Jak podkreśla Marcin Duma, który przeprowadził badanie, samochód jest postrzegany jako dobro aspiracyjne, a zakaz – jako odcięcie od niego. – Polacy, widząc obecne różnice w cenach samochodów elektrycznych i spalinowych i słysząc o zakazie sprzedaży nowych aut spalinowych, wyobrażają sobie, że w ogóle nie będzie można kupować aut i nie będą mieli samochodów. Dlatego są przeciwni temu prawu. Postrzegają je jako ograniczenie dostępu do dobra będącego symbolem awansu społecznego – podkreśla Duma.
Decyzja UE zakłada, że od 2035 r. będzie można sprzedawać auta neutralne, nieemitujące CO2, co wyłącza z rynku nowe auta spalinowe, choć UE pozwala na pewne wyjątki, miałyby nimi być samochody na paliwa syntetyczne.
Szczegółowe wyniki badania pokazują, że wpływ na sądy w tej sprawie mają poglądy polityczne. Przeciwnicy zakazu zdecydowanie przeważają wśród wyborców PiS – to aż 80 proc. pytanych, przeciwnego zdania jest tylko 12 proc. Wśród elektoratu partii opozycyjnych przeciwników zakazu jest mniej, choć i tak to ponad połowa – 54 proc., ale zwolenników jest całkiem sporo – 37 proc. Na wsi aż 83 proc. mieszkańców jest przeciwnych, gdy w średnich i większych miastach proporcje są nieco bardziej wyrównane. Przeciwników jest mniej, choć i tak stanowią około połowy, natomiast liczba zwolenników zakazu przekracza 40 proc.
Dla mieszkańców wsi i mniejszych ośrodków auto często nie jest tylko symbolem statusu, ale jest zwyczajnie niezbędne w codziennym życiu. Z kolei w większych miastach, zwłaszcza tam, gdzie dobrze rozwinięty jest transport publiczny, a miejsc do parkowania brakuje, cztery koła mogą stać się ciężarem.
Samochody będą jednym z tematów kampanii wyborczej. Widać, że PiS wyciąga wnioski z takiego rozkładu poglądów w tej sprawie. Zakaz jest wdrożeniem pakietu Fit for 55, który ma ograniczyć emisję, na finiszu rozmów w tej sprawie Polska jako jedyny kraj UE była przeciw, choć bezskutecznie, bo w UE większość była za tymi zmianami.