Kiedy można korzystać z klaksonu? Łatwo "wytrąbić" sobie mandat

Szum ulicznego ruchu, pędzące na sygnale karetki i kakofonia klaksonów samochodów, których kierowcy utknęli w korku. Takie odgłosy kojarzą się z dużymi miastami, ale nie każdy pamięta, że trąbienie, a ściślej mówiąc używanie sygnału dźwiękowego w obszarze zabudowanym, w praktyce niemal zawsze jest zabronione. Poganianie innych, wyrażanie złości czy irytacji uderzeniem w kierownicę nie popłaca i może skończyć się mandatem. Jakie są wyjątki od tej zasady i jaka kara czeka tych, którzy nadużywają głośnego sygnału?

O zasadach dotyczących używania sygnału dźwiękowego mówi ustawa Prawo o ruchu drogowym. Taryfikator zdradza z kolei, jakiego mandatu mogą spodziewać się kierowcy, którzy przesadzą z trąbieniem i popełnią powszechne, a jednocześnie stosunkowo rzadko karane wykroczenie.

Reklama

Mandat za klakson. Takie zasady obowiązują w mieście

Gdyby trąbienie za każdym razem kończyło się mandatem, w miastach z pewnością byłoby znacznie ciszej. W praktyce, kara za korzystanie z klaksonu nie jest nakładana zbyt często, a nawet w obszarze zabudowanym, w którym co do zasady nie można trąbić, zdarzają się sytuacje, w których kierowca może użyć sygnału.

Klakson / ShutterStock
Reklama

Obowiązujące w tym zakresie przepisy wyjaśnia ustawa Prawo o ruchu drogowym. Takie zapisy znajdziemy w Art. 29:

Art. 29. - Używanie sygnału dźwiękowego lub świetlnego

1. Kierujący pojazdem może używać sygnału dźwiękowego lub świetlnego, w razie gdy zachodzi konieczność ostrzeżenia o niebezpieczeństwie.

2. Zabrania się:
1) nadużywania sygnału dźwiękowego lub świetlnego;
2) używania sygnału dźwiękowego na obszarze zabudowanym, chyba że jest to konieczne w związku z bezpośrednim niebezpieczeństwem;
3) ostrzegania światłami drogowymi w warunkach, w których może to spowodować oślepienie innych kierujących.


Z przepisów wynika więc, że kierowca może zatrąbić, ale tylko wtedy, gdy ma zamiar ostrzec innych uczestników ruchu o niebezpieczeństwie. Obowiązujące przepisy różnicują też sytuacje drogowe w zależności od miejsca występowania. W miastach i na obszarze zabudowanym jedynie bezpośrednie zagrożenie pozwala nam użyć klaksonu. Przykład? Na dwupasmowej jezdni zatrzymujemy się przed przejściem i ustępujemy pierwszeństwa pieszym. W lusterku, na sąsiednim pasie widzimy jednak samochód, który nie zwalnia i zamierza ominąć nasz pojazd zagrażając pieszym przechodzącym przez pasy. W takiej sytuacji mamy pełne prawo, by sygnałem dźwiękowym ostrzec innych uczestników ruchu (w tym przypadku głównie pieszych) przed niebezpieczeństwem.

Kiedy nie możemy trąbić? Za to zachowanie będzie mandat

Sytuacje, w których używanie sygnału dźwiękowego może skończyć się mandatem występują dość często. Zgodnie z prawem nie możemy np. trąbić na kierowcę, który "utknął" na skrzyżowaniu i w ten sposób tamuje ruch. Korzystanie z klaksonu by "pogonić" innego uczestnika ruchu też nie jest najlepszym pomysłem. Mandatem może się skończyć również trąbienie w sytuacji, w której niebezpieczeństwo zostało już zażegnane, a my dajemy jedynie upust emocjom, w złości opierając rękę o kierownicę. Zasada jest prosta - jeśli nie ma bezpośredniego zagrożenia dla bezpieczeństwa, trąbienie jest niezgodne z przepisami.

Policja kontroluje kierowcę / Policja

Poza obszarem zabudowanym również występują miejsca, w których używanie sygnału dźwiękowego może być karane i jest zabronione. Znak B-29 „zakaz używania sygnałów dźwiękowych” stosowany jest w miejscach, które z uwagi na swój wypoczynkowy, uzdrowiskowy lub edukacyjny charakter powinny być chronione przed hałasem. Do grupy takich miejsc można zaliczyć np. zakłady lecznicze, sanatoria, szkoły, parki, rezerwaty przyrody czy ośrodki wypoczynkowe.

Jaki mandat za nadużywanie klaksonu?

Stosunkowo rzadko nakładany przez policję mandat za nadużywanie sygnału dźwiękowego nie jest wielki, bo zgodnie z rozporządzeniem wynosi 100 zł. Taryfikator nie przewiduje również punktów karnych. To jednak nie koniec możliwych konsekwencji za przesadny zapał do trąbienia na innych. W szczególnych przypadkach kara może być znacznie surowsza. Trzeba się o nią jednak mocno postarać.

Wyobraźmy sobie, że błogi spokój niedzielnego popołudnia na osiedlu zakłóca kierowca, który trąbi i długimi seriami klaksonu daje światu znać o swojej frustracji. Jego złości trudno się dziwić - nie może wyjechać z miejsca parkingowego, bo drugi kierowca postawił swoje auto tak, uniemożliwia ono wyjazd jeszcze kilku innym pojazdom. Przykra, życiowa sytuacja nie daje jednak prawa do używania sygnału dźwiękowego, a uciążliwe dźwięki mogą sprawić, że policja wezwana przez sąsiadów szybko uciszy trąbiącego kierowcę. W takich szczególnych przypadkach zastosowanie znajduje bowiem Kodeks wykroczeń. W artykule dotyczącym zakłócaniu spokoju czytamy bowiem:

Art. 51. - Zakłócenie spokoju lub porządku publicznego

§ 1. Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

§ 2. Jeżeli czyn określony w § 1 ma charakter chuligański lub sprawca dopuszcza się go, będąc pod wpływem alkoholu, środka odurzającego lub innej podobnie działającej substancji lub środka, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

§ 3. Podżeganie i pomocnictwo są karalne.

Przepisy pozwalają więc nałożyć znacznie surowszą karę wobec kierowcy, który swoim zachowaniem zakłóca spokój np. na cichym osiedlu, w godzinach wieczornych lub nocnych.

Konkluzja jest jasna - lepiej trzymać nerwy na wodzy. Klakson należy traktować tylko jako narzędzie do ostrzegania o niebezpieczeństwie. Frustracja i złość, choć powszechne, na drodze nigdy są dobrymi doradcami.

Kontrola drogowa, mandat, policja / Materiały prasowe / Policja