Silnik Diesla nie ma przyszłości w samochodach oferowanych przez nowy koncern Stellanis, który powstał z fuzji FCA i PSA. Należąca obecnie do włosko-amerykańsko-francuskiego giganta fabryka w Tremery, we wschodniej Francji – uznawana za największy zakład produkujący jednostki wysokoprężne – przestawi się na produkcję silników elektrycznych. A plany imponują…
– W 2020 roku mniej niż 10 proc. produkcji tego zakładu stanowiły silniki elektryczne. W 2021 roku moce podwoją się by sięgnąć 180 tys. sztuk. A 2025 roku dojść 900 tys. sztuk– wylicza Reuters. Rewolucja w produkcji wynika ze spadku popytu na samochody z silnikiem Diesla. Jednostki tego typu popadły w niełaskę w 2015 roku po ujawnieniu afery "dieselgate".
Analitycy wskazują, że mimo pandemii i przy wciąż niepewnym poziomie popytu na auta akumulatorowe, producenci samochodów od Volkswagena po Nissana rezygnują z modeli z silnikiem Diesla i zwiększają produkcję napędów elektrycznych.
Silniki elektryczne z Francji do e-aut produkowanych w Tychach?
Można spodziewać się, że właśnie nowe elektryczne układy napędowe produkowane w Tremery zamiast diesli trafią do samochodów wytwarzanych w Tychach. Przypominamy, że tuż przed końcem 2020 roku gruchnęła wiadomość o wielkiej inwestycji FCA na Śląsku. Projekt szacowany na nawet 2 mld euro przewiduje rozbudowę zakładu i uruchomienie produkcji trzech nowych modeli samochodów marek Fiat oraz pierwszy raz w historii Jeep i Alfa Romeo. Pierwsze auto zjedzie z taśmy już w drugiej połowie 2022 roku, a prace przygotowawcze pod instalację nowych maszyn już trwają.
Auta będą oparte na zupełnie nowej platformie, która uwolni drogę do zastosowania różnych rodzajów napędu, w tym układów hybrydowych (także plug-in, czyli z możliwością ładowania z gniazdka) i wersji w 100 proc. elektrycznych.
Nieoficjalnie mówi się, że w Tychach będzie produkowany nowy SUV segmentu B, który na potrzeby marek Jeep, Fiat i Alfa Romeo będzie inaczej stylizowany. A dzięki połączeniu sił z francuską Grupą PSA koncern z Turynu zyska dostęp do platformy CMP, na której już powstaje Peugeot 2008 czy Opel Mokka (taki zabieg potwierdzają dzisiejsze słowa Tavaresa). Strategia o tyle słuszna, że SUV-y i crossovery najróżniejszej maści są obecnie w modzie, a prognozy mówią o rosnącym zapotrzebowaniu na auta tego rodzaju. Z drugiej strony FCA wprowadzając do produkcji auta z napędem zelektryfikowanym i w 100 proc. akumulatorowym stara się sprostać coraz ostrzejszym wymogom dotyczącym emisji narzucanym przez UE.
Rok 2021 bezprecedensowy dla silników Diesla
We wrześniu 2020 roku rejestracje samochodów zelektryfikowanych (hybrydowych HEV, PHEV i elektrycznych BEV), po raz pierwszy były większe niż aut z silnikami Diesla. W ocenie badaczy z IHS Markit w 2021 co najmniej 20 modeli nie będzie już dostępnych w wersji wysokoprężnej. Eksperci podkreślają, że będzie to "bezprecedensowy" rok jeśli chodzi o odchodzenie od silników na olej napędowy. Oczywiście niektórzy producenci będą oferować hybrydy spalinowo-elektryczne wykorzystujące konstrukcję dieslowską.
– 2021 będzie rokiem kluczowym, pierwszym prawdziwym przejściem do świata modeli elektrycznych – powiedziała Laetitia Uzan, przedstawicielka związku CFTC w Tremery.
Nie ma diesla, nie ma pracy?
Przy okazji przejścia na produkcję silników elektrycznych dla 3 tys. pracowników Tremery i reszty przemysłu motoryzacyjnego pojawia się komplikacja. Jednostki elektryczne są prostsze w budowie – wykorzystują ledwie piątą część elementów potrzebnych do budowy diesla. Stąd pytanie o przyszłość zatrudnienia. Związkowcy liczą, że problem po części złagodzą "naturalne odejścia" wynikające z przechodzenia pracowników na emeryturę. W miejsce tych osób nie byłaby już prowadzona rekrutacja. Carlos Tavares, dyrektor generalny Stellanis, niedawno podkreślił, że nie przewiduje zamykania fabryk, a firma będzie starać się chronić miejsca pracy.
Z kolei szacunki mówią, że we Francji, w związku z kasowaniem produkcji diesla utratą pracy zagrożonych jest przynajmniej 15 tys. osób z 400 tys. zatrudnionych w branży motoryzacyjnej. W niemieckim przemyśle motoryzacyjnym pojawienie się aut elektrycznych może zagrozić 100 tys. miejsc pracy, zatrudnienie może stracić jedna na osiem osób – wyliczył instytut IAB.