To jedna ze zmian w przepisach dotyczących szkolenia kierowców, którą zamierza wprowadzić Ministerstwo Infrastruktury. Dziś osoba, która ukończyła podstawowy kurs na prawo jazdy w ośrodku szkolenia kierowców (OSK), jeśli nie czuje się pewnie przed przystąpieniem do egzaminu państwowego, może skorzystać ze szkolenia uzupełniającego. Mimo że teoretycznie całkiem dobrze powinna już radzić sobie za kierownicą, nadal może wsiadać za kółko tylko pod okiem instruktora. W dodatku w samochodzie wyposażonym m.in. w dodatkowe lusterka czy hamulec i sprzęgło po stronie pasażera. Dodatkowe jazdy prywatnym autem (np. pod okiem rodzica) są bardzo ryzykowne nie tylko dla kandydata na kierowcę, ale także osoby, która go nadzoruje. Oboje popełniają wykroczenie.
– Tymczasem kierowcy po ukończeniu kursów brakuje często nie tyle umiejętności, ile obycia za kierownicą. Nie wszyscy po zaliczeniu wymaganych 30 godzin czują się pewnie i swobodnie. Dlatego chcemy dać możliwość odbywania dodatkowych jazd z opiekunem – słyszymy w Ministerstwie Infrastruktury.
Na razie nie wiadomo, czy jazda pod okiem dorosłego opiekuna będzie możliwa dla wszystkich kandydatów, czy tylko dla tych, którzy rozpoczną szkolenie przed osiągnięciem wymaganego wieku. Pewne jest natomiast, że osoba nadzorująca przyszłego kierowcę musi być z nim spokrewniona, i to w pierwszym stopniu. Oznacza to, że dodatkowych jazd nie będzie można odbywać pod okiem babci czy dziadka, brata, a tym bardziej kolegi. W praktyce będzie to mogła być matka, ojciec czy opiekun prawny przyszłego kierowcy. I to taki, który posiada prawo jazdy przynajmniej od pięciu lat. Poza tym okres, w którym taka osoba, nie mając formalnie uprawnień, mogłaby jeździć z opiekunem, będzie ograniczony. Decyzja, czy będzie to rok czy dwa lata, jeszcze nie zapadła. Wiadomo natomiast, że auto nie będzie musiało mieć dodatkowych pedałów, a jedynie lusterka. Nie będzie też można odbywać takich jazd po autostradach i drogach ekspresowych.
– Zazwyczaj nowe przepisy dla kierowców oznaczają kolejne sankcje albo utrudnienia. Dlatego cieszę się, że wreszcie jest inicjatywa, która ma kierowcom ułatwić życie, a nie uprzykrzyć. Popieram pomysł – mówi Andrzej Łukasik z Polskiego Towarzystwa Kierowców.
Jak podkreśla Roman Stencel, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Ośrodków Szkolenia Kierowców, nabywanie dalszych doświadczeń powinno się przełożyć na wzrost umiejętności przyszłych kierowców i wzrost zdawalności.
– Takie rozwiązania od wielu lat funkcjonują w niektórych europejskich krajach. Dlatego jako środowisko uważamy, że po zakończeniu szkolenia podstawowego kandydat na kierowcę powinien mieć możliwość jazdy z rodzicem. Osobiście myślę jednak, że lepiej byłoby, gdyby było to możliwe po zakończeniu szkolenia, a przed egzaminem wewnętrznym – mówi Roman Stencel. – Wynika to z faktu, że czasem nawet doświadczeni kierowcy mają złe nawyki, jak trzymanie nogi na sprzęgle, ręki na dźwigni biegów czy kierownicy w pozycji za piętnaście trzecia. Te wszystkie błędy są potem piętnowane na egzaminie, a zdawalność w coraz większym stopniu będzie wpływać na ocenę OSK. Dlatego optymalną sytuacją byłoby, gdyby po jazdach z rodzicem, a przed egzamin państwowym kandydat zdawał jeszcze egzamin wewnętrzny – mówi instruktor, który dodaje, że dzięki temu można byłoby obniżyć wiek, w którym można rozpocząć szkolenie. Dziś w przypadku prawa jazdy kategorii B zapisać się do OSK można na trzy miesiące przed ukończeniem 18. roku życia.
– To jest kapitalny pomysł, tylko wymaga dopracowania wielu istotnych szczegółowych rozwiązań, zarówno jeśli chodzi o kompetencje osoby, która mogłaby być opiekunem, jak i oznakowania auta – dodaje Krzysztof Bandos z Polskiej Federacji Stowarzyszeń Szkół Kierowców.
Ale są też głosy sceptyczne. – Nie wydaje mi się to dobrym kierunkiem. Biorąc pod uwagę umiejętności kierowców, dominujący styl jazdy i liczbę wypadków na polskich drogach, nie sądzę, by osoba z pięcioletnim doświadczeniem miała odpowiednie kompetencje do udzielania wskazówek przyszłemu kierowcy – uważa Filip Grega z Fundacji SOS Odpowiedzialne Szkoły Jazdy.