Regenerowane samochody nie potrzebują tylu komponentów, co produkcja od zera. Dzięki temu producenci mogą sobie poradzić przy ograniczonej dostępności półprzewodników, okablowania, a także elementów wykonanych z rzadkich surowców.

Reklama

Regenerowane samochody to temat, który zyskuje coraz większe zainteresowanie wśród klientów poszukujących alternatywy dla pojazdów z rynku wtórnego. Potwierdzają to wyniki badań oraz ankiety przeprowadzonej przez brytyjski magazyn "What Car?". Okazuje się, że co drugi nabywca samochodu używanego zdecydowałby się na fabrycznie odnowiony samochód zamiast używanego z salonu. Ten sam proces jest już od wielu lat stosowany z sukcesami w branży elektronicznej, a przede wszystkim laptopów i smartfonów.

Renault / fot. Renault

Regenerowane samochody, zaczęło się od dilerów

Reklama

Pomysł na biznes zwietrzyli już jakiś czas temu dilerzy z francuskiego Aramis Group, którzy sprzedają samochody na terenie Francji, Hiszpanii, Belgii i Wielkiej Brytanii. Jakiś czas temu ten sam pomysł wdrożyła u siebie potężna grupa Emil Frey. Firmy zainwestowały w blacharnie, lakiernie a nawet specjalne linie do obsługi aut, które przypominają fabrykę. Trafiają tam auta pochodzące z wypożyczalni, wynajmów długoterminowych czy leasingów.

W takich zakładach przygotowuje się rocznie nawet kilkadziesiąt tysięcy regenerowanych samochodów. Interes rozkręcił się na tyle dobrze, że giganci w branży mają w planach budowę kolejnych obiektów zajmujących się regeneracją samochodów.

Regenerowane samochody zainteresowały producentów

Obok takiego potencjału nie mogli przejść obojętnie producenci samochodów. W identyczny biznes zaangażował się jakiś czas temu koncern Stellantis, w ramach marki Renault. Francuski producent zbudował dwa lata temu we Francji potężny zakład zajmujący się samochodami używanymi. Jak podaje koncern, dziennie odnawia się w tym miejscu nawet 180 samochodów, a docelowa przepustowość to 45 tys. samochodów rocznie.

Trwa ładowanie wpisu

Reklama

Śladami Francuzów podąża również Toyota, która sprzedaje ogromne ilości samochodów w ramach projektu Kinto. Japończycy uruchomili przy fabryce w brytyjskim Burnaston specjalny dział odpowiedzialny za regenerację samochodów.

Regenerowane samochody to dodatkowy zarobek dla producentów

Odważna wizja francuskiego producenta zakłada, że do końca aktualnej dekady Renault uzyska większe przychody ze sprzedaży zregenerowanych samochodów używanych niż ze sprzedaży nowych aut.

Żeby cały interes był rentowny, producenci muszą zadbać o to, żeby ich produkty miały możliwie wysoką wartość rezydualną. Zwłaszcza, jeśli będą oczekiwać, że odnowione egzemplarze pozwolą zarobić więcej niż w przypadku zwykłych samochodów używanych z gwarancją. Tym bardziej, że ten proces można przeprowadzić nawet przez trzy cykle użytkowania.

Renault / fot. Renault

Regenerowane samochody, jak wygląda cały proces?

W obu przypadkach trafią tam auta, które importerzy lub dilerzy odbierają od klientów po zakończeniu okresu wynajmu lub leasingu. Auto trafia na bardzo surową kontrolę techniczną, gdzie wszystkie kluczowe elementy są skanowane i fotografowane, aby ułatwić ocenę stanu pojazdu (nadwozia, wnętrza, podwozia i ogumienia). W przypadku największych szkód dokonuje się napraw blacharskich i lakierniczych. Zużyte części mechaniczne wymienia się na zregenerowane, żeby maksymalnie wykorzystywać dostępne zasoby. Na koniec samochód jest gruntownie czyszczony i przechodzi jeszcze jeden test.

Cały proces wygląda trochę jak produkcja w fabryce, ale w rzeczywistości jest to warsztat z pełną gamą dodatkowych usług. Wszystko jest ściśle zaplanowane i musi trwać maksymalnie krótko.

Renault / fot. Renault

Regenerowane samochody zamiast używanych, klienci są mocno zainteresowani

Magazyn "What Car?" przeprowadził ankietę wśród prawie tysiąca nabywców samochodów. Okazało się, że co najmniej 44 proc. ankietowanych byłoby skłonnych zapłacić tę samą kwotę za odnowiony pojazd, co za samochód używany z gwarancją od dilera. Tylko 19 proc. uczestników ankiety odpowiedziało, że zapłaciłoby drożej za takie auto.

Natomiast jedna trzecia pytanych uznała, że byłaby skłonna zatrzymać swój obecny samochód na dłużej, gdyby wiedziała, że jest możliwość odnowienia go u producenta przy wykorzystaniu nowych podzespołów.

Regenerowane samochody, producenci muszą zainwestować w marketing

Producenci samochodów najpierw musieliby zainwestować w promocję usługi. Tylko 17 proc. ankietowanych odpowiedziało, że słyszało o fabrycznej regeneracji pojazdu. Wielu producentów nowych samochodów do tej pory raczej niechętnie wydawało pieniądze na promowanie programów sprzedaży samochodów używanych, ponieważ priorytetem była cały czas sprzedaż nowych aut. W ostatnich latach rynek mocno się zmienił. Wiele koncernów będzie dążyć do optymalizacji kosztów i maksymalizacji zarobków przy ciągle ograniczającym się rynku.

W przypadku programów sprzedaży samochodów używanych, odpowiedzialność za odnawianie pojazdów zgodnie ze standardem spoczywała do tej pory wyłącznie na dilerach i partnerach, a zarobek wynikający z takich operacji nie trafiał do producenta.

W obliczu ograniczonej podaży i popytu producenci samochodów będą chcieli mieć bliższy kontakt z pierwszym, drugim, a nawet trzecim właścicielem samochodu, a tym samym uzyskać przychód z tego tytułu.

Renault / fot. Renault

Regenerowane samochody to przyszłość branży

Zdaniem ekspertów, programy fabrycznej regeneracji aut używanych to tylko jedna z wielu koncepcji, jakie pojawią się w najbliższym czasie w branży motoryzacyjnej. Zrównoważony rozwój i recykling stają się coraz bardziej istotnymi zagadnieniami nie tylko dla marek samochodowych, ale również dla klientów.

Fabrycznie regenerowane samochody dają dużo korzyści kupującym. Przede wszystkim otrzymują pełnowartościowy produkt w stanie fabrycznym bez ukrytych wad, a do tego gwarancję producenta. To wszystko w cenie niższej niż cena nowego samochodu.