- Jelcz inwestuje w nową fabrykę samochodów. Wykorzysta hale po Rafako w Raciborzu
- Jelcz daje pracę. 500 osób do produkcji samochodów wojskowych
- Jelcz 3. generacji do produkcji seryjnej. Sukces polskich inżynierów
- Tak wygląda Jelcz 3. generacji. Opancerzona i niższa kabina
- Nowy Jelcz z silnikiem od Maybacha. Jaka moc jednostek napędowych?
Jelcz inwestuje w nową fabrykę samochodów. Wykorzysta hale po Rafako w Raciborzu
Jelcz nie narzeka na brak zleceń z wojska. Dolnośląska spółka ma w ofercie ok. 70 typów podwozi pojazdów wojskowych, które są wykorzystywane w programach Wisła, Narew czy Pilica. W ostatnich miesiącach podpisała kontrakty o wartości ponad 1,2 mld zł. Lawina spływających zamówień jest jednak ponad siły głównego zakładu w Jelczu-Laskowicach. Szczególnie, że macierzyste hale są zbyt wąskie do produkcji militarnych ciężarówek z napędem w układzie 8x8 czy 10x10. Co prawda w ciągu 4-5 lat powinna zostać wybudowana nowa hala, a od niedawna trwa współpraca z Autosanem, dzięki której w Sanoku uruchomiono dodatkową linię montażową. To również nie wystarcza. Szczególnie, że firma planuje wyprodukować 700 samochodów w tym roku, a do 2028 bramy powinno opuszczać już 1000 wozów rocznie.
Stąd Jelcz inwestuje w produkcję samochodów w Raciborzu w halach po Rafako, które ogłosiło upadłość. Podpisano już list intencyjny ws. zagospodarowania nieruchomości – PGZ na potrzeby produkcji Jelcza zamierza kupić od syndyka pięć hal o powierzchni od 1500 do 2000 m kwadratowych. Następnie około 1,5 roku potrwa przygotowanie infrastruktury produkcyjnej. Pracę w nowej fabryce pojazdów wojskowych znajdzie przynajmniej 500 osób.
Jelcz daje pracę. 500 osób do produkcji samochodów wojskowych
– Fakt, że w Raciborzu będzie odbywać się produkcja zbrojeniowa, daje bardzo stabilną perspektywę. Losy ludzi tu pracujących nie będą zależały od kaprysów właścicieli czy wahań na rynku. Partnerami dla produkcji w Raciborzu będą MON i Wojsko Polskie – to gwarancja stabilności dla lokalnej społeczności – powiedział premier Donald Tusk.
Rafako to firma, która działała w branży energetycznej, m.in. produkowała bloki energetyczne i urządzenia związane z wytwarzaniem energii. W styczniu uprawomocniła się decyzja sądu ws. ogłoszenia upadłości spółki. W kwietniu premier zapowiedział interwencję państwa i przekazanie 700 mln złotych przez Agencję Rozwoju Przemysłu (ARP) w celu wsparcia m.in. Rafako. Na podwoziach z Raciborza będą montowane rakiety i radary, m.in. dla realizacji programu Narew. Jednocześnie spółka z Dolnego Śląska szykuje się do seryjnej produkcji nowych modeli Jelcza 3. Generacji. Co to za samochody?
Jelcz 3. generacji do produkcji seryjnej. Sukces polskich inżynierów
Nowa generacja samochodów Jelcz z niezależnym zawieszeniem została stworzona od podstaw przez polskich inżynierów. Powstały dwa typy tych pojazdów – trzyosiowe podwozie o oznaczeniu 663.45 oraz czteroosiowy wóz 883.57. Model 663.45 ma być nośnikiem dla systemu rakietowego Homar-A, czyli amerykańskiej wyrzutni HIMARS. Drugi pojazd w układzie napędowym 8×8 przewidziano m.in. do przewozu kontenerów 20 stopowych. Pierwsze partie zostały zamówione przez Agencję Uzbrojenia w konsorcjum PGZ-WWR.
Tak wygląda Jelcz 3. generacji. Opancerzona i niższa kabina
Kabina w Jelczach 3. generacji jest niższa wobec kwadratowych szoferek obecnych samochodów. Bardziej wysunięty przód z podcięciem zamiast zderzaków ułatwi przeprawę w terenie. Szyby oraz wykonana ze stali Armox 500 skorupa kabiny zapewniają 1. poziom ochrony balistycznej według normy STANAG 4569 (przewidziano montaż dodatkowego opancerzenia).
