Ile kosztuje badanie techniczne samochodu w 2025 roku?

Badanie techniczne samochodu osobowego kosztuje dziś 98 zł brutto. Jeśli auto jest wyposażone w instalację gazu LPG z kieszeni trzeba wyjąć 162 zł. Przegląd motocykla to 62 zł, a ciężarówki 153 zł. Zdaniem przedsiębiorców prowadzących Stacje Kontroli Pojazdów niemal jedna trzecia tych kwot to podatki. Do tego stawki od 2004 roku stoją w miejscu. Wzrosły za to koszty prowadzenia SKP, w tym: rachunki za prąd, gaz i utrzymanie budynku, wynagrodzenia diagnostów, legalizacja i serwis urządzeń, wymiana narzędzi.

Reklama

Obecne kierownictwo resortu zamierza w 2025 roku wdrożyć w życie reformę – zarówno jeśli chodzi o zmiany w opłatach, jak i samych procedurach przeglądu na ścieżce diagnostycznej. Jednak nie ma róży bez kolców…

Nowa cena za badanie techniczne w 2025 powiązana z pensją. Podwyżka co roku

– Chcemy jeszcze w 2025 roku systemowo zmienić stawki opłat za przeprowadzenie badania technicznego, a mianowicie cenę powiązać z obiektywnym i niezależnym od systemu badań technicznych wskaźnikiem, tak aby zapewnić cykliczną waloryzację tych opłat – powiedział Stanisław Bukowiec, wiceminister infrastruktury. Przedstawiciel resortu zdradził też, że w planach jest powiązanie tej stawki ze średnim wynagrodzeniem za pracę obliczonym na podstawie czwartego kwartału w danym roku.

– W efekcie ta stawka za badanie techniczne pojazdów byłaby co roku waloryzowana o tenże wskaźnik – wyjaśnił. Jakiej podwyżki mają spodziewać się zmotoryzowani?

Reklama

Ministerstwo w tej sprawie nabrało wody w usta. Chętniej o nowych cenach za badanie techniczne wypowiadają się za to ludzie związani ze środowiskiem Stacji Kontroli Pojazdów. Artur Sałata, wiceprezes Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji RP, uważa że uwzględniając wyłącznie samą inflację od 2004 roku, opłata za okresowe badanie techniczne samochodu osobowego wynosiłaby dzisiaj niemal 200 zł.

– Sama inflacja to nie wszystko, dlatego sugerujemy stronie rządowej, aby opłata wynosiła 260 zł. Brak waloryzacji opłat może prowadzić tylko do dalszych problemów właścicieli SKP, bowiem obecne stawki są archaiczne. Wielu ludzi po prostu śmieje się w twarz diagnostom, którzy od ponad 20 lat pobierają te same opłaty – mówi ekspert.

Chcą zmian i 260 zł za badanie techniczne auta

Z kolei Andrzej Dąbrowski, współzałożyciel inicjatywy SKP-Wspólny Cel, wskazuje że wzrost kosztów prowadzenia Stacji Kontroli Pojazdów na przestrzeni ostatnich 20 lat, uprawniałby do dużo wyższych stawek. Nas jednak zadowoli kwota 246 zł brutto. Uważamy, że byłaby to uczciwa cena, godząca interesy każdej ze stron. Dla kierowców byłby to wzrost o 148 zł w skali roku, w zamian za co moglibyśmy zaoferować im wyższą jakość badań i przygotować się do nowych obowiązków i wymogów, jakie przyniosłaby nam reforma systemu badań – ocenia Dąbrowski.

Właściciele SKP uważają, że zapisy prawne dotyczące podwyżki cen za badanie techniczne można wprowadzić rozporządzeniem, czyli niemal natychmiast. Ministerstwo jednak sprzeciwia się temu rozwiązaniu i obstaje przy dłuższej ścieżce, czyli procedowaniu nowelizacji ustawy.

Ministerstwo szykuje nowelizację ustawy Prawo o ruchu drogowym

– W wyniku przeprowadzonych w Ministerstwie Infrastruktury analiz została podjęta decyzja, że zmiany dotyczące wysokości opłat za przeprowadzanie badań technicznych pojazdów będą mogły zostać dokonane w ustawie z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym (Dz. U. z 2024 r. poz. 1251) przez systemową zmianę założeń w zakresie ustalania stawki opłaty za przeprowadzenie badania technicznego poprzez powiązanie wskazanej opłaty z obiektywnym, niezależnym od systemu badań technicznych wskaźnikiem tak, aby zapewnić cykliczną waloryzację tych opłat – powiedział dziennik.pl Rafał Jaśkowski, dyrektor biura komunikacji Ministerstwa Infrastruktury.

Badanie techniczne samochodu / PAP / Marcin Bielecki

Trudniej o badanie techniczne i pieczątkę. Zrobią zdjęcia na dowód

Razem z waloryzacją cen ministerstwo szykuje również zmiany w procedurach. Fotografowanie samochodu na ścieżce diagnostycznej podczas badania technicznego to najważniejsza nowość. Obecnie diagności nie prowadzą dokumentacji fotograficznej każdego kontrolowanego pojazdu. Reforma ma to zmienić. W myśl wcześniejszych założeń, kiedy już baza CEP będzie zdolna archiwizować po 5 zdjęć każdego auta, wówczas diagnosta będzie musiał sfotografować:

  • Drogomierz z przebiegiem auta (licznik kilometrów),
  • Przód i tył pojazdu,
  • Dwa boki – lewa i prawa strona auta czy motocykla także będzie mogła być ujęta po przekątnej.

