Auto elektryczne zimą

O autach elektrycznych słyszeliście zapewne wiele mitów, legend i półprawd. Wśród krążących w sieci rewelacji są całkowicie wyssane z palca, ale i takie, które mają w sobie ziarnko prawdy. Mówi się m.in., że przewagą elektrycznego samochodu jest brak konieczności rozgrzewania podzespołów. Jest w tym trochę racji, ale mrozy sięgające -10 stopni Celsjusza udowadniają, że niska temperatura nie pozostaje bez znaczenia także dla elektryków. Nie chodzi jednak o ogrzewanie wnętrza, a… baterii. Jak zmarznięty akumulator wpływa na zasięg i zużycie energii?

Zima z samochodem elektrycznym. Mróz wiele zmienia

Reklama

Nie jest tajemnicą, że im niższa temperatura, tym mniejsza sprawność baterii i akumulatorów. Konwencjonalnie napędzane samochody miewają przez to problemy z rozruchem silnika, a auta elektryczne są mniej wydajne - spada zasięg a osiągi często stają się dalekie od deklarowanych. O ile może spaść zasięg względem przewidywań producenta? To zależy od tego, na jakich trasach się poruszamy. Jak na ironię, auta elektryczne zimą mają wiele wspólnego z dieslami - również nie przepadają za krótkimi odcinkami i jazdą po mieście.

Reklama

Wszystko przez to, że oprócz obniżonej pojemności, zbyt zimne baterie nie gwarantują pełnej wydajności. Aby akumulator pracował w nieco bardziej sprzyjających warunkach, oprócz ogrzewania wnętrza pracuje również ogrzewanie baterii, a to, w przeciwieństwa do dmuchawy w kabinie, potrafi pobierać naprawdę sporo prądu.

Możliwość ogrzania wnętrza przed jazdą w aucie elektrycznym / dziennik.pl / Maciej Lubczyński
Reklama

Zużycie energii w elektryku zimą

Dla większości kierowców, którzy sami wybrali auta elektryczne opisana wyżej sytuacja nie stanowi wielkiego problemu z jednego, prostego względu. Dziś, auta typu BEV są kupowane głównie przez tych, którzy garażują samochody i mają możliwość ładowania ich w domu. To w praktyce wystarczy, by zimowe niedogodności przestały istnieć, bo temperatura baterii powyżej zera i auto naładowane do 100 lub do 80 proc. każdego ranka to zestaw, który eliminuje największe zimowe wady aut na prąd - wysokie zużycie energii i ograniczony zasięg.

A co z tymi, którzy garażu nie mają i parkują elektryka pod chmurką? Sprawdziliśmy, jak wypada zimowe zużycie energii w dużym, mocnym SUV-ie z napędem na prąd.

Ile energii zużywa elektryk zimą?

Przed jazdą wnętrze zostało rozgrzane do 20 stopni Celsjusza, dzięki czemu w czasie jazdy klimatyzacja działała jedynie w trybie podtrzymania temperatury i nie musiała nagrzewać kabiny od zera. Zresztą, ogrzewanie wnętrza w samochodzie z dużą baterią wpływa na zasięg naprawdę nieznacznie. O wiele ważniejsza jest prędkość jazdy i temperatura akumulatorów.

Zużycie energii zimą - Skoda Enyaq RS / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Po 3 km od ruszenia w podróż po mieście, zużycie wynosiło 51 kWh/100 km. Warto odnotować też zużycie energii na postoju, które wahało się od 5,8 do 6,2 kWh. Taki pobór prądu w większości nowych elektryków wiąże się właśnie z ogrzewaniem baterii, a nie pompowaniem ciepła do wnętrza pojazdu.

Po 9 km od startu zużycie spadło do 38,5 kWh/100 km. To nadal sporo, ale wyraźnie mniej niż kilka kilometrów wcześniej. Zużycie na postoju? 4,1 kWh - od razu widać, że baterie są już nieco bardziej rozgrzane.

Zużycie energii zimą - Skoda Enyaq RS / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Na koniec trasy, po około półgodzinnej podróży i przejechaniu 18 km, zużycie wynosi 32 kWh/100 km. Gdybyśmy kontynuowali jazdę spadałoby dalej i ostatecznie udałoby się pewnie osiągnąć rezultat nieprzekraczający 30 kWh/100 km. Na postoju, auto zużywa po takiej trasie 3,3 kWh/100 km - dwa razy mniej niż pół godziny wcześniej, gdy ruszaliśmy z zimną baterią.

Zużycie energii zimą - auta elektryczne / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Podgrzewanie baterii w aucie elektrycznym

O tym, że bateria zbliżyła się do roboczej temperatury świadczy również możliwość rekuperacji, która stopniowo rosła z każdym pokonanym kilometrem. Zimna bateria nie potrafi przyjąć bowiem tak dużego prądu (hamowanie rekuperacyjne potrafi chwilowo ładować z mocą kilkudziesięciu kWh), co niesie za sobą również inne konsekwencje, głównie w postaci wydłużonego ładowania prądem stałym. Niektóre auta potrafią podgrzać akumulator po wyznaczeniu celu na ładowarkę w fabrycznej nawigacji. W praktyce przydaje się to jednak głównie na autostradach i jest domeną najnowszych, droższych elektryków.

Ogrzewanie (a także chłodzenie) baterii jest sterowane przez komputer - kierowca nie ma tu nic do gadania. Kiedy włącza się ten system w samochodach, które są w niego wyposażone? Zazwyczaj dzieje się tak, gdy akumulator ma temperaturę kilku stopni powyżej zera. Jedne auta grzeją ogniwa, gdy ich temperatura wynosi 10 stopni, a w innych włącza się to przy około 5 stopniach Celsjusza. Im zimniej, tym więcej mocy pobiera układ.

O ile spada zasięg elektryka w zimę?

Widać więc od razu, że elektryk, zupełnie tak jak konwencjonalnie napędzany samochód, premiuje jazdę na długich trasach i z niewielkimi prędkościami. Dobra wiadomość brzmi więc - w trasie, zimowe warunki nie zmieniają aż tak wiele. Zła wiadomość? W mieście trzeba przygotować się na nieco częstsze ładowania, a na kilkukilometrowych odcinkach zużycie energii może przekroczyć deklaracje producenta nawet dwukrotnie.

Skoda Enyaq RS - samochód elektryczny / dziennik.pl / Maciej Lubczyński

Dla posiadaczy ładowarek w domu lub w pracy nie jest to szczególny kłopot. Dla innych może być utrapieniem. Mimo oczywistych korzyści (brak lokalnych emisji, możliwość rozpoczęcia jazdy w ciepłym wnętrzu) z posiadania elektryka, zima jest porą roku, która przypomina, że auta BEV nadal są wyborem głównie dla kierowców, którzy nie muszą polegać na miejskich punktach ładowania.