Volvo XC90 T8 eAWD Recharge ma dwa silniki, jedno gniazdko do ładownia, napęd na cztery koła, ośmiobiegowy automat, siedem foteli, przynajmniej tuzin systemów wspierających kierowcę i zestaw 19 głośników zdolny zadowolić "podniebienie" audiofila. Tak skompletowany szwedzki SUV z hybrydą plug-in pod maską i w wersji R-Design wygląda spektakularnie. Przynajmniej jak milion euro ułożonych równiutko w walizce. A po wciśnięciu przycisku Power cały potencjał 408-konnnego napędu w 5,6 s rozpędza 2,3-tonowewego kolosa od zera do 100 km/h. Jednak jego powab i cena startująca z poziomu 370 tys. zł przez kilka dni przestały imponować…
Miliony euro w Gdyni
A to za sprawą czterech jednostek klasy Volvo Ocean 65, które do żeglarskiej stolicy Polski przypłynęły z Kłajpedy w ramach europejskiego prologu The Ocean Race. To już trzecia nazwa regat, które odbywają się od 1973 roku. Najpierw przez niemal 20 lat jako Withbread Round the World, później jako Volvo Ocean Race i wreszcie – jako The Ocean Race. Start oceanicznych zmagań będzie miał miejsce w 2022 roku. Teraz czas na europejskie touree. W Kłajpedzie, Gdyni, Sztokholmie i kilku innych miastach portowych Starego Kontynentu będzie można oglądać te niezwykłe jachty, których budowa pochłonęła kilka milionów euro.
Do Gdyni zawinęły cztery łodzie: z Litwy, Austrii, Holandii i … Polski. To też nie mała sensacja, gdyż wielki oceaniczny świat omijał nasz kraj od 1974 roku. Załoga Poland Sailing to pierwsza ekipa od 47 lat, która wystartuje pod biało-czerwoną banderą. Ale nie pierwsza w ogóle. W 1973 roku na starcie pierwszego oceanicznego maratonu stanęły dwie polskie jednostki: Otago i Copernicus. Już pół wieku temu były na tyle przestarzałe i wolne, że nie miały szans na zwycięstwo. Ale sukcesem było samo dotarcie do mety, bo kilku załogom się to nie udało.
Obie polskie jednostki ukończyły rejs dookoła globu, przy czym Otago niewiele później rozbił się i zatonął, a Copernicus został jedyną pamiątką po tych zmaganiach. On też zresztą zatonął, ale tuż przy brzegu; udało się go wydobyć i przywrócić do sprawności. Obecnie należy do Yacht Klubu Stal, którego baza mieści się tuż przy gdyńskiej marinie. Ta wykonana z drewna jednostka jest często widywana na polskich wodach. W 2018 roku jej załoga została zaproszona na rejs legend Volvo Ocean Race. Wówczas na metę tych regat, oprócz zaciekle walczących współczesnych załóg, wpłynęły te wiekowe jednostki z pierwszych edycji. Copernicus był najstarszą z nich, a na jego pokładzie znalazł się Bronisław Tarnacki – oryginalny zawodnik, który w 1973 roku ukończył na nim tę ciężką, dookoła-ziemską próbę.
Z kolei jednostki klasy Volvo Ocean 65, które zawinęły do Gdyni to konstrukcje reprezentujące to co najlepsze we współczesnym żeglarstwie. Ich kadłub wykonany jest z włókna węglowego, podobnie jak wiele innych elementów. Mają 65 stóp długości i masz o wysokości ponad 20 m. Kolejnych 5 m pod lustrem wody jednostkę wieńczy tzw. bulb. To kilkutonowy balast o kształcie torpedy, który na specjalnym, ruchomym stateczniku umożliwia pływanie łodzi w niebywałych przechyłach. W Gdyni można było podziwiać także dwa wyścigi przybrzeżne. Tej klasy wydarzenie nie odbyło się w Polsce jeszcze nigdy. Bo wielki żeglarski świat odbywał się bez Polaków. Na szczęście jest szansa, by to zmienić.
Polacy odnosili wiele sukcesów na małych żaglówkach lub w windsurfingu. Mateusz Kusznierewicz, Dominik Życki, Przemysław Miarczyński, czy Zofia Noceti-Klepacka – oto przykłady naszych żeglarskich medalistów olimpijskich. Ale prawdziwy żeglarski świat wymaga ogromnych pieniędzy. Barcelona World Race, Velux Five Oceans, Puchar Ameryki, czy Volvo Ocean Race – to są Himalaje tego sportu. I tak jak Himalaje – sporo kosztują. Mieliśmy swoją jednostkę klasy Imoca, której kapitanem był Zbigniew Gutkowski. Mieliśmy także kilka dużych jednostek, które jednak były zbudowane poza wszelkimi klasami. Ale nareszcie mamy załogę oceaniczną, w konkretnej, liczącej się klasie: Volvo Ocean 65.
Polacy powalczą na jednostce klasy Volvo Ocean 65
Ta klasa została wprowadzona kilka lat temu w myśl zasady "One Design". Wszystkie łodzie VO65 zostały zbudowane przez jedną stocznię i według jednego projektu. Tak jak w słynnej, małej klasie olimpijskiej Laser – miały się liczyć umiejętności, a nie przewaga technologiczna. Polski oddział Volvo będzie miał dylemat, komu kibicować? Jedynej polskiej drużynie Poland Sailing, czy jednostce wystawionej przez Volvo Cars zachęcającej do oczyszczania oceanów plastików? Naturalnie na tym poziomie żeglowania drużyny są międzynarodowe. Polakami pokieruje doświadczony, holenderski skipper – Bouwe Bekking. Wielokrotnie był blisko wygranej i wiele razy wymykała mu się ona z rąk. Teraz ma szansę dokonać tego, o czym marzy od lat. Zresztą na tej samej łodzi, którą dowodził w edycji VOR 2017/2018. Wtedy wystawiona przez ekipę Mapfre, dziś przemalowana na czerwono i reprezentująca Polskę.