Miłośnicy klasycznych małych hatchbacków nie mają w ostatnich latach łatwo. No bo tak: właśnie do piachu poszedł Ford Fiesta, pod koniec 2022 r. pożegnaliśmy Nissana Micrę, od dłuższego czasu nie ma już z nami Fiata Punto, a dopiero ostatnio w jego miejsce Włosi postanowili sobie zrobić modnego crossovera o nazwie 600e. Cóż, no takie mamy teraz czasy. Ale są i dobre wiadomości: część innych rywali (np. Yaris, Corsa, Polo, 208) trzyma się nadal mocno i wcale nie wygląda na to, by przynajmniej w najbliższym czasie miało im się coś stać. Ciekawa przyszłość czeka też odświeżone właśnie Renault Clio. Czemu tak uważam? Bo właśnie z takiego auta wysiadłem. I bardzo mi się podobało.

Reklama

Na początek jednak garść historycznych faktów. Wiecie, że to właśnie Clio jest najlepiej sprzedającym się francuskim samochodem w historii? I choć to podobno my nauczyliśmy Francuzów jeść widelcem, to jednak wygląda na to, że robić dobre małe auta nauczyli się sami. Clio trzyma się więc na rynku dobrze, i to mimo faktu, iż od kilku lat ten klasyczny hatchback musi stawiać czoła swojemu technicznemu kuzynowi – Capturowi. Ten drugi ma m.in. wyższy prześwit, należy do najmodniejszego ostatnio segmentu i kosztuje rozsądne pieniądze, a mimo to Clio mu się "załatwić" nie udało. Przynajmniej jak dotąd mu się nie udało, i oby tak zostało.

Renault Clio: dwa tytuły Samochodu Roku

W liczbach wygląda to tak, że w Polsce klienci indywidualni chętniej sięgają jednak po Captura, zaś główną siłę nabywczą Clio (ok. 75 proc.) stanowią firmy i floty. Co ciekawe, Clio wyprodukowano od początku w liczbie niemal 16 milionów sztuk i jest to jedyny model segmentu B – obok Toyoty Yaris – który zdobył tytuł europejskiego Samochodu Roku (Car of the Year) więcej niż raz: francuskiego malucha wyróżniono w latach 1991 (Clio I) i 2006 (Clio III).

Reklama
Nowe Renault Clio E-Tech: co się zmieniło przy okazji liftingu? / dziennik.pl / Piotr Wróbel
Reklama

Bieżąca, czyli piąta już generacja Clio, jest w sprzedaży od 2019 r. – w Renault doszli więc do wniosku, że pora na modernizację. I, jak to się mówi, Francuzi cięli głęboko: z zewnątrz zmiany są na tyle duże, że mało wprawne oko mogłoby dojść do wniosku, że mamy do czynienia jakimś innym modelem. Lub z nowym autem. Ale po kolei.

Nowe Renault Clio: jakie zmiany po liftingu?

Największe zmiany objęły przednią część auta, mamy też m.in. aktualne logo Renault, nowe i wzory felg i lakier o nazwie "Rafale": (patrz zdjęcia), przeprojektowano też nieco tylną część nadwozia (m.in. zderzak, lampy). W zamyśle projektantów nowe Clio ma wyglądać bardziej zadziornie niż wersja sprzed modernizacji i chyba się to udaje. Uwaga: wersję R.S. Line zastępuje jednak (tak jak i w innych nowych modelach Renault) linia Esprit Alpine. W sumie logiczne, bo przecież marka Renault Sport (R.S.) już nie istnieje. Nad czym zresztą mocno ubolewam.

Po nowej "twarzy" najłatwiej go poznasz / dziennik.pl / Piotr Wróbel
Nowe lampy LED i światła do jazdy dziennej / dziennik.pl / Piotr Wróbel

Światła do jazdy dziennej i przednie lampy LED mają inny wygląd, ale są też nowocześniejsze: mogą składać się nawet z pięciu modułów (dotąd – trzy), dzięki czemu precyzyjniej regulują światło w trakcie zmiany wiązki ze świateł mijania na drogowe. Wymiary zewnętrzne zmianie natomiast nie uległy i są takie same, jak dotąd: Clio ma długość 4,053 mm, szerokość 1988 mm i wysokości 1439 mm.