Silnik Diesla razem z przekładnią automatyczną ZF przysunięto za przedział pasażerski. Takie rozwiązanie ma m.in. przyspieszyć wymianę zespołu napędowego w warunkach polowych.
Nowy Jelcz z silnikiem od Maybacha. Jaka moc jednostek napędowych?
Jelcz w samochodach 3. generacji stosuje jednostki wysokoprężne niemieckiej firmy MTU, której założycielem był sam Wilhelm Maybach. Model 663.45 skrywa silnik o pojemności 12,8 l i mocy 450 KM (2000 Nm). Większy Jelcz 883.57 z układem 8x8 dostał 15.6-litrowego diesla o mocy niemal 580 KM (2850 Nm).
Niezależne zawieszenie to także całkowicie nowa konstrukcja stworzona z komponentów sprowadzonych z USA. Zamiast tradycyjnych sztywnych mostów i resorów piórowych inżynierowie postawili na układ z podwójnymi wahaczami poprzecznymi, amortyzatorami teleskopowymi, sprężynami śrubowymi oraz stabilizatorami. – Wozy docelowo zostaną podstawowymi pojazdami terenowymi Wojska Polskiego. Architektura tych pojazdów jest o wiele nowocześniejsza od dotychczasowej, a przy tym zapewnia pokaźny potencjał rozwojowy – zapewniają przedstawiciele spółki Jelcz.
Jelcz 3. generacji z armatą do niszczenia samolotów, dronów i rakiet
Właśnie taki Jelcz 3. generacji o oznaczeniu 663.45 posłużył za trzyosiową platformę samobieżnej armaty SA-35 kalibru 35 mm. Czym wyróżnia się najnowsza broń opracowana przez należącą do PGZ spółkę PIT-RADWAR?
Do stworzenia tego zabójczego kolosa wykorzystano armatę morską OSU-35K, którą już dostał polski niszczyciel min ORP Mewa. Na lądzie samobieżna armata SA-35 ma niszczyć wrogie samoloty, helikoptery, pociski manewrujące oraz bezzałogowe statki powietrzne różnej wielkości (np. drony wykorzystywane do misji zwiadowczych czy ataków kamikadze). Dzięki napędowi 6x6 może przemieszczać się w bardzo trudnym terenie i szybko zmieniać pozycję bojową.
Zdaniem konstruktorów o sile polskiej broni stanowi wykorzystanie amunicji programowalnej, niezależnego optoelektronicznego systemu śledzenia celów ZGS-35, hybrydowego systemu kierowania ogniem z radarem TUGA oraz sensorami optoelektronicznymi. Eksperci zauważają, że system artyleryjski opracowany przez PIT-RADWAR jest znacznie lepszy od rosyjskiego Pancyra i to mimo tego, że sprzęt moskali wykorzystuje dwie dwulufowe armaty kalibru 30 mm oraz zestaw nawet 12 rakiet przeciwlotniczych.
Za pracę wieży SA-35 odpowiadają elektryczne siłowniki i napędy. O przeładowanie dba elektrohydrauliczny siłownik. Całością można sterować zdalnie z przenośnego pulpitu operatorskiego. Kompozytowa wieża z armatą waży 2,6 tony, a sam Jelcz z osprzętem to przynajmniej 5 t. Konstruktorzy z polskiej spółki wskazują, że obok armaty SA-35 na podwoziu Jelcza 6x6 można dołożyć radar, rakiety przeciwlotnicze Piorun i system zakłóceń radioelektronicznych.
Polska superbroń trafi wroga bez pudła
Armata SA-35 zamontowana na Jelczu do zestrzelania np. niewielkiego drona ma wykorzystać kilka pocisków polskiej amunicji programowalnej (dwustronne dosyłanie amunicji, dwa magazyny mieszczą po 100 nabojów). Jej szybkostrzelność wynosi 550 strz./min. Do tego za naprowadzanie na cel odpowiada systemem nowej generacji oparty na głowicy optoelektronicznej zamocowany tuż za kabiną auta na wysięgniku (integruje cyfrowy kanał dzienny, kanał laserowy, kanał termowizyjny oraz system swój–obcy). W przyszłości w tej broni zastosowanie znajdzie radar TUGA także opracowany przez PIT-Radwar.
