Owszem brak tu tradycyjnych przełączników czy pokręteł, dlatego przyzwyczajenia wymaga dotykowe sterowanie światłami, ogrzewaniem szyb czy klimatyzacją. ID.4 da się również zarządzać głosowo. Wystarczy powiedzieć "Cześć ID.", a sztuczna inteligencja spełni życzenia np. wyznaczy trasę czy przedstawi pogodę.
Głębiej profilowane fotele ergoActive z hojnym zakresem regulacji skutecznie podpierają ciało i w razie potrzeby potrafią masować czy pneumatycznie podpierać krzyż. Kierowca o wzroście ok. 186 cm szybko znajdzie właściwą pozycję do prowadzenia auta. Z tyłu wygoda jaką oferuje SUV VW na prąd jest nawet większa, bo nie ma tunelu środkowego. Rozsiadasz się niemal jak w kinie – na stopy, nogi i nad głową jest bardzo dużo miejsca. Pasażerowi podobnej postury siedzącemu w drugim rzędzie od kolan do oparcia fotela zostaje ok. 15 cm luzu. Na postoju można nawet rozłożyć się, wyprostować nogi i podziwiać niebo przez gigantyczny szklany dach. Pozytywnie nastraja też ambientowe podświetlenie kabiny, które dzięki 30 kolorom można dopasowywać do własnych preferencji. Do pełni szczęścia ktoś w VW powinien jeszcze pomyśleć o kocyku i poduszce…
Drzwi otwierają się szeroko, tylne niemal pod kątem prostym, co docenią rodzice mocujący się z fotelikami dziecięcymi (uchwyty ISOFIX są zgrabnie zamaskowane, także w fotelu przedniego pasażera). Wiele się też w nim zmieści, bo bagażnik oferuje 543 l pojemności, a po złożeniu oparć tylnych siedzeń możliwości transportowe rosną od 1575 l. Pod uchylaną podłogą wygospodarowano sprytne miejsce na przechowanie kabla do ładowania. Pojemne schowki znajdziemy także w kabinie. Z kolei najlepszym detalem dla nas są znane powszechnie ikonki "pause" i "play" na pedałach – dodają luzu i podpuszczają, żeby sprawdzić co się stanie. No to w drogę…
Pokrętło w przód, noga na "play" i jazda. Koła w ruch. Lekki i niewielki silnik o mocy 204 KM zamocowany przy tylnej osi zaczyna zużywać prąd z 77-kilowatogodzinnego akumulatora. Wszystko odbywa się gładko, płynnie, bezdźwięcznie. Pozycja podwyższona, typowa dla SUV-a. Z fotela widok jak na dłoni. Miłe uczucie. Szczególnie, że tylnonapędowy ID.4 pod względem manewrowania imponuje – jest w stanie zawrócić na 10 m, niemal jak malutki up! To też o 1 m lepiej niż Golf. Na ulicy ID.4 mimo swoich ponad 2 ton chętnie nabiera prędkości. 310 Nm jest dostępne od razu. Przy czym żeby poczuć frajdę wcale nie trzeba wiele – impet przyspieszenia ze świateł do 50 km/h wystarczająco wciśnie w fotele, a przy okazji zadziwi innych kierowców (od zera do 100 km/h przyspiesza w 8,5 s). Tylny napęd ma jeszcze jedną zaletę – rzadko zdarzało się by ID.4 miał kłopoty z trakcją, co nie jest oczywiste w innych elektrycznych SUV-ach. Fakt, swoje waży, ale wcale się tego nie czuje, bo zwinnie i bez przechyłów pokonuje zakręty.
Volkswagen ID.4 jeździ inaczej niż Skoda Enyaq
Szumów powietrza, odgłosów pracy zawieszenia albo opon prawie nie słychać, to zasługa dźwiękochłonnych szyb, a zawieszenie nie daje też mocno odczuć pasażerom nierówności jezdni. Na łukach ukryty w podłodze akumulator swoją niemal idealnie rozłożoną masą działa jak magnes przyciągający auto do asfaltu. A adaptacyjne zawieszenie DCC w trybie Sport usztywnia amortyzację i w parze progresywnym układem kierowniczym potrafi wywołać uśmiech. W starciu ID.4 vs. tańszy Enyaq, elektryk Volkswagena sprawia wrażenie bardziej zwartego, lepiej skomunikowanego z drogą – układ kierowniczy dostarcza prowadzącemu więcej informacji o sytuacji na styku kół i jezdni, nie ma też tendencji do uślizgu na zewnątrz łuku.
Duży zasięg, szybkie ładowanie
Volkswagen podaje, że jego największy akumulator o pojemności netto 77 kWh powinien zapewnić zasięg do 493 km. Testowy ID.4 1ST Max naładowany do ok. 90 proc. przy spokojnej jeździe po mieście zużywał średnio 15-16 kWh, a popędzony do galopu trasą S8 ok. 21 kWh/100 km. To oznacza, że realnie i bez problemu można tym autem przejechać przeszło 400 km. Do tego jest jeszcze tryb rekuperacji B, który pomaga zwiększyć zasięg. Po zdjęciu nogi z "gazu" ID.4 zaczyna odzyskiwać energię. Szkoda, że to rozwiązanie nie działa na tyle mocno, by zastąpić pedał hamulca, jak pozwala na to Ford Mustang Mach-E - w amerykańskim SUV-ie funkcja one-pedal spisywała się znakomicie.
Jeśli chodzi o ładowanie, to uzupełnienie akumulatora od 5 do 80 proc. pojemności prądem stałym o mocy 125 kW powinno potrwać ok. 38 minut i wydłużyć zasięg o ok. 320 km (ID.4 1ST Max w standardowo ładowarkę pokładową zdolną przyjąć do 125 kW; Skoda każe za to sobie dopłacić 2,5 tys. zł). A szybkie 8-minutowe doładowanie z DC 125 kW dodaje 100 km jazdy. W tym momencie hejterzy elektryków powinni siedzieć cicho, bo z takimi parametrami i z uwagi na swoje uniwersalne cechy ID.4 spokojnie może być alternatywą dla aut rodzinnych w ogóle. Do nocnego ładowania najlepiej użyć ładowarki ściennej o mocy do 11 kW (przewidziano trzy rodzaje ze względu na ilość funkcji) – wówczas akumulator jest pełny po 7 godzinach 30 minutach. A od rana znowu można cieszyć się przestronnością, kulturą jazdy, zakrętami i przyzwoitym zasięgiem. Wystarczy chcieć zmienić przyzwyczajenia.
Cena? Volkswagen ID.4 1ST Max to przynajmniej 243 990 zł. Ale bazową odmianę ID.4 z silnikiem o mocy 150 KM i baterią 52 kWh (zasięg do 346 km) można mieć już za 156 390 zł.
Volkswagen ID.4 - dane techniczne
Silnik elektryczny/zużycie energii | |
Cykl mieszany | 18,3 kWh/100 km |
Zasięg | 493 km |
Moc maksymalna | 204 KM |
Maksymalny moment obrotowy | 310 Nm |
Skrzynia biegów | automatyczna, 1-biegowa |
Typ baterii | litowo-jonowa |
Pojemność akumulatora | 77 kWh |
Czas ładowania AC 11 kW (0-100 proc.) | 7 godzin i 30 minut |
Czas ładowania DC 125 kW (5-80 proc.) | 38 minut |
Czas ładowania na 100 km zasięgu DC 125 kW | 8 minut |
Ładowność | 451 - 611 kg |
Masa własna | 2124 kg |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 8,5 s |
Prędkość maksymalna | 160 km/h |