Nowe Renault Clio: więcej systemów wspomagających

We wnętrzu jedna z ważniejszych zmian dotyczy zegarów: od tej pory standardem jest cyfrowy zestaw wskaźników (7 lub 10 cali) – analogowe zegary właśnie odeszły w Clio do lamusa. Wygląd zestawu wskaźników zmienia się w zależności od wybranego trybu jazdy, o doznania akustyczne może dbać niezły układ audio Bose. Clio może mieć na pokładzie łącznie 20 systemów wspomagających, w tym – aktywny tempomat z funkcją stop&go.

Na zdjęciu zegary 10-calowe / dziennik.pl / Piotr Wróbel
Rozbudowana konsola może… uwierać / dziennik.pl / Piotr Wróbel

A propos dźwięków: izolacja od szumów powietrza i toczenia jest, jak na segment B, bardzo przyzwoita, tyle tylko, że akurat w wersji hybrydowej (jedyna dostępna podczas prezentacji; szczegóły techniczne – patrz niżej) silnik spalinowy podczas jednostajnej jazdy w zakresie niskich i średnich obrotów ma tendencję do nieprzyjemnego buczenia/rezonowania. Co na dłuższą metę może nieco męczyć.

Ładowarka indukcyjna, dwa porty USB, wejście AUX, ale i tradycyjne gniazdo 12V. Apple CarPlay działa bezprzewodowo / dziennik.pl / Piotr Wróbel

Ogólnie wnętrze sprawia jednak bardzo przyzwoite wrażenie: materiały są niezłe i naprawdę dobrze spasowane, fotele wersji Esprit Alpine – wygodne i porządnie wyprofilowane. To o tyle godne podkreślenia, że niektórzy (w tym autor tych słów) wciąż mają traumę po tym, jak tanio i plastikowo wyglądała kabina w Clio IV.

Znakomite fotele w Esprit Alpine / dziennik.pl / Piotr Wróbel

Nowe Renault Clio: materiały z recyklingu

Ale wróćmy do naszego bohatera. Francuzi chwalą się bowiem, że w odświeżonym Clio V siedzenia, panele drzwiowe i deska rozdzielcza są pokryte ekologiczną tkaniną Tencel, którą z kolei produkuje austriacka firma Lenzing (materiał dostępny w wersji wyposażenia Techno). Zawiera ona 60 proc. włókien otrzymywanych z masy celulozowej pochodzącej z tzw. bioźródeł. Tapicerka skórzana? Zapomnijcie. W jej miejsce dostajemy ekologiczną tkaninę skóropodobną, zaś w Esprit Alpine – tkaninę złożoną w ponad 70 proc. z włókien pochodzących z recyklingu PET. Pokryto nią siedziska i oparcia siedzeń.

Nowe Renault Clio: jak jeździ wersja po liftingu?

Do jazd testowych udostępniono nam wyłącznie hybrydową odmianę E-Tech (moc systemu: 105 kW, czyli 143 KM; dostępna też przed liftem). Oprócz niej na polskim rynku do wyboru będą też: 1.0 TCe/91 KM (67 kW) i 1.0 TCe LPG/101 KM (74 kW). Diesel i najsłabsza wersja (SCe 65; moc: 67 KM) trafią na inne rynki, zaś silnik 1.3 TCe całkowicie wypada z oferty. A zatem – jak jeździ nowe Clio w wersji Esprit Alpine na 17-calowych felgach? Przyjemnie. A nawet bardzo przyjemnie.

Moc systemu to solidne 145 KM. Hybryda jest najszybszą wersją w gamie. I mało pali / dziennik.pl / Piotr Wróbel

Świetne wrażenie robi zawieszenie – jest przeważnie dość ciche, a przy tym na tyle sztywne, że zapewnia bardzo przyzwoitą kontrolę nad autem. Tylna oś – gdy ktoś się bardzo postara – wykazuje miłą tendencję do "nadrzucania", dobre wrażenie z kolei osłabia nieco gumowaty i dający niezbyt dużo wyczucia układ kierowniczy. Choć i tak miał on zostać poprawiony względem starszej wersji.

Nowe Renault Clio: ile pali hybryda?

