18 lipca upływa termin składania ofert w jednym z największych w historii polskiej policji postępowań o zamówienie publiczne. Za 94 mln złotych Komenda Główna Policji zamierza kupić 600 furgonów. To już drugie podejście do zakupu tego rodzaju pojazdów – pierwszy przetarg unieważniono 14 kwietnia tego roku. Oficjalny powód: zbyt wysokie oczekiwania finansowe oferentów (wtedy zamierzano przeznaczyć na auta niespełna 80 mln zł). Nieoficjalny – publikacja „DGP”, w której opisaliśmy nieścisłości w specyfikacji technicznej zamówienia.
W tekście pt. „Policyjny przetarg ze wskazaniem?” z 10 marca pisaliśmy, że KGP ustaliła specyfikację aut tak, że spełniały ją trzy z około dwudziestu tego typu modeli dostępnych na polskim rynku: Volkswagen Crafter, Mercedes Sprinter i Iveco Daily. Do przetargu zgłosiły się tylko dwie ostatnie marki – obie z cenami przekraczającymi 100 mln zł.
W nowym postępowaniu Mercedes i Iveco tak czy inaczej przegrają z Volkswagenem. Policjanci pod koniec tego roku będą więc jeździli crafterami z silnikami 2.0 TDI o mocy 163 KM.
Stanie się tak, bo pierwotnie policja określiła w specyfikacji istotnych warunków zamówienia, że silnik auta, którego poszukuje, musi spełniać cztery założenia: pojemność skokową powyżej 2100 cm sześc., moc przynajmniej 140 KM, co najmniej 340 Nm momentu obrotowego oraz spełniać normę emisji spalin Euro5. Jednak po reakcji Volkswagena, który zaoferował dostarczenie aut o mniejszej pojemności silnika (1968 cm sześc.), przy jednoczesnym spełnieniu z nadwyżką pozostałych warunków, policja zgodziła się obniżyć ten parametr.
Reklama



Reklama
Chodzi też o pieniądze. Pojazdy o pojemności poniżej 2000 cm sześc. obciążone są 3,1-proc. akcyzą, a te z większymi silnikami – aż 18,6-proc. To sprawia, że Volkswagen zyskuje nad rywalami ogromną przewagę cenową. Pięć pozostałych aut, które teoretycznie spełniają postawione przez KGP warunki (Ford Transit, Opel Movano, Iveco Daily, Mercedes Sprinter i Renault Master), produkowane jest wyłącznie z motorami o pojemności powyżej 2000 cm sześc.
Cenowa przewaga crafterów nad rywalami może być tym większa, że przy wyliczaniu podatku VAT, jaki trzeba zapłacić od samochodów, pod uwagę bierze się wartość netto pojazdu powiększoną o akcyzę. Przykładowo jeżeli Ford Transit z silnikiem 2,4 TDCi kosztuje 80 tys. zł netto, to po doliczeniu akcyzy i VAT jego cena skacze do 116 tys. zł. A porównywalny Crafter wart będzie o 15 tys. zł mniej. To wystarczająco dużo, aby wyprzedził konkurentów. Tym bardziej że ostateczna rozgrywka będzie miała formę aukcji elektronicznej – oferenci będą licytowali się o to, kto da mniej. Tutaj Volkswagen będzie mógł iść na całość.
W ten oto sposób Ministerstwo Finansów, które decyduje o stawkach akcyzy, pozbawiło kilku producentów aut ogromnego kontraktu, a Volkswagenowi uchyliło drzwi do wielkich pieniędzy. A sama firma świetnie to wykorzystała, i to niemal na ostatnią chwilę. Crafter z dwulitrowym, 163-konnym silnikiem to zupełna nowość – właśnie kończy etap homologacji.