Jelcz 8x8 z wyrzutnią Homar-K (K239 Chunmoo) to potężna broń
Obecnie samochody Jelcz P882.57 TS T45 K-MLRS z napędem 8x8 są nosicielami wieloprowadnicowych wyrzutni Homar-K (czyli koreańskich K239 Chunmoo). Polska armia dysponuje ok. 90 zestawami tej niszczycielskiej broni. Za łączenie uzbrojenia z podwoziami odpowiada Huta Stalowa Wola (część PGZ). Do kompletu polscy specjaliści dokładają zautomatyzowany zestaw kierowania ogniem Topaz, cyfrową platformę komunikacyjną Fonet i systemem łączności radiowej Radmor. Właśnie takie bestie Jelcza w łatach kamuflujących i z wyrzutniami Homar-K stacjonują w Olecku, gdzie swoją drugą bazę ma 1. Mazurskiej Brygady Artylerii im gen. J. Bema z Węgorzewa.
Łącznie Wojsko Polskie ma otrzymać 288 wyrzutni produkowanych przez koreański koncern Hanwha Aerospace; dostawy mają potrwać do 2027 roku. Do tego przewidziano dwie dodatkowe wyrzutnie na użytek szkoleniowy. Zapas amunicji przewiduje kilkanaście tysięcy pocisków precyzyjnego rażenia, na dystansie 80 km (Chunmoo 239 mm Missile) i 290 km (Long Range Missile).
Czy taki zasięg wystarczy? Z Olecka w linii prostej jest przynajmniej 36 km do granicy z Rosją i ok. 150 km od Królewca (wcześniej Kaliningrad). Koreańczycy Hanwha Areospace planują też zwiększenie zasięgu swoich niszczycielskich pocisków do 500 km. Mapa mówi, że z Olecka do Mińska jest tylko ok. 330 km. Koreańczycy Hanwha Areospace planują też zwiększenie zasięgu swoich niszczycielskich pocisków do 500 km.
Wystrzeli 6 pocisków w ciągu 30 sekund. Rakiety do niszczenia piechoty i bunkrów
– Rakiety kalibru 239 mm mają długość 3,96 m i są naprowadzane za pomocą GPS/INS w dwóch trybach działania: detonacji głowicy nad celem, stosowanym w celu zwalczania piechoty przeciwnika, oraz o opóźnionym działaniu, w celu niszczenia bunkrów – wyjaśniają wojskowi.
Jeden zasobnik może wystrzelić 6 pocisków w ciągu 30 sekund, czyli pełna salwa z dwóch zasobników trwa minutę. Przeładowanie dwóch zasobników zajmuje 7 minut. Wozy amunicyjne do systemu Homar-K także dostarcza także Jelcz.
Jelcz z napędem 8x8 to opancerzony kolos. Jakie możliwości terenowe?
Jelcz, który został zintegrowany z wyrzutnią Homar-K, to podwozie typu P882.57 - samochód czteroosiowy w układzie napędowym 8x8. Pojazd ma 11 m długości, 2,8 m szerokości. Masa całkowita może wynosić do 22,5 t. Samochód ma zdolność pokonywania przeszkód terenowych o wysokości do 30 cm. Przejedzie także rów o szerokości do 60 cm i przeprawę wodną o głębokości 1m.
Opancerzona trzymiejscowa kabina jest przeznaczona do eksploatacji w klimacie umiarkowanym (w zakresie temperatur -30°C do +50°C). Opancerzenie zapewnia załodze 90 proc. prawdopodobieństwo ochrony balistycznej i przeciwminowej (zgodny z normą STANAG 4569). W ścianie przedniej są dwa okna z szybami płaskimi. W dachu okrągły luk do przewietrzania i ewakuacji. Do tego jest system samoobrony "Obra" zintegrowany z 8 głowicami detekcyjnymi i 8 wyrzutniami granatów dymnych.
Pojazd został dodatkowo wyposażony w niezależne ogrzewanie wodne o mocy grzewczej 12 kW, ułatwiające rozruch silnika w niskich temperaturach. Zapewnia to specjalny układ podgrzewania silnika umożliwiający uruchomienie w temperaturze nawet do -30 °C. Samochód posiada także niezależne ogrzewanie powietrzne o mocy grzewczej 4 kW, układ ABS/ASR oraz wyciągarkę hydrauliczną służącą do wspomagania samoewakuacji. Do tego jest system SASOT (system automatycznego sterowania kontrolą zdatności, prognozowania uszkodzeń i wydawanie poleceń załodze w zakresie obsługi technicznej) i układ centralnego pompowania kół.