Jej dzieło nie będzie jeździć. – Ma cieszyć oko koneserów i będzie słono kosztować – zastrzega Czajka. Ponad 2 mln zł. Artystka uważa, że i tak mało, bo ozdobienie reliktu światowej motoryzacji podświetlanym szkłem, które łączy XIX-wieczną techniką Tiffany’ego to gigantyczne koszty. Projekt realizuje z własnych zasobów, a te są ograniczone.
Pytanie: kogo będzie stać na taki zakup? Katarzyna Czajka uważa, że skoro są ludzie, którzy za szybki samochód są w stanie zapłacić nawet 1,5 mln zł, to znajdą się tacy, którzy za dzieło sztuki wyłożą więcej. Wszak w tym przypadku chodzi o zaspokojenie wyższych potrzeb, a nie zwyczajną kalkulację ekonomiczną.
Katarzyna Czaja już myśli o kolejnych projektach. Następnym autem będzie mini, a potem inne ikony światowej motoryzacji.