Zgodnie z regułami zawartymi w prawach Murphy'ego sytuacja ta zdarza się najczęściej, gdy właśnie spieszymy się do pracy. Nie należy jednak tracić głowy, ale ustalić przyczynę nienormalnego zachowania pojazdu. Na ogół pozwoli to na szybki odjazd z miejsca postoju, bowiem do zepsucia rozrusznika bez stosownych "objawów wstępnych" (zgrzyty, coraz trudniejsze rozruchy) dochodzi stosunkowo rzadko. Przyjrzyjmy się najpierw zachowaniu lampek kontrolnych.

Lampki rozbłysły, a potem zgasły
Wbrew pozorom na ogół nie oznacza to niesprawności akumulatora (chyba że pojazd uruchamiamy po długim postoju). Znacznie częstszym powodem jest niewłaściwe przyłączenie go do instalacji elektrycznej auta. Należy więc zdjąć zaciski z baterii, starannie oczyścić wszystkie współpracujące powierzchnie (ale bez przesady - ich zbytnie zeszlifowanie grozi "rozkalibrowaniem" zacisku i bieguna akumulatora), potem skręcić całość z powrotem i ponowić próbę uruchomienia pojazdu. Jeśli to nie pomogło, skontrolować trzeba również stan przewodu łączącego ujemny zacisk akumulatora z nadwoziem (masa). Bywa, że luzuje się śruba mocująca końcówkę tego przewodu do blachy, a w starszych samochodach często pojawia się tam korozja uniemożliwiająca przepływ prądu.

W sytuacjach, kiedy naprawdę bardzo nam się spieszy, można spróbować następującej metody. Zaczynamy od włączenia świateł awaryjnych. Zazwyczaj nie będą funkcjonować. Otwieramy maskę i uderzamy (z wyczuciem!) kluczem do kół lub podobnym narzędziem w zaciski akumulatora. Po uderzeniu we "właściwy" zacisk światła awaryjne zaczną pracować i wiemy już, który musimy natychmiast oczyścić. Często zdarza się, że możliwe będzie nawet uruchomienie pojazdu. Nie należy mieć jednak złudzeń - po najbliższym postoju rozrusznik zapewne znowu nie będzie chciał "kręcić".

Lampki świecą, jednak bardzo słabo
Najbardziej prawdopodobne jest po prostu rozładowanie akumulatora. Trzeba "pożyczyć prądu" i liczyć na to, że do następnego postoju bateria się podładuje. Warto jak najszybciej sprawdzić w warsztacie układ ładowania i pobór prądu na postoju, chyba że poprzedniego dnia po prostu przeholowaliśmy ze zużyciem prądu.
Jeśli akumulator jest nowy, a samochód na bieżąco używany, należy postępować jak w sytuacji, gdy lampki zgasły, a więc oczyścić zaciski baterii.

Lampki świecą, wyłącznik stuka, rozrusznik nie kręci
Gdy po przekręceniu stacyjki słychać wyraźny stuk, a potem zapada cisza, sytuacja jest marna. Można tylko mieć nadzieję, że coś jest nie w porządku na złączu grubego przewodu doprowadzającego prąd z akumulatora do rozrusznika, ewentualnie drugiego, podobnego, który łączy rozrusznik z masą. Zdarza się to jednak rzadko - na ogół są tam porządne złącza śrubowe. Być może przyczyna leży w uszkodzeniu przewodu podającego masę na silnik, którym jest najczęściej gruba, miedziana plecionka (wtedy nie wolno jechać, nawet gdy silnik przypadkowo da się uruchomić, bowiem grozi to pożarem!). Niezbędna będzie pomoc fachowca.

Lampki świecą, rozrusznik szumi, ale nie porusza silnikiem
Nie traćmy głowy, nawet jeśli jesteśmy sami. Często pomaga zdecydowane pchnięcie samochodu po uprzednim włączeniu czwartego biegu (przy wyłączonej stacyjce!). Jeśli nie za pierwszym razem, to po kilku próbach rozrusznik powinien zadziałać i... można jechać do warsztatu!

Lampki świecą jasno - ale nie słychać rozrusznika
Bez wątpienia mamy do czynienia z uszkodzeniem. Ale nie panikujmy. Lokalizujemy rozrusznik i znajdujemy przewód sterujący jego wyłącznikiem elektromagnetycznym. Zazwyczaj nietrudno obejść się bez schematów - przewód od stacyjki do wyłącznika jest najcieńszy, wszystkie inne kable przyłączone do rozrusznika są dużo grubsze. Zdejmujemy ten przewód z rozrusznika i między jego końcówkę a masę włączamy próbnik napięcia albo po prostu żarówkę. Jeśli zaświeci ona po przekręceniu kluczyka w pozycję rozruch, oznacza to, że stacyjka jest w porządku. Podejrzanym staje się wtedy przede wszystkim wyłącznik elektromagnetyczny, ale nie wydawajmy wyroku zbyt pospiesznie. Bardzo często winna jest po prostu korozja na złączu w gnieździe przewodu na rozruszniku, bowiem jest ono narażone na działanie błota i wody w znacznie większym stopniu niż inne elementy instalacji elektrycznej. Końcówkę przewodu należy więc wyczyścić, nieco zacisnąć i powtórnie obsadzić w gnieździe.

Jeśli to nie przyniesie efektu - nie ma rady, trzeba jechać do elektryka. Jeśli brak świecenia żarówki wskazał na uszkodzenie stacyjki, można sprawdzić, czy nie rozpięło się jedno z wieloprzewodowych złącz pod kierownicą. Jeśli nie, trzeba jechać do elektryka. Aby ruszyć z miejsca, nie trzeba wcale prosić o pomoc. Za pomocą kawałka przewodu łączymy przewód wyłącznika elektromagnetycznego rozrusznika bezpośrednio z dodatnim biegunem akumulatora, a będzie on "kręcił" aż miło (uwaga: SAMOCHÓD MUSI BYĆ NA LUZIE!).

Tu znajdziecie pełne archiwum "Auto Świata". Polecamy.





















Reklama