Zamiar ograniczenia sprzedaży pojazdów spalinowych ogłosił gubernator Kalifornii Gavin Newsom (Demokrata), według którego najludniejszy stan USA podąża w ślad za 15 krajami na świecie, które złożył podobne deklaracje - m.in. Wielką Brytanią. Wyraził zarazem nadzieję, że inne amerykańskie stany pójdą za przykładem Kalifornii, tak jak w przypadku zaostrzenia wymogów dotyczących wydajności paliwowej.
Rozporządzenie wykonawcze Newsoma określa "cel" zakazania od 2035 r. sprzedaży nowych samochodów z silnikami benzynowymi. Nie obejmuje natomiast rynku wtórnego i nie przewiduje delegalizacji posiadania ani użytkowania nabytych przed tym terminem pojazdów. Dokument nie jest też na razie wiążący; do tego niezbędne będą przepisy, których opracowaniem ma się zająć CARB. Rada ta planuje także zapis o pełnym, w miarę możliwości, zastąpieniu w stanie pojazdów o średnim i dużym tonażu maszynami bezemisyjnymi do 2045 r.
Polityk publicznie podpisał dokument w tej sprawie na masce prototypowego elektrycznego Forda Mustanga Mach-E. Wydarzenie odbyło się w tle rekordowych pożarów w stanie, których rosnącą intensywność i częstotliwość w kolejnych sezonach specjaliści wiążą z globalnymi zmianami klimatu. Inicjatywa wpisuje się w szersze zobowiązanie Kalifornii do ograniczenia całkowitej emisji gazów cieplarnianych w stanie do 2050 r. o 80 proc. względem poziomu z 1990 r.
W ocenie agencji rozporządzenie Newsoma to najdalej idące z dotychczasowych posunięć amerykańskich stanów w drodze do wyeliminowania z użytku pojazdów spalinowych. Deklaracja gubernatora Kalifornii została entuzjastycznie przyjęta przez organizacje działające na rzecz ochrony środowiska. Zarazem spotkała się ze sceptycyzmem branży motoryzacyjnej oraz z otwartą krytyką ze strony administracji prezydenta Donalda Trumpa.
Według Newsoma nowy cel klimatyczny stanowi "okazję dla gospodarki" i ma szanse zapewnić nowe miejsca pracy oraz wspomóc rozwój producentów samochodów. Grupa reprezentująca same przedsiębiorstwa, m.in. General Motors, Toyotę i Volkswagena, twierdzi jednak, że "wymogi ani zakazy nie przekładają się na sukcesy rynkowe".
Położona na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych Kalifornia odpowiada za 11 proc. całkowitej sprzedaży samochodów w kraju. Pojazdy zelektryfikowane stanowią obecnie mniej niż 10 proc. nowych aut sprzedawanych w stanie, co i tak stanowi najlepszy wynik w całych USA - wskazuje Reuters.
Rzecznik Białego Domu Judd Deere nazwał deklarację gubernatora Kalifornii "alarmującą" i zagrożeniem dla pracowników oraz konsumentów, którzy mieliby ponieść wyższe koszty. Jak zapowiedział, "prezydent Trump się na to nie zgodzi".
Republikańska administracja Trumpa pozostaje zaangażowana w szeroki spór prawny z Kalifornią w kwestii stanowych przepisów dotyczących m.in. norm emisji, wysokości kar za ich naruszanie oraz wymaganego udziału pojazdów elektrycznym w rynku. Jak zauważa agencja Reutera, jeśli sąd utrzyma w mocy federalne rozporządzenie blokujące ostatnie z wymienionych posunięć Kalifornii, stanie to na drodze także do przyjęcia celu określonego przez Newsoma.
Kontrkandydat Trumpa w listopadowych wyborach prezydenckich w USA, Demokrata Joe Biden, deklaruje poparcie dla elektryfikacji transportu i rozwoju elektromobilności, choć uważa, że działania w tym kierunku powinny mieć charakter zachęt, a nie nakazów. Polityk obiecał przeznaczyć na ten cel "miliardy dolarów" w razie wygranej.