Mazda kazamai pod "płynącą" karoserią kryje napęd na obie osie, najnowszej generacji 2-litrowy silnik z wtryskiem benzyny i zmiennymi fazami rozrządu oraz 6-stopniową skrzynię biegów. Twórcy są pewni, że gdyby kazamai trafiła do produkcji, to jej osiągami cieszyłby się każdy kierowca.
Prototyp ma być niezwykle ekonomiczny - nawet o 30 procent w porównaniu do dzisiejszych konstrukcji japońskiej marki. Tylko przez aerodynamiczny kształt, płaskie podwozie, nisko poprowadzony dach i dyfuzor z tyłu kazamai jest lepsza o 10 procent niż inne auta w klasie.
Także lekka konstrukcja sprzyja oszczędzaniu paliwa. Maska, zawieszenie i blok silnika wykonano z aluminium lub jego stopów. Inżynierowie zrzucili z wagi podobnych do kazamai aut 100 kg przez "mocne" wykorzystanie plastiku. Samochód ma 4,5 metra długości, niemal 2 m szerokości i ledwie 1,5 m wysokości. Kształtami i "wzrostem" bliżej mu do coupe niż SUV-a.
W kabinie utknięto mnóstwo systemów bezpieczeństwa. Elektronika dopilnuje by samochód nie wywrócił się kiedy kierowca przesadzi z harcami. Inny układ zaś uchroni przed niekontrolowaną zmianą pasa ruchu. Komputer pokładowy jest też strażnikiem kazamai – dosłownie pilnuje by nikt nie ukradł auta.
Mazda kazamai debiutuje właśnie na międzynarodowym salonie samochodowym w Moskwie. Dlaczego tu? Liczą się pieniądze - między 2004 a 2007 rokiem Rosjanie kupili około 1,3 mln aut. Taki wynik sprawił że Rosja stała się drugim po Niemcach największym rynkiem samochodowym. W tym samym czasie Mazda sześć razy zwiększyła swoją sprzedaż - z 8500 aut do ponad 50 tys. sztuk w 2007 roku. Liczby tłumaczą wszystko.