Tak, wiem, w hybrydzie segmentu B mało kto będzie sobie takimi sprawami głowę zawracał. Kluczowe jest spalanie: Renault obiecuje średnio 4,2 l/100 km i... słowa dotrzymuje. W trakcie jazd wokół Brukseli (korki, autostrady, drogi lokalne) udało mi się uzyskać 4,1 l/100 km. A przynajmniej tyle wskazał komputer pokładowy, poza tym były i takie załogi, którym udało się zejść poniżej 4 l/100 km. Ach, ten mój temperament…

Nowe Renault Clio E-Tech: co się zmieniło przy okazji liftingu? / dziennik.pl / Piotr Wróbel
Nowe Renault Clio E-Tech: co się zmieniło przy okazji liftingu? / dziennik.pl / Piotr Wróbel

W tym miejscu jednak mała pauza, bo układ E-Tech jest stosunkowo ciekawy, jeśli chodzi o technikę. I tak, mamy tu wolnossący silnik spalinowy 1.6/94 KM (wywodzi się z Nissana i pamięta jeszcze czasy Dusterów I i II, choć został znacznie unowocześniony na potrzeby hybrydy), który wraz z dwoma silnikami elektrycznymi (główny o mocy 36 kW i wysokonapięciowy rozrusznik-alternator typu HSG o mocy 18 kW; bateria – 1,2 kWh) zapewnia moc systemową na poziomie 143 KM (105 kW). Francuzi w materiałach prasowych delikatnie podkręcają rzeczywistość twierdząc, iż jest to 145 KM. Sprężarka klimatyzacji i pompa wody dostały napęd, a jakże, elektryczny.

Nowe Renault Clio: ciekawe rozwiązania

Skrzynia biegów? To pełni zautomatyzowana przekładnia ze sprzęgłem kłowym, w której do dyspozycji mamy cztery biegi dla silnika spalinowego i dwa dla "głównego" elektryka.Łącznie daje nam to, jak twierdzi Renault, aż 14 różnych kombinacji. Za synchronizację poszczególnych przełożeń odpowiada dedykowany silnik elektryczny, a każde ruszanie z miejsca odbywa się w trybie EV (w tym – jazda do tyłu).

Nowe Renault Clio E-Tech: co się zmieniło przy okazji liftingu? / dziennik.pl / Piotr Wróbel
Kamera cofania w (odświeżonym) logo Renault. Będzie się brudzić / dziennik.pl / Piotr Wróbel

W praktyce układ E-Tech zapewnia niesamowitą płynność działania i znakomicie sprawdzi się podczas spokojnej jazdy. Rekuperacja potrafi być na tyle mocna, że przewidująca jazda mocno ogranicza potrzebę korzystania z pedału hamulca. I choć hybryda jest najmocniejszą i najszybszą odmianą Clio (0-100 km/h w 9,4 s), to do ostrej jazdy wybitnie nie zachęca.

Nowe Renault Clio: dużo zalet i kilka wad

Głównie z powodu skrzyni, któranawet po mocnym wciśnięciu pedału przyspieszenia chwilę się zastanawia, jakby chciała kierowcę zapytać, czy ten na pewno wie, czego chce. Inne drobne wady Clio, które udało się wychwycić podczas pierwszych jazd, to: dość wysoki próg załadunku (bagażnik ma 301 lub 391 l; w zależności od wersji), mało wygodny środkowy podłokietnik z przodu i wybitnie twarde podłokietniki w przednich drzwiach. Z kolei kształt i wyprofilowanie środkowej konsoli sprawiają, że wysocy kierowcy mogą narzekać, iż dość twarda krawędź wrzyna im się w nogę… No, ale to wystarczy chyba założyć długie spodnie.

Nowe Clio trafi do salonów po wakacjach. Cennik mamy poznać jeszcze w lipcu i, jak obiecują przedstawiciele Renault, wielkich różnic w stosunku do wersji sprzed liftu ma nie być. To o tyle istotne, że mamy do czynienia z jednym z rozsądniej wycenionych modeli segmentu B w Polsce.

Subtelne zmiany też z tyłu / dziennik.pl / Piotr Wróbel
Tak bardzo chciałbym prawdziwą Alpiną być… / dziennik.pl / Piotr Wróbel
Guzik do otwierania bagażnika w miejscu, które trzeba… wymacać / dziennik.pl / Piotr Wróbel
Świetne fotele w Esprit Alpine / dziennik.pl / Piotr Wróbel
17-calowe felgi Esprit Alpine / dziennik.pl / Piotr Wróbel
Logo Alpine jest niemal wszędzie, w tym - na dywanikach / dziennik.pl / Piotr Wróbel
Element patriotyczny, czyli flaga w kokpicie / dziennik.pl / Piotr Wróbel