Zdjęcie licznika ma ułatwić potwierdzenie przebiegu np. w razie błędnego lub nieczytelnego zapisania przez diagnostę. Łatwiej też będzie stwierdzić, kiedy doszło do pomyłki. To również oznacza koniec podbijania pieczątki w dowodzie rejestracyjnym auta, które nawet nie pojawiło się ścieżce diagnostycznej stacji kontroli pojazdów.

Za samochód z napędem 4x4 zapłacisz drożej i wiemy dlaczego

Ministerstwo planuje również zaskoczenie dla użytkowników samochodów z napędem na cztery koła. – W takich autach badanie techniczne jest wykonywane w szerszym zakresie. Stąd skłaniamy się ku temu, żeby pojazdy z napędem 4x4 były wyżej wycenione niż inne auta osobowe zdradził wiceminister. Ktoś zapyta: Dlaczego mam płacić drożej?

– W przypadku badania technicznego pojazdów ze stałym napędem 4x4 istnieje duże ryzyko uszkodzenia auta na rolkach, które nie rozpoznają takiego napędu – mówi nam Andrzej Dąbrowski. – Dlatego diagności rzeczywiście zobligowani są do zastosowania innych, bardziej pracochłonnych procedur z użyciem opóźnieniomierza. Zatem podwyższona opłata za takie badanie jest uzasadniona – ocenia ekspert.

Spóźnisz się i płacisz 400 zł za badanie techniczne

Resort wymyślił także kary dla kierowców za spóźnienie na badanie techniczne. Sankcje przewidziano na trzech poziomach:

  • Spóźnienie o tydzień to stawka wyższa o 100 proc. – przy 98 zł dzisiejszej ceny za badanie auta opłata karna to niecałe 200 zł za 7 dni poślizgu;
  • Po trzech tygodniach stawka rosłaby o 200 proc., czyli na dziś do prawie 300 zł;
  • 90 dni opóźnienia cena wyższa od standardowej o 300 proc. – dziś w takiej sytuacji kierowca za badanie techniczne miałby zapłacić niemal 400 zł.

Z zapowiedzi ministerstwa wynika, że nowe ceny za badanie techniczne będą wyższe, więc i kara za to zaniedbanie wzrośnie. Pieniądze z dodatkowych opłat uiszczane przez spóźnialskich kierowców w części trafiłyby na Fundusz Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, czyli na infrastrukturę służącą bezpieczeństwu w ruchu drogowym. Część otrzyma Transportowy Dozór Techniczny, który nadzoruje SKP. Część tych środków ministerstwo chce również przekazać do stacji diagnostycznych, czyli byłby to dodatkowy dochód SKP.

Na badanie techniczne 30 dni wcześniej

Wiceminister zapowiedział również, że badanie techniczne będzie można przeprowadzić na 30 dni przed datą kolejnego przeglądu. Resort wziął pod uwagę, że właściciel auta nie zawsze może być na SKP w wyznaczonym dniu np. ze względu na zaplanowany wyjazd zagraniczny. Jednocześnie okres ważności badania technicznego zostanie wydłużony o miesiąc do 13 miesięcy.

Wyciąłeś filtr DPF? Ministerstwo kręci bat na kierowców

Z wprowadzeniem zmian w opłatach za badania techniczne powiązane są zmiany w wyposażeniu stacji. Lista obejmuje m.in. wymianę obecnie stosowanych przez SKP dymomierzy na liczniki cząstek stałych, które pozwalają wykryć, czy pojazd z silnikiem Diesla ma uszkodzony lub wycięty filtr DPF. Rządowa strona zapewnia o pracach nad odpowiednimi przepisami.

– W Ministerstwie Infrastruktury także trwają prace nad wdrożeniem rozwiązań prawnych umożliwiających skuteczne eliminowanie z ruchu drogowego, przez uprawnione służby, pojazdów z uszkodzonymi lub zmanipulowanymi układami oczyszczania spalin jednostek napędowych w pojazdach wykorzystywanych w transporcie drogowym oraz pojazdów z usuniętymi filtrami cząstek stałych DPF. Szczegółowe rozwiązania zostaną zawarte w akcie prawnym, po zakończeniu prac powołanej grupy eksperckiej – usłyszeliśmy w resorcie.

Dziś na polskich stacjach do kontroli pojazdów z silnikami Diesla używa się dymomierzy (przynajmniej powinno). Bada się nim przepuszczalność światła w spalinach. Jednak w przypadku nowych samochodów spełniających normy Euro 5 i wyższe to urządzenie jest zwyczajnie nieskuteczne. Dlaczego?

Masz auto z silnikiem Diesla, ale bez DPF? Możesz się zdziwić

Wiele nowych aut ma zainstalowane ograniczniki prędkości obrotowej na postoju. Silnika nie da się "wkręcić" niż na przykład 1500 obr./min. Pomiaru dymomierzem należy dokonać przy pełnej prędkości obrotowej, nawet powyżej 4000 obr./min. Urządzenie liczy średnią z trzech pomiarów. Dlatego gdy diagnosta wykonuje pomiar dymomierzem, kierowcy boją się, czy nie dojdzie do uszkodzenia silnika. W skrajnych przypadkach, gdy jest on mocno wyeksploatowany, może dojść do rozbiegania silnika.

Naturalną konsekwencją zastosowania liczników cząstek stałych będzie wzrost liczby badań z wynikiem negatywnym. Wielu kierowców zapewne się zdziwi. Bez ponownego montażu DPF o pozytywnym wyniku badania technicznego nie ma mowy. A to oznacza koszt na poziomie kilku tysięcy złotych w zależności od marki i modelu auta. Czy będą kary za wycięcie DPF? Tym powinno zająć się Ministerstwo Sprawiedliwości.

Badanie techniczne samochodu / PAP / Marcin Bielecki