Projekt ustawy o Centralnej Ewidencji Kierowców i Centralnej Ewidencji Pojazdów miał być hitem tego rządu, przynajmniej dla kierowców. Zakładał, że podczas kontroli można będzie okazać wyłącznie dowód osobisty. Całą resztę informacji funkcjonariusze znaleźliby w służbowym komputerze – zarówno na temat kierowcy (łącznie z liczbą punktów karnych i kategorią oraz datą wydania i ważności prawa jazdy), jak i samego samochodu, jego ubezpieczenia czy ważnego badania technicznego.
MSP: My na tym stracimy
Choć Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji chciało dobrze, to nie znalazło poparcia w innych resortach i publicznych instytucjach. Według szefa służb specjalnych generała Krzysztofa Bondaryka proponowane rozwiązania są kryminogenne. Podobnie jak minister infrastruktury ostrzega on, że rozszczelnienie centralnego systemu wydawania dokumentów może przywrócić falę przestępczości samochodowej, która nękała Polskę do 2004 roku.
– Nie będzie już jednego punktu, w którym produkowane są dokumenty. To tak jak przed 2004, gdy rocznie ginęło około 100 tysięcy blankietów, na których później rejestrowano kradzione auta – mówi „DGP” oficer Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Ta opinia jest na rękę Ministerstwu Skarbu Państwa. Dziś blankiety prawa jazdy produkuje jedynie należąca do państwa PWPW SA, która według ministra skarbu po wejściu zmian w życie, straciłaby ważne zamówienie. Wiceminister MSWiA Piotr Kołodziejczyk w odpowiedzi na ten zarzut napisał: „Nie można utrzymywać nieracjonalnych, niespotykanych nigdzie w Europie procedur administracyjnych, aby mogli zarobić producenci blankietów (PWPW) czy tablic rejestracyjnych”.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ma przeciwko sobie również ministra finansów Jacka Rostowskiego. Ten wytyka resortowi błędy w szacowaniu kosztów wprowadzenia nowych przepisów. Oficjalnie oceniając projekt, zauważył, że w samym uzasadnieniu do projektu ustawy pada kilka różnych sum dotyczących kosztów jego wdrożenia: na str. 46 to 50 milionów złotych, stronę dalej to już 62 miliony, a na kolejnej – 75 milionów złotych.
– Praktycznie nie ma szans, aby Sejm uchwalił ustawę jeszcze w tej kadencji. Musiałby stać się cud, a nie wierzę, aby minister Jerzy Miller miał tak mocną pozycję w rzadzie – komentuje poseł, członek sejmowej komisji spraw wewnętrznych i administracji.
Gdzie indziej się da
Systemy na wzór tego, którego stworzenie zaproponowało MSWiA, już z powodzeniem działają między innymi w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Gdy w USA nie mamy przy sobie prawa jazdy, policjant może zweryfikować naszą tożsamość, zadając kilka prostych pytań i porównując odpowiedzi z tym, co ma zapisane w służbowym komputerze.
W Anglii w ogóle nie musimy mieć przy sobie dokumentów – po tablicy rejestracyjnej policjant jest w stanie w ciągu paru sekund określić, kto jest właścicielem auta, czy ma ono ważne ubezpieczenie oraz jakie wykroczenie z przeszłości ma na sumieniu jego właściciel.