Zawsze zastanawiało mnie co inni miłośnicy tego modelu w nim widzą. Śmiało można powiedzieć, że sporo egzemplarzy jeździ po polskich drogach więc coś w tym jest. Sam jako zagorzały fan super-sportów i ostatnio power-nakedbike’ów nie potrafiłem tego zrozumieć mimo, iż miałem przyjemność testować maszyny konkurencji z tej samej kategorii. Chyba z wiekiem zaczynam coraz bardziej cenić sobie komfort.
Co nowego poza tym? Jeśli chodzi o wygląd to można najogólniej powiedzieć, że zyskał on bardziej subtelny i lżejszy charakter. Cały przód sprawia wrażenie mniej masywnego w porównaniu do poprzednich roczników. Pewnym udogodnieniem w nowym modelu jest regulacja przedniej szyby z tym, że nie można tego zrobić podczas jazdy. Niemniej jednak w połączeniu z wyraźnie mniejszymi owiewkami nadal dobrze spełnia swoją rolę.
Miłym akcentem jest wyszyta na siedzisku nazwa modelu "V-strom", a czerwona nitka nadaje całości charakteru delikatnego customu. Przechodząc do tylnego nadkola, zauważamy kilka zmian. Między innymi nowy wydech i błotnik, które raczej nie spowodują zaskoczenia wśród miłośników DL’a. Spory zakres akcesoriów pozwali na dodatkowe skonfigurowanie motocykla tak aby jeszcze lepiej odpowiadał naszym oczekiwaniom.
Nowa chłodnica oleju oraz konstrukcja jednostki napędowej dają V-strom’owi dość wysoką notę jeśli chodzi o charakterystykę silnika i oddawanie mocy w niższych i średnich zakresach obrotów. Przekłada się to na spokojną jazdę. Szóstemu biegowi w DL należy się nazwa i powinna moim zdaniem brzmieć - "podróżnik" bo przydaje się w dalszych wojażach.
Podsumowując, nie jest to rewolucja ale z pewnością ewolucja w pozytywnym kierunku. Osobiście uważam, że w każdej maszynie jest coś co przyczynia się do jej polubienia. V-strom to komfort i praktyka i jeżeli nie nastąpi żaden przewrót w jego projektowaniu to jeszcze długo będzie częstym widokiem na naszych drogach.